Czwarty Batman Black and White (wyd. DC Comics) wita nas okładką, której autorem jest Marc Silvestri, zaś motywem przewodnim geneza Nietoperza – bezradna poza, rozsypane perły, szkielety rodziców w tle. Trudno o bardziej wyświechtany obrazek, ale czy jest to zapowiedź równie wyświechtanych opowieści w środku?
Im dalej w las, tym trudniej stworzyć osiem ciekawych czarno-białych plansz o Gacku, ale nie jest to zadanie niemożliwe. Co prawda brakuje tu perełek, w jakie obfitowała pierwsza część cyklu, ale większość historii cieszy oko, choć trzeba przyznać, że nie zostaje na długo w głowie. Jako komiksowy opowiadacz zdecydowanie przoduje Rafael Grampa, brazylijski artysta znany z wydanego w Polsce Mesmo Delivery, który nie dość, że wie, gdzie stawiać te miliony kresek na planszy, to jeszcze dostarcza komiks, który ma bardzo fajny flow i kończy się w satysfakcjonujący sposób. Podobnie świetny jest duet Keith Giffen i Javier Pulido, którzy nie skupiają się na budowaniu pomników, a sięgają za barowy blat oddając głos kilku oprychom, z których jeden pozornie umknął Mrocznemu Rycerzowi. Pełno tu slangu; Giffen zdecydowanie jest w formie, a Pulido swoją spokojną stylówką znakomicie współgra z kolegą scenarzystą.
CZYTAJ: Czerń, biel i coś jeszcze. Najlepsza wersja Nietoperza?
Te dwie historie mają moc na tyle dużą, że w mojej osobistej klasyfikacji stoją tuż za opowieściami z tomu pierwszego, ale skłamałbym, gdybym stwierdził, że nic więcej nie przykuło mojej uwagi w tym albumie – bo jest tu fenomenalny Chris Samnee, jest żywiołowy Sean Murphy, jest też prawdziwy klasyk, czyli Neil Adams w świetnej i zaskakującej szkicowej odsłonie, jest fenomenalny Andrew Robinson oraz Becky Cloonan, w również dość nietypowej batmańskiej historii.
Zapomniałbym – w czwartej części tej kolekcji znalazło się miejsce dla Dave’a Johnsona, znanego z krwistych okładek do serii 100 naboi. W czerni i bieli prezentuje się wyśmienicie!
Bądźmy szczerzy: takiego line-upu jak w pierwszym Black and White nie da się powtórzyć. Ten z czwartego tomu to skład przygotowany na miarę możliwości i czasów, w jakich powstawał. To porządna antologia przeróżnych twórców, z kilkoma utworami, które wybijają się ponad przeciętność i resztą takich, które może nie są do zapomnienia, ale głównie do oglądania.
CZYTAJ: Batman w ujęciu mistrzowskim
CZYTAJ: Wyrównany i bezpieczny. Batman Black and White po raz drugi
DySzcz