Około 400 książek z zaginionego księgozbioru Jeszywas Chachmej Lublin odnaleziono w magazynach biblioteki Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Jedna z największych religijnych bibliotek żydowskich w Polsce
– Lubelska jesziwa przez bardzo wiele lat stanowiła zagadkę w dziejach dziedzictwa żydowskiego Lublina – mówi Piotr Nazaruk z Ośrodka “Brama Grodzka – Teatr NN”. – Kiedy zaczęła się budowa jesziwy w latach 20., to jednocześnie zaczęto zbierać książki. W różnych miejscach w Polsce i nie tylko organizowano specjalne komitety, które te książki zbierały, kupowały albo zbierały pieniądze na zakup. One spływały do Lublina na potrzeby funkcjonowania uczelni talmudycznej. Plan rabina Majera Szapiry był taki, żeby stworzyć taką centralną bibliotekę Tory, gdzie znalazłoby się około 100 tysięcy woluminów. To oczywiście się nie udało, bo jesziwa funkcjonowała tylko 9 lat – do wybuchu II wojny. Natomiast na pewno stworzono jedną z największych religijnych bibliotek żydowskich w Polsce. Po wojnie bardzo długo funkcjonowała legenda o tym, że Niemcy mieli to wszystko zebrać już w 1940 roku i spalić na dziedzińcu jesziwy. Natomiast niektórzy badacze podawali to w wątpliwość. Z drugiej strony są różnego rodzaju dokumenty, już powojenne, mówiące o czymś zupełnie innym – o przetrwaniu tej biblioteki, o odkryciu jej w Lublinie tuż po wyzwoleniu. Do niedawna wiedzieliśmy tylko o 5 takich książkach.
CZYTAJ: Na tropie zaginionej biblioteki. Przełomowe odkrycia lubelskich badaczy
Unikalne druki
– Ta – można powiedzieć – nowa kolekcja to jedna czwarta tego, co do tej pory udało nam się zebrać – wskazuje Monika Tarajko z Ośrodka “Brama Grodzka – Teatr NN”. – W książkach znajdują się nie tylko pieczątki jesziwy, ale także pieczątki wcześniejszych właścicieli, pieczątki gminy żydowskiej, pieczątki innych instytucji z całego kraju, które wcześniej bądź później miały te egzemplarze. To też dla nas jeden z elementów śledzenia losów tych książek, co też jest celem naszego projektu. Poza tym mieliśmy możliwość dotykania czy zobaczenia bardzo unikalnych druków, które powstały chociażby w XVI wieku i które były wykorzystywane w tutejszej synagodze Maharszala. To druki, które ewidentnie – po śladach używania tych książek – były używane też czy w jesziwie, czy w innych synagogach. Myślę, że to ma bardzo duże znaczenie też w kontekście dziedzictwa. Tego dziedzictwa żydowskiego nie mamy dużo.
– Najstarsza, zresztą bardzo interesująca, księga, którą akurat teraz przeglądaliśmy, to była tzw. Biblia Huttera z 1587 roku – mówi Piotr Nazaruk. – To bardzo nietypowy druk, gdzie zastosowano unikalną i nowatorską czcionkę hebrajską. Odznaczano w strukturze słów hebrajskich rdzenie wyrazowe wypełnioną czcionką, a prefiksy i sufiksy takim obrysem. To był pomysł na ułatwienie nauki języka hebrajskiego osobom, które nie są Żydami. Miało to pomagać w czytaniu przez chrześcijan Biblii w oryginale.
CZYTAJ: To była największa uczelnia na świecie. Zagadki księgozbioru lubelskiej Jesziwy [ZDJĘCIA]
– Ciekawa była też działalność takiego bractwa naprawy książek – dodaje Monika Tarajko. – Kiedy książka była zniszczona, np. były wyrwane dwie strony, to zdarzają się takie egzemplarze, że były dokładane, doszywane strony, gdzie ktoś ręcznie, starając się odwzorować druk taki z czcionek budowany, po prostu wszystko wypisywał elegancko w kolumnach, że na pierwszy rzut oka, jak się szybko przegląda książkę, to nie widać, że jest to ręczna praca. Takich elementów naprawy książek mieliśmy bardzo dużo. To też pokazuje szacunek dla książki. I też to, że wcale nie było ich tak dużo przed wojną. Posiadanie dużych księgozbiorów było kosztowne i nie wszyscy mogli sobie na to pozwolić.
– Fascynują mnie różnego rodzaju marginalia, które się pojawiają, typu rysunki wykonywane przez jakichś znudzonych czytelników, studentów, którzy siedzą godzinami nad książką i rysują jakieś karykatury nauczycieli, żołnierzy – mówi Piotr Nazaruk. – Takie bardzo typowe też dla dzisiejszych uczniów. To jest też w jakimś sensie taki most nad czasem. Pod każdą szerokością geograficzną uczniowie przeżywają te same trudności.
Księgozbiór będzie dostępny w sieci?
– Jeżeli chodzi o sygnatury, udało nam się znajdować egzemplarze, które mają sygnatury z numerami powyżej 12 000. Na 100 procent taka liczba książek w jesziwie funkcjonowała – zaznacza Monika Tarajko. – Myślę, że było ich jeszcze więcej, ponieważ udało nam się przejrzeć podczas tej wizyty tylko część regałów. Czasami było tak, że książka po książce, każda z nich należała do księgozbioru lubelskiego. Natomiast zostało nam jeszcze kilka regałów, które podejrzewamy o dużą liczbę egzemplarzy i kilka takich, na których myślę, że coś znajdziemy, natomiast nie będzie to już główny trzon zbioru.
– Dzisiaj nie ma tak naprawdę sposobu na przewiezienie wszystkich tych książek do Lublina – dodaje Piotr Nazaruk. – One tu były, byłoby wspaniale je tutaj wszystkie znowu mieć, ale to się nigdy nie stanie. One są własnością czy to ŻIH-u, czy Biblioteki Narodowej Izraela. Trudno jest z tym dyskutować, ale stąd jest właśnie ten pomysł, żeby spróbować zjednoczyć ten księgozbiór cyfrowo, żeby przywrócić go Lublinowi i jednocześnie światu w takiej formie, jaka przystaje do XXI wieku.
Pracownicy Ośrodka “Brama Grodzka – Teatr NN” wykonali około 4 000 zdjęć. Po opracowaniu będą sukcesywnie pojawiać się na stronie Cyfrowej Biblioteki Jesziwy.
LilKa / opr. WM
Na zdj. Piotr Nazaruk w magazynie Żydowskiego Instytutu Historycznego z niewielką częścią odnalezionych książek z lubelskiej jesziwy. Fot. Brama Grodzka (Grodzka Gate)