Zakończyła się akcja usunięcia i wywiezienia niewybuchu z czasów II wojny światowej przy ul. Walecznych w Lublinie. Pocisk został znaleziony wczoraj (14.11) podczas prac budowlanych.
Dziś (15.11) rano ewakuowano okolicznych mieszkańców. Chodzi o prawie 3 tys. osób w promieniu 200 metrów od pocisku. Akcje zabezpieczały służby – m.in. policja, a miasto zorganizowało bezpłatny transport dla mieszkańców oraz miejsce schronienia. Z tymczasowego miejsca pobytu na Arenie Lublin skorzystało ok. 50 osób, zaś z transportu medycznego do domów pomocy społecznej oraz Zespołu Ośrodków Wsparcia przy ul. Lwowskiej ponad 60 mieszkanek i mieszkańców. Na czas pracy saperów zostały też zamknięte ulice ze strefy ewakuacji.
CZYTAJ: Ewakuowani mieszkańcy wracają do domów. Saperzy zakończyli usuwanie niewybuchu [ZDJĘCIA]
– Cały czas tu jesteśmy, są policjanci ruchu drogowego, zabezpieczamy teren – mówi oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, nadkomisarz Kamil Gołębiowski. – Pomagamy osobom, szczególnie starszym, które wymagają ewakuacji, w udaniu się w bezpieczne miejsca, wyznaczone przez urząd miasta. Wszystko po to, aby ta ewakuacja przebiegła sprawnie, spokojnie i jak najmniej uciążliwie dla mieszkańców.
– Różnie to może być, nie znamy siły rażenia. Ponoć waży to dwie tony, ale czy to prawda? W telewizji i Internecie wyglądało to na małe, ale dwie tony można sobie wyobrazić. Lepiej ewakuować się z domu.
– Organizujemy poczekalnię, która będzie ogrzewana dla osób, które będą oczekiwać na ewakuację autobusem do Areny Lublin, gdzie będą mogły spędzić czas i oczekiwać na rozwiązanie sprawy- mówi Piotr Pokorny, szef Grupy Pomocy Humanitarnej PCK.
– Jadę do córki. Syn przyjedzie po nas – mówią ewakuowane osoby. – Jest konieczność opuszczenia takiego miejsca, ponieważ jest duże ryzyko, że ten niewypał wybuchnie.
– Moim zadaniem jest udzielanie pomocy psychologicznej dla ewakuowanych mieszkańców. Bardzo istotne jest to, żeby nie doszło do jakiejś paniki. Większość osób jest spokojnych, ale już przeprowadziliśmy kilka krótkich wspierających rozmów – mówi Aleksandra Smotrycka-Kolbus, psycholog, kierownik działu interwencyjno-terapeutycznego z Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie.
– Na Bronowicach była bomba, nie ma bomby, wszyscy żyją, bloki stoją. Tutaj też będzie dobrze – mówią mieszkańcy.
CZYTAJ: „Niewybuch wybuchł”. Bomba z Lublina zdetonowana [WIDEO, ZDJĘCIA]
– Sama akcja przebiegła sprawnie – mówi rzecznik prasowy 4 Pułku Saperów, por. Emilia Mich. – Nie było jakichkolwiek zakłóceń. Obowiązkiem dowódcy patrolu jest wyznaczenie tej strefy niebezpiecznej. Zawsze musimy być ostrożni i zakładać podejrzenie, że może wybuchnąć. W tym przypadku strefę niebezpieczną wyznaczono na 200 metrów. Był to pocisk rakietowy z czasów II wojny światowej. Gabaryty tego pocisku wynosiły 132 mm średnicy, natomiast długość – 142 cm. Ta zardzewiała śmierć czyha na nas w ziemi do czasów teraźniejszych. Musimy uważać. Przede wszystkim zdrowy rozsądek i nasze bezpieczeństwo.
Przypomnijmy, że w sierpniu ubiegłego roku w Lublinie trzeba było ewakuować 14 tys. mieszkańców. Tutaj niewybuch z czasów II wojny światowej znaleziono przy ul. Wrońskiej. Z kolei w maju tego roku w Białej Podlaskiej saperzy podejmowali bomby lotnicze znalezione na ul. Sidorskiej. Podobna akcja miała tez miejsce w październiku, gdzie znaleziono pociski przy jednostce wojskowej.
CZYTAJ: Mieszkańcy mogą wracać do domów. Akcja usuwania bomb zakończona [AKTUALIZACJA, ZDJĘCIA]
Służby apelują o rozwagę i rozsądek podczas natrafienia na znaleziska z okresu II wojny światowej. W takiej sytuacji należy niezwłocznie zawiadomić służby i w żadnym wypadku nie dotykać, ani nie przenosić znalezisk.
RyK/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski