Lubelscy dominikanie domagają się wyjaśnień po przeszukaniu ich zakonu przez policję. Przeszukanie klasztoru ojców dominikanów w Lublinie było spowodowane uzasadnionym przypuszczeniem, że może przebywać tam poszukiwany Marcin Romanowski – poinformowała Prokuratura Krajowa.
Przeszukania dokonała policja 19 grudnia tego roku. Z informacji, którą dysponowali śledczy wynikało, iż Marcin Romanowski miał być widziany w tym klasztorze „w ubiegłą niedzielę”, czyli 15 grudnia. Informacja dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać podejrzany, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie. Na tej podstawie prokurator wydał postanowienie o przeszukaniu pomieszczeń klasztornych – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. – Zlecił realizację tego postanowienia funkcjonariuszom komendy Stołecznej Policji i w dniu 19 grudnia te czynności zostały zrealizowane. Trwały ok. 1,5 godziny. Przeszukiwane były wyłącznie pomieszczenia gospodarcze oraz mieszkalne, a więc pomieszczenia, które nie są objęte żadną specjalną ochroną. Nie przeszukiwano miejsc przeznaczonych do sprawowania kultu religijnego. Przed tymi czynnościami uprzedzono przeora o celu przeszukania, wręczono mu postanowienie. Również w czasie tych czynności uczestniczyła osoba przez niego wskazana.
CZYTAJ: Przeszukanie w lubelskim klasztorze. Jest oświadczenie prokuratury
Do sprawy odniósł się przeor klasztoru ojców dominikanów ojciec Arnold Pawlina. – Dla nas było to absolutnie zaskakujące, bo żaden z braci, którzy aktualnie mieszkają w tym klasztorze nie zna pana Romanowskiego, nigdy nie mieliśmy z nim kontaktu, nigdy nie był on gościem klasztoru. Mógł co najwyżej wejść do kościoła i do pomieszczeń dostępnych turystom czy pielgrzymom, ogólnie otwartym, natomiast nie mógł wejść na przykład do sali gościnnej, a tym bardziej za klauzurę. Przecież o takich rzeczach ja musiałbym być poinformowany. Było to absolutnie zaskakujące. Dla mnie tym bardziej. ponieważ w czasie, gdy miało miejsce to przeszukanie, nie wiedziałem, kim jest pan Romanowski i nie wiedziałem, jak wygląda. Nie interesowałem się tą sprawa. Mój poprzednik, ojciec Krzysztof Modras, który mi pomagał, kiedy zobaczył zdjęcie pana Romanowskiego też nie wiedział, kim on jest. Dla nas to było zdumiewające. Natomiast jest artykuł, w którym komendant główny policji wypowiada się, że miał wiedzę jako komendant główny policji, że pan Romanowski znajduje się na Węgrzech przed 9 grudnia.
– Cały absurd polega na tym, że dominikanie lubelscy nie mają z tą sprawą nic wspólnego – komentuje rzecznik prasowy archidiecezji lubelskiej, ks. Adam Jaszcz. – Tę sprawę komentujemy też po ponad tygodniu. Wiemy już, że wtedy pan Romanowski przebywał na Węgrzech, zresztą służby odnosiły się do tego już wcześniej, że najprawdopodobniej jest poza granicami Polski. Przedstawiciele służb twierdzili też, że został namierzony, znają miejsce jego pobytu. To wszystko pokazuje brak profesjonalizmu i to, że wydarzenie, które miało miejsce w klasztorze dominikanów nie jest przypadkowe. Nie może być tak w naszym kraju, że działamy na zasadzie „dajcie mi człowieka, to znajdę na niego paragraf”. Jeżeli tak miałoby to wyglądać, jeżeli wkraczanie służb do jakiegokolwiek miejsca nie będzie dokonywane na mocy prawa i twardych faktów, twardych przesłanek, wtedy będziemy mieli do czynienia z krzywdą ludzką.
CZYTAJ: Sprawa Romanowskiego: azyl na Węgrzech i nowe zarzuty
Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak odniósł się do informacji dotyczącej tego, że przeszukanie w klasztorze dominikanów w Lublinie zostało przeprowadzone w czasie, gdy z medialnych doniesień wynikało, że Marcin Romanowski przebywał na Węgrzech. Takie zastrzeżenia zawarł w swoim liście prowincjał ojców dominikanów w Polsce, ojciec Łukasz Wiśniewski.
– Doniesienia medialne nie mają tu żadnego znaczenia – mówi Przemysław Nowak. – Prokurator dokonuje ustaleń na odstawie dowodów, które ma, ale również z pewnych dowodów, które mieliśmy istniało podejrzenie, że może przebywać na Węgrzech. To było wówczas podejrzenie. W momencie wydawania postanowienia i realizacji tego przeszukania nie mieliśmy pewności, czy przebywa na Węgrzech, a więc czynności były kontynuowane i w ich ramach przeszukano również pomieszczenia w Polsce, co jest sytuacją zupełnie typową do czasu, gdy nie będziemy mieli pewności, co do miejsca przebywania podejrzanego.
Rzecznik Prokuratury Krajowej poinformował, że przeor oświadczył do protokołu, że nie ma zastrzeżeń co do przeszukania. Przysługuje mu na tę czynność zażalenie, które do dziś nie wpłynęło – zaznaczył rzecznik.
Przeor klasztoru ojców dominikanów w Lublinie Arnold Pawlina poinformował, że sprawa została przekazana prawnikom. „Nie zgadzamy się na traktowanie nas jako narzędzia do prowadzenia sporów międzypartyjnych” – oświadczył z kolei socjusz prowincjała o. Szymon Popławski OP.
Były wiceminister sprawiedliwości, poseł PiS Marcin Romanowski, podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Wcześniej tego dnia, 19 grudnia, Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował o wydaniu wobec polityka Europejskiego Nakazu Aresztowania.
CZYTAJ: Marcin Romanowski ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania
LilKa/ MaK/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. archiwum
Informacja Prokuratury Krajowej o przeszukaniu pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych w klasztorze w Lublinie
W dniu 9 grudnia 2024 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie wydał postanowienie o zastosowaniu wobec podejrzanego Marcina Romanowskiego tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.
W realizacji powyższego postanowienia od 10 grudnia 2024 r. podejmowane były czynności zmierzające do zatrzymania podejrzanego i doprowadzenia go do aresztu śledczego.
W tym celu funkcjonariusze Policji dokonali kontroli wszystkich znanych adresów, w których podejrzany mógł przebywać. Dokonano przeszukań mieszkań i innych nieruchomości w kilku różnych lokalizacjach.
Czynności te dały wynik negatywny, miejsce pobytu podejrzanego było nieznane. Z ustaleń wynikało, iż Marcin Romanowski ukrył się. Wobec powyższego w dniu 12 grudnia prokurator wszczął poszukiwania podejrzanego listem gończym.
W dniu 18 grudnia 2024 r. do Prokuratury Krajowej wpłynęła informacja, iż poszukiwany Marcin Romanowski przebywa w Klasztorze Św. Stanisława OO. Dominikanów w Lublinie. Z informacji tej wynikało, iż Marcin Romanowski miał być widziany w tym klasztorze „w ubiegłą niedzielę”. Informacja dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać podejrzany, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie.
Prokurator uznał, że powyższa informacja uzasadnia przypuszczenie (w rozumieniu art. 219 § 1 kpk), że Marcin Romanowski może znajdować się we wskazanych pomieszczeniach, dlatego też wydał postanowienie o zatrzymaniu podejrzanego i przeszukaniu pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych powyższego klasztoru, celem wykrycia i zatrzymania podejrzanego. W momencie wydania ww. postanowienia prokurator nie miał pewności co do miejsca przebywania podejrzanego, dlatego też kontynuował czynności poszukiwawcze.
Wykonanie postanowienia powierzono funkcjonariuszom Komendy Stołecznej Policji. W postanowieniu (ani w żadnym innym piśmie) nie konkretyzowano sposobu ani środków, jakie mają być użyte do realizacji czynności. Przeszukanie zostało zrealizowane w dniu 19 grudnia 2024 r. w godz. 15.15-16.40.
Przed przystąpieniem do czynności postanowienie prokuratora wręczono przeorowi Klasztoru Św. Stanisława w Lublinie oraz poinformowano go o celu czynności. W przeszukaniu uczestniczyła osoba przez niego wskazana. Po zakończeniu czynności przeor do protokołu oświadczył, że „nie ma żadnych zastrzeżeń co do sposobu przeszukania”.
Nie dokonano przeszukania żadnego miejsca przeznaczonego do sprawowania kultu religijnego.
Zgodnie z art. 219 § 1 k.p.k. w celu wykrycia lub zatrzymania albo przymusowego doprowadzenia osoby podejrzanej można dokonać przeszukania pomieszczeń i innych miejsc, jeżeli istnieją uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że osoba podejrzana tam się znajduje.
Na postanowienie dotyczące przeszukania przysługuje zażalenie do sądu (art. 236 kpk).