Unikalny eksponat trafił do Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. To samolot transportowy Hercules C-130 o numerze bocznym 1503. Maszyna została przekazana przez 33. Bazę Lotnictwa Transportowego w Powidzu, gdzie służyła przez 14 ostatnich lat.
Teraz to już eksponat, a jeszcze 3 tygodnie temu Hercules lądował na dęblińskim lotnisku. Dziś właśnie stamtąd został przeciągnięty na teren muzealny. Było to kilkugodzinne skomplikowane przedsięwzięcie.
To wielki dzień!
– Dla nas to jest wielki dzień, do którego przygotowaliśmy od kilku miesięcy, bo tak naprawdę, rozmowy na temat ewentualnego pozyskania Herculesa do zasobów muzealnych rozpoczęłam w lutym tego roku z dowódcą 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu – mówi dyrektor dęblińskiego muzeum, Monika Żmuda. – Zaczęły się procedury, a dzisiaj przejmujemy na tę chwilę samolot w depozyt, ale to jest tylko z tego powodu, że zależało nam na tym, żeby on jeszcze o własnych siłach przyleciał do Dęblina. Przez najbliższe tygodnie obiekt już będzie stał u nas na ekspozycji, ale nie będzie jeszcze kompletny. Na czas dzisiejszego transportu zostały zdemontowane śmigła, gondole i dwa silniki – tylko po to, żeby odciążyć samolot na czas transportu i podwyższyć jego możliwość przejścia przez nasze ogrodzenia.
– Ta maszyna jeszcze rok temu brała udział, lądowała, startowała z drogowego odcinka lotniskowego, co było szeroko opisywane – mówi Jacek Zagożdżon, kustosz Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Wcześniej, od 1970 roku zwiedziła niemalże cały świat. Nie było misji NATO, w której ten samolot od tego okresu nie brałby udziału, w tym również jako już samolot polskich Sił Powietrznych.
To bardzo bezpieczne maszyny
– Samoloty Hercules wbrew pozorom są bardzo bezpiecznymi maszynami i znakomicie spełniają swoją rolę – przekonuje zastępca dowódcy 33. Powidzkiej Bazy Lotnictwa Transportowego, płk mgr inż. Marcin Balcerzak. – Pokazały to nasze załogi, które wykonywały zadania m.in. w Afganistanie. Lataliśmy podczas misji w Republice Środkowej Afryki. Wykonywaliśmy ewakuację z Kabulu, z Izraela. W czasie covidu były takie sytuacje, że lecieliśmy i transportowaliśmy żołnierzy PKW, którzy byli zakażeni, a inne państwa nie chciały takich zadań wykonywać. Nasz samolot poleciał, takie zadania wykonał. Ten konkretny egzemplarz ma nalatane blisko 26 tys. godzin, z czego w Polsce nalatał się blisko 4 tys. godzin.
“Hercules” może pomieścić 90 osób
– Ponad 90 osób może zmieścić się w tym samolocie, w tym 64 żołnierzy desantu z pełnym uzbrojeniem. To jest maszyna, którą w naszej flocie samolotów moglibyśmy porównać ze śmigłowcem Mi-6. On ma bardzo podobne parametry, ale znacznie mniejszą nośność. Ten samolot może zabrać 20 ton towaru do swojej ładowni, podczas gdy do tej pory największy nasz obiekt, śmigłowiec Mi-6, zabierał tylko 12 ton – dodaje kustosz dęblińskiego muzeum.
– Nie mamy takiego obiektu w swoich zasobach. To obiekt duży gabarytowo – 40 metrów rozpiętość skrzydeł, prawie 30 m długości i ponad 11 metrów wysokości. To kawał sprzętu – dopowiada dyrektor Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.
– Przyjechałem tutaj moim przedwojennym traktorem z 1939 roku – mówi Andrzej Kalinowski. – Gdyby tutaj trzeba było pomóc, to ja jestem gotowy. Cieszymy się każdym nowym samolotem. Serce bije, bo kiedyś przelatałem wiele tysięcy godzin na samolotach.
Nowy nabytek dęblińskiego muzeum to nie lada gratka dla pasjonatów lotnictwa. A od jutra (13.08) każdy będzie go mógł zobaczyć na wystawie stałej. Za kilka tygodni zostanie udostępnione turystom także wnętrze tej maszyny.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska