Polscy siatkarze awansowali do półfinału olimpijskiego turnieju w Paryżu. W ćwierćfinale Biało-Czerwoni pokonali Słoweńców 3:1 (25:20, 24:26, 25:19, 25:20). Bardzo dobry mecz rozegrał przyjmujący zespołu Bogdanka LUK Lublin Wilfredo Leon, który zdobył najwięcej punktów na parkiecie, bo aż 20.
O awans do finału Polacy zagrają z Amerykanami lub Brazylijczykami. Mecz tych drużyn o godzinie 21:00.
Biało-Czerwoni przełamali trwającą od 2004 roku klątwę olimpijskich ćwierćfinałów – regularnie odpadali z igrzysk właśnie na tym etapie. W najlepszej czwórce turnieju olimpijskiego zagrali po raz ostatni w Moskwie w 1980 roku, gdzie zajęli czwarte miejsce.
Zwycięski ćwierćfinał oglądała spora grupa polskich fanów, m.in. Iga Swiątek, która kibicowała siatkarzom w towarzystwie dwukrotnej mistrzyni Europy Magdaleny Śliwy. Tenisistka po zakończeniu meczu cieszyła się na boisku razem z zawodnikami.
Polacy pokazali zupełnie inne oblicze niż dwa dni wcześniej w ostatnim pojedynku grupowym z Włochami. Widać było przede wszystkim pewność siebie w ataku i na zagrywce. Biało-Czerwoni nie wstrzymywali ręki, a do tego popisywali się fantastycznymi obronami. Szybko uzyskali kilkupunktową przewagę, która byłaby bardziej okazała, gdyby nie zepsute zagrywki. Z drugiej strony rywale również mylili się w polu serwisowym.
Podopieczni Nikoli Grbicia mieli pełną kontrolę nad meczem. Marcin Janusz korzystał z miarę dobrego przyjęcia i świetnie rozdzielał piłki oszukując blok przeciwnika. W pierwszym secie Słoweńcy nie zanotowali ani jednego punktowego bloku. Po asie serwisowym Janusza było już 19:13 i wówczas polskim siatkarzom przytrafił się krótki moment słabszej gry. Słowenia zmniejszyła straty do dwóch “oczek” (21:19), ale ważne piłki skończył Wilfredo Leon.
Druga partia była już bardziej zacięta i wyrównana. Oba zespoły imponowały skutecznością, mimo słabszego przyjęcia zagrywki. Na tablicy najczęściej widniał wynik remisowy, a żadnej z drużyn nie udało się uzyskać przewagi większej niż dwa punkty. Po atakach Leona i Jakuba Kochanowskiego było 17:15 dla Polski, lecz po chwili do głosu doszli Słoweńcy, a Grbic musiał poprosić o pierwszą przerwę.
W końcówce Bartosz Kurek był nie do zatrzymania w ataku i wydawało się, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Polacy nie wykorzystali setbola, a potem trzy akcje wygrali rywale i wyrównali stan spotkania.
Nieco pechowo przegrany set tylko jeszcze dodatkowo zmotywował Polaków, którzy trzecią odsłonę rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po atakach Leona rywale byli wręcz bezradni, a potem pochodzący z Kuby przyjmujący posłał z rzędu trzy asy i biało-czerwoni wygrywali 10:3. Zagrywka okazała się kluczem do zwycięstwa w tej partii, bowiem serwisy Janusza i Fornala także przyniosły punkty.
Słoweńcy obronili trzy setbole – rezerwowy Rok Mozic popisał się skutecznymi atakami, ale zaliczka biało-czerwonych była zbyt duża, by mogło się coś jeszcze wydarzyć w tej partii. Decydujące trafienie zadał Jakub Kochanowski.
Podopieczni Gheorghe Cretu nie dawali za wygraną, ale to mistrzowie Europy posiadali inicjatywę. Kurek, który przez trzy sety nie mógł wstrzelić się zagrywką, w końcu zaserwował asa i był pewnym punktem w ofensywie. Zanosiło się na kolejne gładkie zwycięstwo, ale Słoweńcy zdobyli cztery punkty z rzędu i doprowadzili do remisu 18:18.
Atakujący Słowenii Toncek Stern pomylił się na zagrywce, zepsuł atak, a Kochanowski zanotował asa i było już 22:18 dla Polaków. Niestety, w końcówce po jednej z akcji urazu stawu skokowego doznał Mateusz Bieniek i kulejąc opuścił parkiet. Ta przykra sytuacja nie wpłynęła już na wynik, bowiem siatkarze z Bałkanów pogubili się w końcówce i popełnili mnóstwo błędów w ataku.
RL / PAP / IAR / opr. ToMa
Fot. PAP/Adam Warżawa