94 konie zostały sprzedane ze stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim w ubiegłym roku. Znana w świecie stadnina, która w ostatnich latach borykała się z wieloma problemami, jest w trakcie realizacji planu naprawczego.
O planach i wyzwaniach stadniny oraz podsumowaniu jej ostatniej działalności z prezesem stadniny Leszkiem Świętochowskim rozmawia Małgorzata Tymicka.
Powrót normalności
Jak wynika z przeprowadzonego w tamtym roku audytu, lata 2016–2023 nie były dla janowskiej stadniny dobre. Audyt ten mówi o dewastacji hodowlanej, utracie renomy, nieudanych aukcjach. A jaki dla stadniny był ubiegły rok?
– Był to rok dla nas normalny. Przez normalność rozumiem to, że nie było żadnych ekscesów. Zaczęliśmy pracować bez zagrożeń zachowania płynności i bez niepokojów zarówno wewnątrz spółki, jak i na zewnątrz – stwierdza Leszek Świętochowski.
Plan naprawczy
W 2024 roku został wdrożony plan naprawczy stadniny. Kiedy będzie można mówić o jego efektach?
– Plan przewiduje przede wszystkim znaczące ograniczenie pogłowia koni zarówno czystej krwi arabskiej, jak i angloarabskich. Na początku roku mieliśmy ich prawie 500. To bardzo dużo. Docelowo mamy ich mieć 350. W minionym roku udało się sprzedać 94 konie. Do wykonania w pełni założeń planu zabrakło nam zaledwie kilku, bo plan zakładał sprzedaż 100 koni. Oprócz tego chcemy odbudować pogłowie młodych klaczy reprodukcyjnych, gdyż tu mamy największą lukę. Bowiem mamy młodziutkie roczne klacze czy dwuletnie, ale także kilkunastoletnie. Musimy tę lukę wypełnić – odpowiada prezes.
– W 2024 roku skupiliśmy się, oprócz pracy w normalnych warunkach, na budowaniu promocji i przekazu, że w stadninie jest spokój i trwa praca, która ma na celu perspektywiczne efekty. Przede wszystkim uczestniczyliśmy w wielu czempionatach. Mówię przede wszystkim o wydarzeniach zagranicznych, gdyż tam buduje się renomę stadniny nie tylko wewnątrz kraju, ale i na świecie – zauważa Leszek Świętochowski.
Sukcesy zagraniczne
Jak dodał, janowskie konie odnotowały znaczące sukcesy nie tylko w kraju, ale i za granicą. – Adelita została w Janowie Podlaskim czempionką Polski, ale również czempionką Europy klaczy starszych, podczas imprezy, która odbyła się w Belgii. Mamy rocznego ogierka – Comorosa – który został czempionem Polski, ale i czempionem Europy w swojej kategorii. Natomiast Erantis został czempionem Polski oraz Europy ogierów starszych. Te nagrody już rzutują na to, że nasza stadnina zaczyna zaznaczać swoje pozycje na arenie międzynarodowej – wylicza prezes janowskiej stadniny.
CZYTAJ: Dziesięć koni znalazło nabywców. Podsumowanie aukcji Pride of Poland [ZDJĘCIA]
Wspomniany audyt wykazał, że wcześniej konie były wyprzedawane po cenach nieadekwatnych do ich wartości. Sprzedawane były także konie, które powinny zostać w stadninie, bowiem nie miały jeszcze potomstwa lub reprezentowały ginące rody hodowlane. Czy te względy były brane pod uwagę w roku 2024?
– Oczywiście. Plan naprawczy – związany również ze sprzedażą koni – musi być bardzo racjonalnie przeprowadzany. Rynek koni jest rynkiem bardzo trudnym. To znaczy, że bardzo wysoko notowane, o dobrych rodowodach zwierzęta – szczególnie jeśli chodzi o klacze – uzyskują wysokie ceny. Natomiast jest światowa „nadprodukcja” koni, które nie są kwalifikowane do dalszej pracy hodowlanej. Ich sprzedaż jest więc bardzo, bardzo trudna. Jeżeli chcemy utrzymać kondycję finansową spółki, musimy dbać o dobry materiał (hodowlany) i uzyskiwać wysokie ceny, a pozbywać się koni „wybrakowanych” – wyjaśnia Leszek Świętochowski.
Jak stwierdza prezes, z ubiegłorocznej sprzedaży koni stadnina uzyskała około 3 mln złotych: – Nie jest to liczba zwalająca z nóg, ale jest dowodem, że nie chcieliśmy na siłę bić rekordów, tylko sprzedać to, co nie jest konieczne do dalszej hodowli. Prowadziliśmy sprzedaż w taki sposób, żeby nie była ona zagrożeniem dla pogłowia koni w Janowie.
Płynność finansowa
Sytuacja stadniny wcześniej nie była najlepsza. Jak wygląda obecnie?
– Mamy zapewnioną płynność finansową. Gdy w maju 2024 roku zostawałem prezesem, stadnina miała 3 mln zł długu w gospodarstwie rolnym w Kietrzu oraz 3 mln ze środków na dokapitalizowanie. Czyli zadłużenie wynosiło w sumie 6 mln złotych. Do tego należy dodać stratę, która w roku 2023 wynosiła około 2 mln złotych – wylicza Leszek Świętochowski. – My wprawdzie rok 2024 też zamkniemy niewielką stratą, ale będzie ona niższa niż 2 mln zł. Natomiast udało nam się spłacić prawie 700 tys. zł pożyczki zaciągniętej w Kietrzu. Myślę, że jest to początek wychodzenia na prostą.
– Chcę się pochwalić drugą działalnością stadniny, jaką jest hodowla bydła mlecznego. Są z niej duże wpływy. W maju za mleko braliśmy około 500 tys. zł, a za grudzień już 850 tys. zł. To bardzo znaczący wpływ. A ta poprawa została osiągnięta m.in. poprzez bardzo trafną decyzję dokupienia 64 jałówek – zauważa prezes.
Ważne wyzwanie
Przed stadniną kolejne ważne wyzwanie, czyli organizacja aukcji Pride of Poland w 2025 roku.
– Dni Konia Arabskiego, podczas których odbywa się ta aukcja, są jednym z bardzo ważnych wydarzeń dla Janowa. Ale dla nas najistotniejsze jest uzyskanie spokojnego, systematycznego, zaplanowanego, popartego dużą wiedzą i doświadczeniem hodowców prowadzenia doskonalenia pogłowia hodowli koni czystej krwi arabskiej. Bo do tego ta stadnina jest powołana. Dlatego najważniejsze jest osiągnięcie trwałego postępu hodowlanego, żeby każda aukcja nie zubożała naszego zasobu, tylko go wzbogacała – zauważa Leszek Świętochowski. – Oczywiście już rozpoczęliśmy przygotowania do Dni Konia Arabskiego i aukcji Pride of Poland, które odbędą się prawdopodobnie 8-10 sierpnia. Wydarzenie na pewno nie będzie w mniejszej skali niż w roku ubiegłym.
CZYTAJ: Ekspert: polskie araby wciąż mogą wygrywać z końmi z Bliskiego Wschodu
Dodajmy, że merytorycznego wsparcia stadninie udzielają wybitni specjaliści, między innymi wieloletni jej były prezes Marek Trela.
Obecnie w stadninie rozpoczął się okres wyźrebień, który potrwa do połowy maja. Na świat ma przyjść 110 źrebiąt zarówno czystej krwi arabskiej, jak i angloarabów.
MaT / opr. ToMa
Fot. archiwum