Czasem coś zaatakuje człowieka z zaskoczenia. Tak się stało z poleconym przez kolegę komiksem Błażeja Kurowskiego Stachanowiec w kosmosie, który niesamowitą stroną rysunkową momentalnie zaangażował mój wzrok do aktywniejszego działania. Są tu wszystkie wyznaczniki mangi, ale jakaś… polska ta manga, ze swojskimi twarzami i w naszych okolicznościach przyrody.
Po szybkim przejrzeniu ta polska japońskość się wyjaśniła – otóż komiks Błażeja Kurowskiego pokazuje alternatywną wizję rzeczywistości – mamy rok 2046, PRL przetrwał, Polska i Japonia mają wspólny program kosmiczny, mamy pierwsze polskie miasto na Księżycu – Nową Bydgoszcz, a w 2030 roku zaliczamy pierwszą wojnę marsjańską… kalendarium tych alternatywnych wydarzeń jest zresztą dość spore i może stanowić nie lada gratkę dla fanów historii oraz zagadnień z gatunku „co by było, gdyby…”. W tę spektakularną wizję świata wpisuje się historia jednostki – elektryka Władka Stachanowskiego, który w wyniku klasycznej urzędniczej pomyłki trafia na pokład statku kosmicznego wyposażonego w eksperymentalny silnik mogący zaginać czasoprzestrzeń.
CZYTAJ: Zielony horror i rodzinna obyczajówka. Autorki Monstressy zaskakują
Władek jest potomkiem budowniczego PRL-u i chce dokonać czegoś wielkiego. Zanim jednak dostaje się na pokład, obserwujemy sobie w jego towarzystwie, co się dzieje w 2046 roku w Warszawie, jakie samochody latają po niebie i jakiego rodzaju reklamy można zobaczyć na mieście – tu kilka razy zdarzyło mi się głośno parsknąć śmiechem.
Autor, wrzucając swoich bohaterów na pokład, skupia się na wyznaczaniu relacji między nimi. I robi to bardzo dobrze – są konkretne dialogi, są mocne postaci, jest kilka zagadek. Poza kilkoma zrywami wszystko rozwija się tu dość spokojnie i wedle prawideł sztuki, ale jest to narysowane w tak niesamowicie ekspresyjny sposób, że każda plansza zdaje się być napakowana akcją.
Stachanowiec w kosmosie to komiks zaskakujący wizją, fantastycznie narysowany i robiący apetyt na więcej.
CZYTAJ: Pomiędzy „dzień dobry” a „do widzenia”. Codzienne życie pani od plastyki
DySzcz
Fot. materiał wydawcy