Środki opatrunkowe, pieluchy, worki, a nawet… mosiężne figurki można znaleźć w sieci kanalizacyjnej na terenie gminy Puławy. Urzędnicy apelują do mieszkańców o niewyrzucanie niewłaściwych przedmiotów do kanalizacji, bo skutkiem takich działań są częste awarie pompowni.
– Niestety są to kosztowne naprawy, a pomysłowość mieszkańców niestety nie zna granic – tłumaczy kierownik Grupy Utrzymania i Eksploatacji Wodociągów i Kanalizacji w gminie Puławy, Zbigniew Polak. – Mopy, często jakieś fragmenty kaczki, kury, jakieś worki po nawozach. Nawet w głowie się nam nie mieści, co tam może się dostać. Cieszy się, jak weekend przejdzie spokojnie. Dlatego idąc do domu na weekend już nie życzymy sobie spokojnego weekendu, bo wywołujemy wilka z lasu i zawsze się coś wydarza. Bardzo często są takie sytuacje i nad tym ubolewamy.
CZYTAJ: Zatrzymani za pobicie. Jeden z nich uderzył 17-latka młotkiem [ZDJĘCIA]
– Słyszałam, że wyrzucają podpaski, chusteczki, inne rzeczy. Tak nie powinno być – mówią mieszkańcy. – Mamy taki cywilizowany kraj, że takich rzeczy się nie robi. Poza papierem toaletowym nie można niczego wyrzucać – wiem, że ludzie wylewają zupy, fusy z kawy. Ja dbam o to. Może to nawyki z dawnych lat.
– Niestety problem jest dość poważny – mówi Kamil Lewandowski, wójt gminy Puławy. – Pojawia się dość regularnie. Pomimo tego, że wielokrotnie apelowaliśmy o rozwagę, odpowiedzialność, to cały czas zdarzają się kolejne przypadki, kiedy do sieci trafiają rzeczy, które nigdy nie powinny się w niej znaleźć. Jest to infrastruktura, która jest bardzo kosztowna w budowie i nie mniej kosztowna w eksploatacji. Remonty – przede wszystkim przepompowni, które są najbardziej narażone na tego typu zdarzenia, są liczone w dziesiątki, a czasem w setki tysięcy złotych. Jest to ciężar, który później ponoszą mieszkańcy całej gminy.
CZYTAJ: Zdezorientowany i w samej piżamie. Policjanci pomogli seniorowi
A jaka jest najdziwniejsza rzecz, którą znaleziono w sieci?
– Nawet jakieś mosiężne figurki, 15-20 cm – mówi Zbigniew Polak. – Same tam nie wpadną. Nie wpadną też przez syfon kanalizacyjny, ale pewnie wrzucane są do studzienek kanalizacyjnych poprzez zdjęcie dekla. Niestety na terenie gminy dużo sieci kanalizacyjnych biegnie po terenach prywatnych – tam znajdują się te studnie przyłączeniowe. Tylko tamtędy to się może dostać.
– Trochę dziwi mnie to, że ludzie dorośli nie myślą o czymś takim. Sami sobie szkodzimy – mówią mieszkańcy. – Gdyby był problem z tym, że nie ma gdzie wyrzucić, ale teraz wszystko zabiorą. Po co to rzucać do wody, do pieca, do kanalizacji? Po co, jak wszystko zabierają z podwórka raz na miesiąc? Nie widzę wytłumaczenia na to. To albo zwyczajna złośliwość albo lenistwo, przyzwyczajenie.
– Staramy się apelować, przemawiać do zdrowego rozsądku, do mieszkańców o zbiorową odpowiedzialność, bo tu niestety obowiązuje zasada wszyscy za jednego – mówi wójt Kamil Lewandowski.
Urzędnicy apelują do mieszkańców o rozsądek, ale także zapowiadają kontrole. Za nieprawidłowe korzystanie z kanalizacji grozi kara do 10 tysięcy złotych oraz odcięcie dostępu do sieci.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. archiwum