Ponad 200 artefaktów odkryli w okolicach Księżpola członkowie „Grupy Eksploratorów” przy Tarnogrodzkim Towarzystwie Regionalnym. Znalezione skarby, zdaniem specjalistów, wskazują na bardzo dużą gocką osadę z okresu rzymskiego.
– Otrzymaliśmy pozwolenie od konserwatora zabytków na odszukiwanie mundurów Wojska Polskiego z 1949 r., które w tym rejonie się rozbroiło. To, co w rezultacie znaleźliśmy, kompletnie nas zszokowało – mówi jeden z księżpolskich eksploratorów, Janusz Szabat. – Zaczęliśmy tutaj od jednej działki, zaczęliśmy eksplorować tę działkę w poszukiwaniu depozytu z 1939 roku. Kolega trafił taką fibulę – czyli tzw. zapinkę rzymską do szat. I po tej fibuli zaczęło nas zastanawiać, że coś tu jest na rzeczy, bo za chwilę ja znalazłem denar srebrny, później kolega znalazł kolejny denar i tak zaczęły się te znaleziska pojawiać, dając nam do zrozumienia, że jesteśmy w ciekawym miejscu i niekoniecznie ten depozyt może być numerem jeden. Mamy pola obsiane i nie zdążyliśmy do końca spenetrować reszty tego areału.
CZYTAJ: Znamy wyniki tegorocznych badań archeologicznych w Chodliku
– Wszystkich znalezisk, łącznie z fragmentami ceramiki, powstałej po rozbiciu naczyń używanych na osadach, to jest ok. 200 artefaktów – mówi archeolog Wiesław Koman z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie (delegatura w Zamościu). – Najbardziej wartościowe to są srebrne denary rzymskie. Antoninus Pius tutaj podobno na rewersie, jest też postać kobiety na tronie, mamy jeszcze Faustynę Młodszą, to jest 141 rok n.e. Mamy do tego jeszcze sprzączki do pasa, których jest kilkanaście, noże żelazne i z okresu rzymskiego, przynajmniej cztery. Ponadto mamy jeden duży grot żelazny do włóczni, datowany na okres rzymski.
– Moim zdaniem to są pozostałości po I wojnie światowej – zaznacza Janusz Szabat.
CZYTAJ: Nowe odkrycia i praktyki na wysokim poziomie. Dzieje się w Chodliku [ZDJĘCIA]
– To było zaskoczenie, ponieważ dawne badania powierzchniowe realizowane w tamtym rejonie w latach 80., wykazały osadnictwo wczesnośredniowieczne, ale dużo dalej niż obecnie znaleziona osada, bliżej Tanwi, w zasadzie na wydmach nad Tanwią – mówi Wiesław Koman. – Było delikatne osadnictwo z okresu wczesnego brązu. To takie efemeryczne osadnictwo – nawet nikt nie silił się na jakieś szczegółowe rozpoznanie w postaci badań wykopaliskowych czy sondaży, ponieważ było tego za mało i było to śladowe. A tutaj mamy ewidentnie niesamowitą osadę. Zajmuje ona powierzchnię koło 5 hektarów. Mają zgodę właścicieli, mają pozwolenie urzędu konserwatorskiego, i będą się przesuwali na następne pola.
CZYTAJ: Relikty dawnej zabudowy i cenne znaleziska. Odkrycia lubelskich archeologów [ZDJĘCIA]
– To pasja. Kto nie chciał być Indianą Jonesem i poszukiwać skarbów, zaginione cywilizacje? Tutaj mamy dwa w jednym – mówi Janusz Szabat. – Odkryliśmy zaginioną cywilizację Gotów, jak twierdzą archeolodzy, a przy okazji wydobyliśmy zabytki. Mamy namacalny dowód na to, że tutaj byli Goci.
W zamojskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków kończą się prace nad analizą i opisem skarbu. Docelowo ma on zasilić zbiory Muzeum Biłgorajskiego. A poszukiwacze zapowiadają, że to jeszcze nie koniec. Wkrótce, gdy prace polowe zakończą rolnicy, znów chwycą za wykrywacze i ruszą w teren.
JN/ opr. DySzcz
Fot. Joanna Nowicka/ Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków FB