Oddana do użytku w 2018 roku część Szkoły Podstawowej w Gołębiu przecieka. Po obfitych opadach deszczu woda pojawia się w sali gimnastycznej, zalane były także między innymi pracownie.
Dyrektor czuwał przy wanienkach
– Poprzedni dyrektor opowiadał, że problemy zaczęły się pojawiać już w 2018 roku – mówi obecny dyrektor placówki, Grzegorz Paciorek. – Dwa dni po oddaniu tego obiektu, po rozbudowie, musiał zamykać salę gimnastyczną, bo już się pojawiły pierwsze awarie. Ja przyszedłem od 1 września 2021 roku. Po pierwszych ulewach woda się lała tak, że kupiłem dwie wanienki 50-litrowe, podstawiłem pod miejsce przecieku i musiałem siedzieć w szkole przez całą noc, ponieważ co dwie godziny musiałem wylewać. Przez dwie godziny napełniała się 50-litrowa wanienka.
– W tej chwili jest już opanowana sytuacja w mojej pracowni. Natomiast przeciekały kasetony, woda ciekła po oknach, zalało dwukrotnie klasę. Cała podłoga namiękła, odeszła. Pojawił się grzyb. Zniszczone zostały meble. To były naprawdę bardzo duże zniszczenia. Tym bardziej, że ta pracownia była nowiutka – wspomina jedna z nauczycielek.
CZYTAJ: Jest niebezpiecznie. Zima zawitała na drogi [ZDJĘCIA]
– Były wyłączone zajęcia WF-u w momencie kiedy na sali gimnastycznej były problemy. Wtedy trzeba było zorganizować dzieciom miejsce do ćwiczenia. Były zamykane łazienki w momencie, kiedy odpadały płytki. W tej chwili biblioteka, sekretariat, gabinet dyrektora jest w jednym pomieszczeniu, więc myślę, że to samo mówi za siebie.
– Kiedyś nawet do takich kubłów z wodą wpadła nam piłka na WF-ie. W naszej sali kiedyś też podciekało. Teraz chyba sekretariat też jest wyłączony – opowiadają uczniowie.
Nowy budynek wciąż wymaga remontów
– W tym miejscu, gdzie teraz jesteśmy, był sekretariat – oprowadza po szkole Grzegorz Paciorek. – Po lewej stronie gabinet dyrektora. Po prawej sala konferencyjna, tam gdzie zwykle odbywają się rady pedagogiczne. Teraz trwa remont. Do tej wysokości, dokąd jest zaszpachlowane, wszystko było mokre, grzyb.
– Mamy bardzo dużo pracy. Tak samo w korytarzach wykładzina była poodklejana ze ścian. Trzeba było to wszystko przyklejać. Gruntowne zalanie. Wilgoć szła później ścianami w górę i narobiło strasznego bałaganu – opowiada członek ekipy remontowej.
– Niestety problem ten widoczny jest od dłuższego czasu – przyznaje Kamil Lewandowski, wójt gminy Puławy. – W trakcie występowania opadów atmosferycznych zaobserwowaliśmy, że dach nad nowo dobudowaną częścią szkoły w Gołębiu zaczyna przeciekać. Wielokrotnie wzywaliśmy wykonawcę do tego, żeby podejmował działania naprawcze. Rzeczywiście ekipy budowlane prowadziły prace, które miały doprowadzić do tego, że dach będzie posiadał stuprocentową szczelność i do tych przecieków nie będzie dochodziło. Niestety te naprawy okazały się nieskuteczne. Dlatego analizujemy czy nie doszło tutaj do błędów wykonawczych, błędów w doborze właściwych materiałów.
Wykonawca uważa, że to nie jego wina
– Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi właściciel firmy, która remontowała budynek szkoły. – Mieliśmy jeden czy dwa przecieki. Teraz rzeczywiście pojawiły im się po deszczach przecieki. Przecieka to dlatego, że jest papa. To pracuje sobie. Jest ciepło, zimno. Papa lubi sobie pęknąć. Dachy z papy wymagają napraw co jakiś czas.
CZYTAJ: Różowe skrzyneczki przeciw wykluczeniu. Inicjatywa Uniwersytetu Przyrodniczego [ZDJĘCIA]
– Salę gimnastyczną użytkujemy, ale zabezpieczamy, żeby nie było tak ogromnych zniszczeń – opowiada dyrektor szkoły. – Mamy wanienki 50-litrowe. Teraz to wszystko powysychało. Po prawej stronie widać już strumyki, stare przecieki.
– Oczywiście to jest nie tylko dezorganizacja pracy szkoły – zaznacza wójt Lewandowski. – To jest też kwestia bezpieczeństwa dzieci, które do tej szkoły na co dzień uczęszczają, więc sprawa jest naprawdę poważna. Myślę, że wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości współpracy z wykonawcą. Teraz pozostaje nam jedynie dochodzenie naszych roszczeń na drodze sądowej.
Sprawa przeciekającego dachu na szkole w Gołębiu zapewne skończy się więc w sądzie.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. archiwum