Prognozowane ochłodzenie daje nadzieję, że kolejne stoki na Lubelszczyźnie rozpoczną sezon. Od piątku (03.01) można szusować w Jacni, a już od kilku dni jest to możliwe w Chrzanowie.
CZYTAJ: Zimowa aura w regionie. Na drogach może być ślisko
Kluczowe systemy naśnieżania
– Bez dobrego systemu sztucznego naśnieżania nic nie dałoby się zrobić – mówi Piotr Rzetelski z Ośrodka Narciarskiego w Chrzanowie. – Kilka lat temu podjęliśmy decyzję, budując kolej krzesełkową, że równolegle zainwestujemy w system naśnieżania. Ten system jest teraz bardzo rozbudowany. Jest bardzo dużo armatek. To powoduje, że jesteśmy w stanie w ciągu 24-48 godzin naśnieżyć tak, aby jakąś częścią już ruszyć. To podstawa przy dzisiejszym klimacie; pozwala złapać tę chwilę, która bardzo często pojawia się gdzieś na końcu listopada, na początku czy w środku grudnia.
– Każdej zimy jest inaczej – mówi Marcin Świderski, właściciel stoku narciarskiego w Kazimierzu Dolnym. – W zeszłym roku zaczynaliśmy z początkiem grudnia, ale skończyliśmy dość wcześnie, bo w lutym. W tym roku już jedną noc śnieżyliśmy, ale tylko jedną noc się dało. W piątek zaczęliśmy próbę ponownego naśnieżania. Będziemy chcieli w niedzielę otwierać.
Jakie muszą być warunki, żeby naśnieżać stok?
– Musi być przynajmniej minus 3 stopnie mrozu, a w ostatnie dni mamy minus 1, minus 2. Dwie nocy naśnieżania powinny nam wystarczyć, żeby otworzyć wyciągi na najdłuższy stok i oślą łączkę – stwierdza Marcin Świderski.
– Wyglądamy zimy i śniegu, ale jakoś nie chce przyjść w tym roku. Jednak jest szansa, że zrobimy sobie ten śnieg – mówi Bartosz Kalita, instruktor stacji narciarskiej w Kazimierzu Dolnym. – Idą mrozy i zaczynamy śnieżenie już na pełnych obrotach. Problem ze śniegiem mają wszyscy. Teraz byłem trzy tygodnie na kursie narciarskim na Podhalu i po prostu nie ma śniegu. Wszędzie śnieżą, wszędzie sypią. Jesteśmy dobrze przygotowani. Cały system naśnieżania, schładzania wody itd. – to wszystko działa. Bez tego nie ma już właściwie szans. Dwa lata temu była sytuacja, że byliśmy najbardziej na północ wysuniętym ośrodkiem narciarskim w Polsce. A pamiętajmy, że przecież jest Suwalszczyzna, okolice Gdańska, Bełchatów, Wielkopolska – tam też są ministacyjki.
„Bywało różnie”
– W naszej piętnastoletniej historii były takie okresy – przyznaje Marcin Świderski. – Otwieraliśmy i pod koniec stycznia, i w połowie stycznia. To jest porównywalnie. Mamy nadzieję, że ten sezon może jeszcze być dobry.
– Stacja narciarska Chrzanów istnieje już 17 lat. Na przełomie tych 17 lat bardzo często zdarzało się tak, że ruszaliśmy w połowie grudnia czy na koniec grudnia – mówi Piotr Rzetelski. – A przypomnę, że były też takie lata, że ruszało się 10, 15, a nawet czasami 20 stycznia. Różnie to bywało. Szczerze mówiąc, wolałbym, żeby sezon zaczął się na początku stycznia, potrwał do marca i był takim krótkim wyrazistym sezonem. W ubiegłym roku ruszyliśmy około 10 grudnia, później to wszystko się stopiło. Trzeba było ponownie ponieść koszty naśnieżania, a to bardzo duże koszty. Stacje narciarskie podjęły to ryzyko i naśnieżyły powtórnie. 5 lutego zima się skończyła i tak naprawdę zostaliśmy z fakturami za prąd i trzeba było sobie z tym poradzić. Na razie wygląda na to, że może ta zima będzie normalna – że zacznie się w końcu w połowie stycznia, potrwa (mam nadzieję) do ferii lubelskich, czyli mniej więcej do marca, każdy będzie zadowolony, a mieszkańcy Lubelszczyzny po prostu wyszaleją się na stokach.
Sezon narciarski w Kazimierzu Dolnym ma rozpocząć się w niedzielę (05.01). Pozostałe dwa stoki w powiecie puławskim – w Rąblowie i Parchatce – czekają na większy mróz, by rozpocząć naśnieżanie.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum