Okładka komiksu bywa przynętą zarzuconą przez artystę. Ma zachęcić, przyciągnąć oko, zaintrygować – często jednak okazuje się być obietnicą bez pokrycia w treści. Łukasz Wnuczek okładką Sławy 2 (wyd. timof comics) złapał mnie na haczyk, wyciągając z codzienności i posyłając na głębokie wody dawnych czasów, leśnych stworów i pięknego folkloru. Okładką naobiecywał dużo. I wszystkie te obietnice spełnił na ponad 200 stronach komiksu. Z nawiązką.
Drugi tom to bardzo zgrabna kontynuacja pierwszego. Zdarzenia nabierają tu rozpędu, pewne tajemnice zostają wyjawione, a na horyzoncie majaczą kolejne. Wnuczek sprawnie czerpie z mitologii słowiańskiej, ustawiając na odpowiednich stanowiskach mnóstwo postaci znanych z folkloru. Zgodnie z klimatem wymalowanym na okładce, tym razem dostajemy nieco więcej mroku, a ludowe stwory czyhają na bohaterów pod wodą, w lesie i w kącie izby. Uwięziony w chacie wołwch, wodnik, upominający się o narzeczoną i przeszłość Sławy podana jak na tacy – to tylko kilka wątków tej imponującej opowieści. Wnuczek ponownie dzieli komiks na rozdziały – jedne z nich zatytułowane są imieniem pojawiających się w nich postaci, zaś w innych – na przykład odcinku Kość – tytuł zawiera coś, co staje się kołem zamachowym fabuły. W tych krótkich historiach autorowi udało się wytworzyć intensywny nastrój i fantastyczny klimat starodawnych podań ludowych.
CZYTAJ: Trzy akordy, darcie Milligana i McCarthy’ego
Graficznie jest znakomicie – czysta kreska, świetna zmiana stylistyki przy obrazowaniu niektórych postaci oraz sporo scen, przy których można zatrzymać się na dłużej i po prostu pokiwać z uznaniem głową. Takich towarów eksportowych traktujących o tradycji nam potrzeba.
Co ciekawe, seria publikowana jest nie tylko w Polsce, ale też w Anglii i Francji. Zresztą autor, który na co dzień jest nauczycielem języka angielskiego, tworzy ją właśnie w tym języku, a dopiero później tłumaczy na nasz. 200 stron to mnóstwo pracy, lecz mimo to drugi tom ukazuje się dokładnie rok po pierwszym. Trzeci tom już powstaje – autor ma cały zarys fabuły, a pierwsze strony są już narysowane. Kibicuję, żeby ta tendencja została utrzymana.
CZYTAJ: Komiks zmotoryzowany. Bracia Brońscy wiedzą, jak to się robi!
DySzcz
Fot. materiał wydawcy