Setki tysięcy Izraelczyków wyszły w niedzielę wieczorem na ulice głównych miast, by domagać się od rządu natychmiastowego zawarcia umowy o rozejmie z Hamasem, która uwolniłaby wciąż przetrzymywanych w Strefie Gazy zakładników. W niedzielę nad ranem do kraju sprowadzono zwłoki kolejnych sześciu zabitych przez terrorystów zakładników.
Według organizatorów protestów w samym Tel Awiwie zebrało się ok. 300 tys. osób – przekazał dziennik “Haarec”. Setki z nich blokują główną autostradę przebiegającą przez miasto i palą ogniska. W niektórych miejscach doszło do gwałtownych starć z policją. Zatrzymano 15 osób. Demonstracje odbywają się również w Jerozolimie, Hajfie i innych miastach Izraela.
“Jutro cały kraj stanie w miejscu” – ogłosił szef największej centrali związkowej Histadrut,Arnon Bar-Dawid, zapowiadając poniedziałkowy strajk generalny. “Jestem tutaj po to, by zapewnić, że nikt nie zostanie porzucony. Żydzi nie zostawiają Żydów! Nasze dzieci nie mogą umierać w tunelach z powodu kalkulacji politycznych” – powiedział Bar-Dawid.
CZYTAJ: Izraelska armia odzyskała ciało Alexa Dancyga
Izraelczycy od miesięcy regularnie protestują przeciwko rządowi, domagając się, by zawarł umowę o zawieszeniu broni w toczącej się od blisko 11 miesięcy wojnie w Strefie Gazy. Częścią porozumienia jest wymiana izraelskich zakładników na palestyńskich więźniów.
Podczas ataku na Izrael 7 października 2023 roku Hamas oraz inne palestyńskie ugrupowania terrorystyczne zamordowały blisko 1200 osób i uprowadziły 251. Spośród pojmanych tego dnia zakładników 97 prawdopodobnie wciąż przebywa w Strefie Gazy, izraelska armia stwierdziła wcześniej, że 33 osoby z tej grupy już nie żyją.
Część izraelskiej opinii publicznej od dawna oskarża premiera Benjamina Netanjahu o to, że przeciąga toczące się od miesięcy negocjacje ze względu na polityczne korzyści; jego skrajnie prawicowi koalicjanci sprzeciwiają się rozejmowi. Wiadomość o kolejnych sześciu ofiarach terrorystów, które według medyków sądowych zostały zastrzelone zaledwie kilka dni temu spotęgowała wściekłość i frustrację protestujących – skomentowała agencja Reutera.
Każdego dnia Netanjahu gra w rosyjską ruletkę życiem zakładników i nie przestanie, dopóki oni wszyscy nie zginą, ta szóstka mogła być ocalona, i reszta żyjących zakładników może jeszcze przeżyć – mówiła na wiecu w Tel Awiwie Einaw Zangauker, której syn Matan jest przetrzymywany w Gazie.
CZYTAJ: Pięć osób zginęło w izraelskim nalocie. Wśród nich lokalny dowódca Hamasu
Demonstranci już wcześniej apelowali do Histadrutu o ogłoszenie strajku generalnego w proteście przeciwko rządowi. Planowany na poniedziałek strajk obejmie m.in. zamknięcie przedszkoli czy głównego lotniska międzynarodowego w Tel Awiwie. Protest poparło m.in. forum zrzeszające największych prywatnych pracodawców; niektóre samorządy, w tym władze Tel Awiwu; stowarzyszenie rektorów izraelskich uniwersytetów czy największa partia opozycyjna Jest Przyszłość i jej lider Jair Lapid. Będzie to pierwszy strajk generalny w Izraelu od wybuchu wojny w Gazie.
Minister finansów i lider skrajnie nacjonalistycznej partii Religijny Syjonizm Bezalel Smotricz wystąpił do prokurator generalnej Gali Baharaw-Miary o wydanie nakazów mających uniemożliwić poniedziałkowy strajk. Protest ma “czysto polityczny charakter i jest pozbawiony podstaw prawnych”, związki zawodowe nie powinny zajmować się sprawami bezpieczeństwa narodowego – argumentował Smotricz w liście do Baharaw-Miary.
PAP / RL / opr. LisA
Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN