Szczątki siedmiu osób – prawdopodobnie więźniów Zamku Lubelskiego zamordowanych przez Niemców – znalezione zostały podczas tegorocznych prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych na terenie Górek Czechowskich w Lublinie. W ubiegłym roku, 20 metrów od miejsca prac odnaleziono 3 mogiły.
Pracami kieruje dr Artur Piekarz, naczelnik Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.
– Prace rozpoczęliśmy na początku tego tygodnia. Do tej pory ujawniliśmy jamę grobową kryjącą szczątki co najmniej 7 osób, ale nie możemy kategorycznie stwierdzić, ile szczątków znaleźliśmy, bo jama cały czas jest odsłaniania. Te osoby spoczywają w układzie anatomicznym, są wrzucone tak na zakładkę do dołu, czyli głowa – nogi, głowa – nogi. Przy niektórych szczątkach widać pozostałości, takie destrukty obuwia (wiadomo, minęło już tyle lat) i jakieś pojedyncze guziki.
Jak zostały zamordowane te osoby?
– Wszystko wskazuje na to, że to były strzały w głowę – dodaje dr Artur Piekarz. – Ale dopiero po wstępnych oględzinach dokonanych przez biegłego z zakresu medycyny sądowej będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Z tego względu, że czaszki uległy znacznej destrukcji. Są oblepione gliną, nie chcemy ich na razie ruszać, ponieważ one wtedy się rozpadną. One muszą być fachowo obmyte, obsuszone w zakładzie medycyny sądowej. W kontekście archeologicznym wszystko wskazuje na to, że są to ofiary z okresu II wojny światowej wymordowane przez Niemców. Mamy tutaj wskazania w dokumentach, w literaturze, że to było jedno z tych miejsc, gdzie wykonywano egzekucje na więźniach Zamku Lubelskiego, a także – jak wszystko na to wskazuje – przewożono tutaj już zwłoki więźniów Zamku Lubelskiego traconych zapewne w pojedynczych, mniejszych egzekucjach do kilkunastu osób, gdzie ładowano ciała na ciężarówki, zapewne potem wrzucano do dołów. Tak mieliśmy w poprzednim roku. Przy jednej z mogił mogliśmy stwierdzić, że osoby zostały rozstrzelane nad dołem, ponieważ układ zwłok pokazywał, że one po prostu upadły bezwładnie w jednym kierunku. Ale z kolei obok zidentyfikowaliśmy drugą mogiłę i ich układ szczątków wyglądał tak, jakby te osoby były zrzucone z jednej i z drugiej krawędzi wykopu.
CZYTAJ: Odkryto szczątki kilku osób. IPN działa na Górkach Czechowskich
– Przez Zamek w okresie okupacji niemieckiej przeszło około 40 tysięcy więźniów i niemalże połowa tych więźniów została zamordowana. – mówi Barbara Oratowska – zastępca dyrektora Muzeum Narodowego w Lublinie. – Wiele lat zajmuję się tą tematyką, więc to dla mnie nie jest zaskoczeniem, natomiast rzeczywiście zaskoczeniem jest – myślę, że pozytywnym – że jednak odnaleziono te szczątki. Oczywiście muszą być przeprowadzone badania DNA, ponieważ takie wieści słyszałam też z relacji osób już teraz nieżyjących, że tam także sowieci wykonywali egzekucje.
– Tego będzie więcej, gdziekolwiek się nie wkopiemy – uważa Magdalena Nosek, z akcji społecznej Górki Czechowskie Wietrznie Zielone. – To są miejsca, które my pokazywaliśmy od lat, które wskazali nam świadkowie. Takich miejsc jest jeszcze kilkanaście i chcielibyśmy bardzo doprowadzić do tego, żeby jak najwięcej z tych mogił było ekshumowanych, ale to może potrwać jeszcze lata. Jest to teren bardzo duży, a jama grobowa ma 3×2 metry i trzeba ją po prostu znaleźć. To jest jak gra w statki. To pokazuje, że jest to teren porównywalny z Palmirami pod Warszawą. To są nasze lubelskie Palmiry. Według źródeł zginęło tu ponad tysiąc osób, być może nawet ponad 1500 osób, około 300 zostało ekshumowanych w tej chwili do dnia obecnego, a więc cała reszta spoczywa gdzieś na górkach.
Miejsce idealne na egzekucje
– Z punktu widzenia Niemców to było doskonałe miejsce do kamuflowania mordów jak i miejsc pochówków – mówi dr Artur Piekarz. – Ten teren tutaj znacznie się zmienił. Tego teraz nie widać, ale wówczas w latach 30. i 40. tutaj z jednej i z drugiej strony były dosyć wysokie ściany wąwozu. Tutaj gdzie pracujemy jest ponadto taka rozszerzona niecka w wąwozie głównym – idealne miejsce. Ściany wąwozu mogą robić za naturalny kulochwyt, a z kolei, że to są znaczne wybrzuszenia, praktycznie nie było widać z pobliskich domów, tego co tutaj się działo. Oczywiście mieszkańcy wspominali w swoich zeznaniach, że widzieli, jak od ciężarówek pędzono tutaj więźniów, ale już nie widzieli samego momentu kaźni czy samego momentu pochówku.
– To największe tego typu ekshumacje od czasów powojennych – dr Robert Derewenda, dyrektor Lubelskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. – My nie wiemy, ile jest takich szczątków na Górkach Czechowskich, nie wiemy, ile jest takich mogił. Ale Instytut Pamięci Narodowej prowadzi i będzie prowadził te badania, dopóki nie wydobędzie wszystkich szczątków, dopóki nie przywrócimy rzeczywiście pamięci tym ofiarom, które zostały tam pochowane. “Pochowane” to właściwie szumnie powiedziane – które zostały tam wręcz ukryte przed opinią publiczną.
– Wiemy na pewno, że tutaj były przeprowadzane ekshumacje w latach 1947-1948, o czym wielokrotnie tutaj wspominaliśmy – mówi dr Artur Piekarz. – W czasie tych ekshumacji wydobyto szczątki 231 osób. Nie udało się ich zidentyfikować. Ekshumacje zostały w 1948 roku wstrzymane z powodu nikłego zainteresowania lokalnej społeczności, więc my de facto kontynuujemy te prace zakończone w 1948 roku.
Czego jeszcze możemy się spodziewać?
– Być może pojawią się kolejne pochówki. Pamiętajmy o tym, że nie zidentyfikowano wszystkich miejsc straceń ofiar więzienia na Zamku w Lublinie. Zakładamy, że było to jedno z tych miejsc, które zwłaszcza na początku niemieckiej okupacji było wykorzystywane jako miejsce dokonywania zbrodni i kamuflowania tych zbrodni. Nazwałbym to już w tym momencie “polanką śmierci” – podsumowuje dr Artur Piekarz.
CZYTAJ: Ważą się losy Górek Czechowskich. Radni zagłosują nad planem inwestycyjnym
Trwające prace to kontynuacja badań z lat poprzednich. W 2023 roku w wyniku przeprowadzonych prac odnaleziono i podjęto szczątki należące co najmniej 40 osób.
Działania realizowane są w ramach śledztwa Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie.
PaSe / opr. WM / LisA
Fot. Krzysztof Radzki