Legenda polskiego lotnictwa wylądowała na Politechnice Lubelskiej. Uczelnia otrzymała od PZL-Świdnik śmigłowiec PZL W-3A Sokół. Maszyna będzie wykorzystywana w celach dydaktycznych.
– To daje naszym studentom inne możliwości edukacyjne – mówi dr inż. Tomasz Łusiak z Wydziału Mechanicznego Politechniki Lubelskiej. – Możemy ze studentami przeprowadzać zarówno część dydaktyczną, czyli omawiać zespoły napędowe statku powietrznego śmigłowca, ale możemy też przeanalizować budowę tego statku powietrznego. Jest to konstrukcja, dzięki której powstawał szereg tego typu obiektów latających w PZL-Świdnik. W tej chwili są nowsze konstrukcje, ale sposoby montażu, wytwarzania i konstrukcji są nadal tego typu realizowane, więc studenci mogą zapoznać się zarówno z częścią tzw. płatowca, ale także z częścią zespołu napędowego.
– Zatrudniamy i chcemy dalej zatrudniać absolwentów Politechniki Lubelskiej – mówi Jacek Libucha, prezes zarządu PZL-Świdnik. – A ponieważ mamy taką możliwość, gdyż wycofaliśmy ze służby dokładnie ten egzemplarz – to jest śmigłowiec, który latał w Hiszpanii, gasił pożary i ratował ludzi w swoim poprzednim życiu. Jest całkiem nieźle wyposażony. Jako pomoc dydaktyczna przyda się Politechnice w produkowaniu nowych świetnych inżynierów, którzy będą potencjalnym nabytkiem dla nas.
Czy to jedyna taka maszyna na Politechnice? – Na chwilę obecną z konstrukcji śmigłowcowej mamy jedyną, natomiast mamy jeszcze wiatrakowiec, który jest podobny, ale nie posiada tak rozbudowanego zespołu napędowego jak śmigłowiec – mówi dr inż. Tomasz Łusiak.
CZYTAJ: Liderki innowacji na Międzynarodowym Kongresie w Lublinie [ZDJĘCIA]
– To dobra okazja, żeby nauczyć się czegoś więcej niż suchej teorii – mówią studenci. – Mamy tu teorię w praktyce. Możemy zobaczyć, jak to jest zmontowane.
– To był jeden z pierwszych, który miał laminatowe łopaty – mówi Władysław Bubień, który latał jako instruktor i drugi pilot. – Technologia nie odbiegała od technologii innych śmigłowców, które były produkowane na świecie. A na świecie właściwie jest tylko 7 krajów, które mają własne konstrukcje: USA, Rosja, Wilka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy i Polska. Są inne potęgi przemysłowe, które nie mają swojej konstrukcji.
CZYTAJ: „Swojski świat” – radiowe słuchowisko na żywo i z udziałem publiczności [ZDJĘCIA, WIDEO]
– Wszystkich Sokołów powstało grubo ponad 200 – mówi Jacek Libucha. – Największym odbiorcą było polskie wojsko. Wciąż w wojsku ok. 60 śmigłowców tego typu lata. Poza tym też inne służby: straż graniczna, policja. Mamy piękny śmigłowiec Sokół, który ratuje ludzi w Tatrach. Oprócz tego był sprzedawany za granicę. Bardzo wdzięcznym naszym klientem są Siły Zbrojne Czech, sprzedawany był też i lata wciąż na Filipinach, w Algierii, Ugandzie, Czadzie i Hiszpanii.
Śmigłowce PZL W-3A Sokół znalazły szerokie zastosowanie zarówno w wojsku, jak i w służbach cywilnych. Ostatnie egzemplarze powstały w połowie lat 2010. Firma zdecydowała się zamknąć produkcję tych maszyn głównie z powodu zmieniających się wymagań rynku.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski