Dziś (10.10) obchodzony jest Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. W tym roku, hasłem obchodów jest “Zdrowie psychiczne w pracy”.
CZYTAJ: Ponad połowa nauczycieli ma objawy wypalenia zawodowego
Praca zawodowa to niezbędny element zdrowienia
– Z różnych badań wynika, że nawet do 90 procent osób doświadczających różnych chorób psychicznych nie odnajduje się na rynku pracy – mówi psychiatra Artur Kochański z Lubelskiego Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Psychicznego. – Praca zawodowa jest dla niektórych pacjentów niezbędnym elementem procesu zdrowienia. Właściwie nie ma pełnego powrotu do zdrowia bez pracy zawodowej. Dotyczy to nie tylko osób z łagodniejszymi zaburzeniami psychicznymi, typu lękowe czy depresyjne, ale również osób z ciężkimi zaburzeniami, typu schizofrenia. Myślę, że z jednej strony rola pracy jest trudna do opisania i określenia, bo w zasadzie codziennie do tej pracy wychodzimy i wydaje się to czymś takim oczywistym. Natomiast dla osób, które wypadły z codziennego funkcjonowania, powrót do pracy jest dopełnieniem poczucia własnej wartości, pewnej przynależności.
Bariery i przeszkody
– Co stanowi barierę? Pierwszą z nich jest dostęp do miejsc pracy – mówi prof. dr hab. n. med. Hanna Karakuła-Juchnowicz, kierownik I Kliniki Psychiatrii, Psychoterapii i Wczesnej Interwencji Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii. – Często pracodawcy, nie znając uwarunkowań czy sposobu zatrudniania niechętnie do tego podchodzą. Należy też wspomnieć o takiej autostygmatyzacji pacjentów. Chodzi o ich własne przekonanie, że to, co im się przytrafiło, sprawia, że mogą być dla innych osób mniej atrakcyjnymi pracownikami, w związku z tym nie podejmują takiego wysiłku.
– Niestety jeszcze cały czas choruje na depresję – mówi Jacek “Jaco” Harasimiuk, “Rdzawy Jaco”, prowadzący warsztaty deskorolki. – Bardzo dużo osób, które znam, także choruje. Siedzę z nimi przy obiedzie czy kolacji i oni nagle mówią, że też się z tym zmagają. Ale najgorsze jest to, że w moim kręgu deskorolkowym już pięć lub sześć osób zmarło ze względu na depresję. Gdyby za naszych czasów nasi rodzice mówili, że coś mnie boli, źle się czuje i idę do psychologa, psychiatry, bo to też jest lekarz…. Gdybyśmy to słyszeli za dzieciaka, to byśmy w tym momencie szli do psychologa, psychiatry, a nie się tego wstydzimy.
Co 4 osoba potrzebuje pomocy
– To dotyczy nie tylko Polski, ale i Europy. Mówi się, że co 4 osoba w którymś momencie życia będzie potrzebowała pomocy psychologicznej, psychiatrycznej w zakresie zdrowia psychicznego – dodaje prof. Karakuła-Juchnowicz.
– Wydaje się, że sytuacja, którą zastaliśmy po pandemii COVID-19 odcisnęła się ogromnym piętnem na rozwoju psychicznym młodzieży. Istnieje całe popandemiczne pokolenie młodych ludzi, które zostało wyrzucone poza trajektorię normalnego rozwoju. Oni wkrótce będą wkraczali na rynek pracy. To też są osoby, które zapewne nie zostały “wyposażone” w normalny rozwój, który pozwoli im sobie doskonale radzić – podkreśla prof. Karakuła-Juchnowicz.
CZYTAJ: Deskorolką przeciwko depresji. Rdzawy Jaco wyruszył w trasę po Polsce
– Jeśli mamy naprawdę osoby, które cię wspierają, z którymi możemy porozmawiać, gdy nie boimy się powiedzieć szefowi, że źle się czuje i idę do psychologa, bo nie wytrzymuje z czymś, to jest super. Jednak wiem po sobie i po znajomych, że jest jeszcze bardzo długa droga do tego, żeby można było powiedzieć po prostu szefowi, że ja w tym momencie nie mogę tego zrobić, bo naprawdę źle się czuje – dopowiada “Rdzawy Jaco”.
Zgodnie z szacunkami WHO, około 1 miliarda osób na świecie cierpi na jakąś formę zaburzeń psychicznych lub neurologicznych.
InYa / opr. AKos
Fot. pexels.com