Cztery martwe koty znaleziono w ostatnich dniach na terenie cmentarza przy ulicy Piaskowej w Puławach. Zarządca nekropolii podejrzewa celowe trucie zwierząt.
– To bardzo możliwe, bo koty mają tu wielu przyjaciół, ale i sporo przeciwników – mówi prezes fundacji „W dobrych łapkach” Marzena Gembal. – Koty znaleziono między grobami, przy bocznej alejce. Drugi kot z kolei był znaleziony na trawniku przy parkingu. Trzeci był znaleziony żywy, pań Stasio, zarządca cmentarza, pokazał nam tego kociaka. Trząsł się. Konsultowaliśmy to z lekarzami weterynarii, którzy potwierdzili prawdopodobieństwo zjedzenia przez trucizny. Kociak się ślinił, miał zaburzenia neurologiczne. Drżał cały. Niestety nie udało się go odłowić.
CZYTAJ: Podczas libacji alkoholowej raniła partnera nożem [ZDJĘCIA]
– Na otrucie mogą wskazywać ogólne objawy, nie jest to jednoznaczne – tłumaczy Jacek Krasucki, lekarz weterynarii. – To jest ślinotok, nudności. Zwierzę jest osowiałe, siedzi, nie ucieka, apatyczne, nastroszona sierść. Jednoznaczne stwierdzenie jest możliwe dopiero po badaniu toksykologicznym albo po sekcji zwłok możemy podejrzewać, że takie zwierzę zostało otrute. Niestety często zdarzają się takie przypadki. Nie wiemy co zwierzę jadło, gdzie chodziło. Wyliże się, zje coś i już mogą być takie objawy podtrucia.
– Zdarzało się, że ludzie rzucali na trawę różne rzeczy, np. kiełbasę nafaszerowaną albo coś takiego. Trzeba uważać, żeby zwierzęta nic tu nie jadły. Ale takich kotów nikt nie pilnuje – mówi jeden z mężczyzn.
– Ja koło grobu mamy karmiłam te kotki, miseczki im naszykowałam. W pewnym momencie okazało się, że przychodzę i mam nasypane może ze trzy kilogramy ugotowanych skrzydełek. W lecie. Much pełno. Posprzątałam to i teraz one mają, te kotki, pojemniczek koło śmietnika – opowiada jedna z pań. – Jednego kota karmię już trzy lata. Wygląda na to, że chyba człowiek już mu jakieś „kuku” zrobił, bo on się nie da nawet pogłaskać. Ale jest taki mądry, że nie chodzi nigdzie indziej jeść, tylko tu. Dlatego jemu się nic nie stało. Tamte koty znalazły miejsce obok kwiaciarni. Chyba dwie kocice. Miały po dwa mioty.
CZYTAJ: Pijany kierowca potrącił 14-latka i uciekł
– Od zawsze jest tu dużo kotów – podkreśla Marzena Gembal. – Problem był zgłaszany wielokrotnie. Karmiciele, którzy tutaj dokarmiali koty, po prostu zaniedbali to. Powinna być dużo wcześniej przeprowadzona sterylizacja, kastracja, żeby nie doszło do aż tak dużej populacji kotów. Ludzie zgłaszali nam około 40 kotów. To naprawdę dużo. Truciciel prawdopodobnie chciał zmniejszyć tę liczbę kotów. Część ludzi przychodzi tu i dokarmia, część niestety gania te kociaki. Wydaje mi się, że kot lepszy niż szczur czy mysz biegająca po cmentarzu. Koty są bardziej przyjazne dla ludzi. Nie przenoszą różnych chorób jak szczury i myszy czy inne gryzonie.
– Nigdy nie było takiej sytuacji, to pierwszy raz – zapewnia Stanisław Stankiewicz, zarządca cmentarza parafii Miłosierdzia Bożego. – Ktoś to zrobił złośliwie, jakąś trutką. Nie wiadomo co sekcja wykaże.
– Nie mamy jednak zbyt wielkich nadziei na złapanie sprawcy – uważa Marzena Gembal. – Koty są dokarmiane w kilku miejscach. Sprawca nie wszedł przez główną bramę z napisem „truciciel” i wytruł koty. Staramy się w ogóle ograniczyć karmienie kotów, także liczbę miejsc dokarmiania. Chcemy je wyłapać, wysterylizować.
Dokładne przyczyny śmierci zwierząt mają wyjaśnić badania toksykologiczne.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. Fundacja “W Dobrych Łapkach” FB