Pierwsze w tym roku ognisko rzekomego pomoru drobiu potwierdzono w województwie lubelskim. Tą zakaźną, śmiertelną dla drobiu chorobę wywoływaną przez wirusa stwierdzono w gospodarstwie w Rzeczycy w gminie Międzyrzec Podlaski.
CZYTAJ: Groźna choroba atakuje drób w Lubelskiem. Jest kolejne ognisko
– Chorobę wykryto w gospodarstwie komercyjnym utrzymującym kury rzeźne w liczbie prawie 13 tysięcy sztuk – mówi w rozmowie z Radiem Lublin rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie Monika Michałowska. – Zwierzęta w tym gospodarstwie zostały już wybite oraz zutylizowane. Prowadzone jest dochodzenie epidemiologiczne i została już przeprowadzona dezynfekcja wstępna w tym gospodarstwie – dodaje.
W związku z potwierdzeniem nowego ogniska w promieniu 3 i 10 kilometrów od niego zostaną wprowadzone strefy zapowietrzona i zagrożona. Będą w nich obowiązywać obostrzenia związane z transportem drobiu i restrykcje bioasekuracyjne.
– Takie obostrzenia uderzają w nas – mówi hodowca indyków Jerzy Łukaszuk z gminy Międzyrzec Podlaski, którego gospodarstwo znalazło się w strefie zagrożenia po tym jak w miejscowości Dołhołęka pod koniec roku 2024 również stwierdzono ognisko rzekomego pomoru drobiu. – Obostrzenia działają w tym kierunku, że nie możemy sprzedać indyka. Jesteśmy w tej chwili w strefie żółtej, czyli zagrożonej. Pomimo tego, że ptaki są zdrowe, nie pozwalają nam sprzedawać, a jeśli już to po niższej cenie. Dlaczego? My hodowcy ze strefy uważamy, że jesteśmy niewinni i nie mamy w tym udziału, a dostajemy po kieszeni – dodaje.
Pod koniec 2024 roku w gospodarstwie w Dołhołęce, gdzie stwierdzono pomór drobiu, wybito blisko 700 tysięcy kur rzeźnych.
MaT / opr. PaW
Fot. pixabay.com