Partia Gruzińskie Marzenie po raz kolejny wygrała wybory parlamentarne w Gruzji. Na rządzące od około 12 lat ugrupowanie zagłosowało około 54% społeczeństwa, natomiast proeuropejska opozycja zdobyła około 37,5% głosów.
– Część obywateli nie zgadza się z wynikiem wyborów i oskarża partię rządzącą o manipulowanie wyborami, ale na razie nie mamy na to mocnych dowodów – mówi znajdujący się aktualnie w Gruzji politolog z Instytutu Europy Środkowej i adiunkt w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim dr Andrzej Szabaciuk. – Tutaj te działania mają trochę inny charakter. Są nakierowane na tworzenie sieci połączeń na poziomie centralnym, ale też lokalnym. Ta partia zmonopolizowała państwo. Obsadziła szereg stanowisk publicznych, ale też stworzyła sieci biznesowo-państwowe. Część osób obawia się zmiany władzy, że w takim wypadku straci stanowiska, że ich sytuacja finansowa się pogorszy.
– Taką rzeczą, która jest widoczny na pierwszy rzut oka, kiedy się przyjedzie do Gruzji, do Tbilisi to jest przede wszystkim straszenie wojną. Straszenie tym, że jeśli wygra opozycja, to sytuacja w Gruzji będzie identyczna jak na Ukrainie – opowiada dr Andrzej Szabaciuk. – Na każdej stacji metra, na przystankach autobusowych wiszą billboardy. Z jednej strony mamy na nich zniszczoną szkołę w Ukrainie, a z drugiej strony nowo wyremontowaną czy zbudowaną szkołę w Gruzji. Podobnie jest z kościołami, salami gimnastycznymi, basenami. Przekaz jest oczywisty: „Jeżeli wybierzecie opozycję, ona wam zgotuje chaos, biedę, wojnę. Chcecie stabilizacji, utrzymania status quo, wzrostu gospodarczego – w takim razie głosujcie na partię rządzącą”. Oczywiście nie twierdzę, że tych fałszerstw czy manipulacji wyborczych nie było. Oczywiście były, tylko bardzo trudno jest je wykazać czy udowodnić – tłumaczy ekspert.
Czyli chodzi o wewnętrzną presję nakładaną na społeczeństwo przez różnego rodzaju powiązania?
– Tak, ale dodajmy jeszcze jedną rzecz. Duża część głosów była liczona przez system elektroniczny, trochę przypominający ten w Stanach Zjednoczonych, gdzie zamazuje się kółko na karcie i wkłada do maszyny, która potem liczy głosy – dodaje dr Szabaciuk. – Te osoby, które pracują na państwowych stanowiskach, obawiają się, że w ten sposób władze mogą pozyskać informacje o tym, kto jak głosował. Jeżeli dojdzie do zwierzchnika, że on głosował przeciwko partii rządzącej, to może stracić pracę. Ten sam problem znamy dobrze z wyborów prezydenckich w Federacji Rosyjskiej.
Obserwatorzy lokali wyborczych też wskazują, że frekwencja w tym roku jest bardzo duża i że bardzo dużo osób młodych wzięło udział w tych wyborach. Jak z pana perspektywy to wygląda?
– Większość młodych oczywiście popiera opozycję, bo ona jest zdecydowanie za integracją Gruzją z Unią Europejską, za zbliżeniem z Zachodem – uważa Andrzej Szabaciuk. – Z kolei część starszych odczuwa sentyment za Związkiem Radzieckim. Uważają, że to był czas najlepszy dla nich, czas stabilizacji, dobrobytu. Starsi są bardziej wrażliwi na tę retorykę wojenną. Jeśli chodzi o Gruzję, to nie tylko jest kwestia tych obrazów z Ukrainy, które są na każdym praktycznie kroku prezentowane w kampanii wyborczej i pokazywane jako coś, co może czekać Gruzję, ale to też jest wspomnienie wojny domowej zaraz po upadku komunizmu, kwestii Abchazji, Osetii Południowej. To kwestia setek tysięcy osób, które opuściły swoje domy i do dzisiaj wiele z nich nie jest w stanie ułożyć sobie życia w Gruzji.
Jakie teraz możemy przewidzieć scenariusze i które z nich mogą być najgorsze? Czy ten scenariusz, który tworzyła partia rządząca o tej wojnie, jest realny?
– Nie. Moim zdaniem najbardziej realny scenariusz jest taki, że te protesty będą miały jakiś zasięg, ale one realnie nie wpłyną na sytuację w Gruzji – przewiduje dr Szabaciuk. – Jest natomiast inne wyzwanie. Część partii opozycyjnych zadeklarowała, że nie przyjmie mandatu, który jej członkom się należy z tytułu tych wyborów. Po drugie pani prezydent też jasno zadeklarowała, że nie zwoła nowo powołanego parlamentu. Czyli będziemy mieli przynajmniej do następnych wyborów prezydenckich taki stan zawieszenia, kiedy nie uda się zwołać nowego parlamentu i będzie funkcjonował stary parlament ze starymi posłami.
– Pytanie, co będzie po wyborach prezydenckich, kto wygra te wybory? Jeżeli te wybory wygra przedstawiciel Gruzińskiego Marzenia, możemy oczekiwać, że będzie prześladowana nie tylko opozycja czy społeczeństwo obywatelskie. Może być okres represji. Pojawia się kolejne pytanie: jak na to zareaguje społeczeństwo gruzińskie? Mamy już w więzieniu Michaila Saakaszwilego. Jeżeli do więzienia trafi pani prezydent, ewentualnie liderzy opozycji, to zbliżamy się do standardów białoruskich czy może nawet rosyjskich. To jest taki stopniowy proces przekształcania państwa gruzińskiego z państwa demokratycznego, proeuropejskiego, prozachodniego w państwo autorytarne, raczej skierowane na Rosję, Białoruś i obszar poradziecki – uważa dr Szabaciuk.
Ostatnio dużo mówimy o wyborach w Mołdawii, teraz o wyborach w Gruzji. Wszystko to jest bardzo ważne w kontekście Unii Europejskiej i naszego bezpieczeństwa.
– Z punktu widzenia Polski wspieranie zmian demokratycznych w Mołdawii i Ukrainie, Gruzji czy ogólnie na Kaukazie Południowym leży w naszym interesie – zaznacza dr Andrzej Szabaciuk. – Wychodzimy z założenia, że demokratyczne, stabilne, proeuropejskie państwa na Wschodzie będą zawsze sojusznikami, przyjaciółmi Polski, a nie wrogami. Zawsze lepiej sąsiadować z państwami przyjaznymi, otwartymi niż z wrogimi i ksenofobicznymi. To jest w moim przeświadczeniu clou naszej polityki wschodniej .
O godzinie 19.00 czasu lokalnego w Tbilisi rozpoczął się protest zorganizowany przez prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili. Demonstracja ma na celu pokazać sprzeciw wobec oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych.
InYa / opr. PrzeG
Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI