Przed 40 laty – 28 listopada 1984 roku – młodzi lekarze z Warszawy przeprowadzili pierwszy w Polsce i zarazem udany przeszczep szpiku kostnego od innej osoby. W dodatku nową, własną metodą, obecnie najczęściej stosowaną. – Biorczyni szpiku nadal żyje – powiedział prof. Wiesław Jędrzejczak, szef zespołu, który wykonał zabieg.
Przeszczep przeprowadzono w Centralnym Szpitalu Klinicznym Wojskowej Akademii Medycznej, gdzie obecnie mieści się Wojskowy Instytut Medyczny. Wykonał go zespół w składzie: Wiesław W. Jędrzejczak, Maksymilian Siekierzyński, Cezary Szczylik, Zygmunt Pojda, Jerzy Pejcz, Jerzy Kansy, Mirosław Kłos, Dariusz Jaskulski, Paweł Górnaś z ówczesnego Zakładu Immunologii i Klinicznego Oddziału Izotopowego Centralnego Szpitala Klinicznego Wojskowej Akademii Medycznej w Warszawie.
Biorcą szpiku była Ola Przybylska, która miała wtedy 6 lat. Pobrano go od jej siostry Katarzyny, młodszej o 2 lata. Jak podkreśla prof. Wiesław Jędrzejczak, zabieg ten wykonano po samodzielnym opracowaniu technologii i był to pierwszy, a zarazem pierwszy udany w naszym kraju przeszczep od obcej osoby (tzw. allogeniczny). A były to wyjątkowo trudne czasy dla polskiej medycyny, ponieważ w latach osiemdziesiątych XX w. brakowało nawet podstawowego sprzętu. Jak opisuje Justyna Wojteczek w książce „Pozytywista do szpiku kości”, poświęconej działalności prof. Wiesława Jędrzejczaka, pobieranie szpiku do przeszczepu trenowano na pluszowym misiu jego syna. Opracowano własne igły biopsyjne, a do filtrowania szpiku wykorzystano filtry z sokowirówki. Sala chorego, w której trzeba zapewnić maksymalnie sterylne warunki, była oddzielona od przedsionka i toalety prześcieradłem zawieszonym na dwóch gwoździach. Zapewniono jednak odpowiednie warunki zabiegu, jakie tylko wtedy były możliwe.
– Zabiegi te przeprowadziliśmy całkowicie samodzielnie, nie jeździliśmy się kształcić za granicę i nie przenosiliśmy tej metody do naszego kraju, odtworzyliśmy ją w oparciu o doświadczenia na myszach i ograniczoną liczbę piśmiennictwa, bo trzeba pamiętać, że był wtedy stan wojenny – wspomina prof. Jędrzejczak.
Przeszczepienie u Aleksandry Przybylskiej było drugim na świecie zabiegiem, który wykonano u osoby cierpiącej na chorobę Diamonda-Blackfana, wywołanej wrodzonym brakiem krwinek czerwonych. Takich chorych można było utrzymać przy życiu jedynie przetaczając co jakiś czas krew. U 6-letniej wtedy Oli przeprowadzono 60 przetoczeń, co doprowadziło do uszkodzenia wątroby (na skutek nadmiaru żelaza wywołanego transfuzjami). Przeszczep był jedyną szansą przedłużenia jej życia.
Zabieg polskich lekarzy był również pierwszym przeszczepem, jaki wykonano bez napromieniowania całego ciała pacjenta. Zamiast tego zastosowano cytostatyk busulfan, wykorzystywany w chemioterapii nowotworów. Taki sposób przygotowywania pacjentów do przeszczepu – przy użyciu leków – uznano później za najlepszy i dziś jest najczęściej wykorzystywany w transplantacjach szpiku.
W 1985 r. ten sam zespół lekarzy pod kierunkiem prof. Jędrzejczaka przeprowadził pierwsze w Polsce przeszczepienie szpiku autologicznego (przy użyciu własnych komórek chorego). Kilkanaście miesięcy później w styczniu 1987 roku przeprowadzono ósmy przeszczep allogeniczny i po raz kolejny między siostrami. Był on wyjątkowy, ponieważ biorczynią szpiku była 10-letnia Kasia z przewlekłą białaczką szpikową przechodzącą w białaczkę ostrą, a dawczynią jej 3-letnia siostra Ola. Obawiano się, że będzie za mało komórek od młodszej siostry. Ale jeszcze większym utrudnieniem było to, że dziewczynki miały inne grupy krwi. Szpik się jednak przyjął.
Zabiegi w szpitalu na ul. Szaserów w Warszawie wykonywano do czerwca 1987 r., kiedy decyzją administracyjną władz wojskowej służby zdrowia zespół rozwiązano, a transplantacje szpiku przerwano.
„Do czasu likwidacji zespołu w czerwcu 1987 r. przez ówczesne władze wojskowe wykonano jeszcze 8 zabiegów u śmiertelnie chorych. Do dzisiaj żyją z tej grupy trzy osoby, w tym pierwsza chora. Po likwidacji zespół opublikował do powszechnego użytku opracowaną technologię wykonywania tych zabiegów” – wspomina prof. Wiesław Jędrzejczak.
Zgony poddanych zabiegom pacjentów nie były następstwem nieprzyjęcia się szpiku, lecz powikłań wczesnych lub późnych, do których doszło już po jego regeneracji. Do dziś jest to najtrudniejszy etap tych przeszczepów. Do wszystkich tamtych zabiegów kwalifikowano chorych, dla których przeszczepienie było ostatnią szansą na przeżycie.
Jedna z dziewczynek z aplazją szpiku zmarła 45. dnia po przeszczepieniu z powodu ropnia, który spowodował gwałtowny krwotok płucny. U jednego z poddanych zabiegowi chłopców doszło do zakażenia żółtaczką, która doprowadziła do niewydolności wątroby. Kolejny chłopiec zmarł z powodu krwotocznego zapalenia pęcherza, którego nie udało się opanować. Pacjentka, u której wykonano przeszczep autologiczny, zmarła dwa lata po zabiegu na skutek nawrotu białaczki.
O tym, jak trudne w tamtych czasach na całym świecie były to zabiegi, świadczy raport prof. Edwarda Donnalla Thomasa z USA. W latach 1970-1977 u 100 chorych z ostrą białaczką szpikową przeprowadził on przeszczep szpiku w okresie nawrotowym choroby. W 1977 roku bez potrzeby dalszego leczenia żyło zaledwie 12 pacjentów, ale było to szczególnie trudne przypadki. Było to jednak ogromne osiągnięcia w historii medycyny. Thomas wraz z Josephem Murrayem w 1990 roku otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za badania nad przeszczepem szpiku kostnego w leczenia białaczki.
Dopiero w 1997 roku prof. Jerzy Hołowiecki w Katedrze i Klinice Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach przeprowadził pierwszy w Polsce przeszczepu szpiku od dawcy obcego, ale niespokrewnionego (pacjentką była Urszula Jaworska). Od tego czasu zaczęła się zwiększać w naszym kraju liczba przeszczepień i rozwijano transplantologię szpiku kostnego. – Obecnie w Polsce wykonuje się rocznie około 800 zabiegów przeszczepień allogenicznych i około 1200 zabiegów autologicznych, z wykorzystaniem własnych komórek chorego – zaznacza prof. Wiesław Jędrzejczak, który przez wiele lat był kierownikiem Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz konsultantem krajowym w dziedzinie hematologii.
PAP / opr. PaW
Fot. pixabay.com/