Mija 75 rocznica „cudu lubelskiego”. 3 lipca 1949 roku na obrazie Matki Bożej w archikatedrze lubelskiej pojawiły się łzy. Na pamiątkę tego wydarzenia obchodzone jest święto Najświętszej Maryi Panny Płaczącej.
Od rana wierni odwiedzają lubelską archikatedrę i wspominają wydarzenia sprzed lat.
Świadkowie wciąż pamiętają
– To tyle lat. Byłam już gimnazjalistką. Nikt się nie zastanawiał, tylko lecieć szybko i zobaczyć tę łzę. Miałem wtedy osiem lat. Ludzi było moc. Staliśmy w kolejce po osiem osób i pomału żeśmy się przesuwali. Przy obrazie nie można było się zatrzymać, bo by się cały ciąg zatrzymał. Naprawdę było to duże przeżycie – mówią lublinianie, którzy pamiętają te wydarzenia.
CZYTAJ: Obchody 74. rocznicy „Cudu Lubelskiego”
– Na kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej pojawiły się krwawe łzy – opowiada ks. Krzysztof Kwiatkowski, proboszcz parafii katedralnej i kustosz sanktuarium Matki Bożej Płaczącej. – Wierni to zauważyli. Pierwsze relacje mamy od siostry, która była wtedy zakrystianką i od kościelnego. Kiedy przyszły do niego do zakrystii, kościelny miał powiedzieć „pewnie babom coś się przywidziało”. To była jego pierwsza reakcja, powiedziałbym sceptyczna. Myślę, że takie reakcje też mogą być. Wierni rozpoczęli modlitewne czuwanie, modlitewny szturm.
Komunistyczne władze szybko reagują
– Do Lublina przybywają wręcz pielgrzymki – tłumaczy dyrektor lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Robert Derewenda. – Reakcja władz jest natychmiastowa. Na rogatkach zostają ustawione posterunki. Do Lublina można dotrzeć tylko jakimiś drogami polnymi. Mimo to jednak przedzierają się ci, którzy docierają do katedry lubelskiej i modlą się przed obrazem Matki Boskiej, na której właśnie rozpoznają ten płacz, te łzy. Trzeba wziąć pod uwagę, że są to czasy, kiedy ta władza komunistyczna jest z jednej strony bardzo silna, a z drugiej strony jest ciągle nietrwała. W każdej chwili komuniści mogli się liczyć ze zmianą sytuacji międzynarodowej, ale również z tym, że zostaną zwyczajnie tutaj odsunięci od władzy.
Duchowa przemiana wiernych
– Te wydarzenia sprzed lat przede wszystkim są odmierzone skutkami czy owocami duchowymi – uważa biskup pomocniczy archidiecezji lubelskiej Adam Bab. – Zanotowane są liczne świadectwa nawróceń, odbytych sakramentów pokuty, jakiegoś zbliżenia się do Boga i do Kościoła. Sądzę, że w tym aspekcie to wydarzenie wciąż jest aktualne i wciąż nas pyta. To są kolejne pokolenia, które mogą sobie zadać pytanie, co jest wolą Matki Bożej wobec nas. W Piśmie Świętym mamy zanotowane, że zawarła to w jednym zdaniu „Zróbcie wszystko, cokolwiek syn mój wam powie”. Pewnie przy okazji wspomnienia tych wydarzeń to pytanie do nas wraca. Żebyśmy potrafili sobie odpowiedzieć i dać Panu Bogu też taką odpowiedź.
CZYTAJ: „Gromadzimy się tutaj, aby odnowić naszą wiarę”. 74. rocznica „Cudu Lubelskiego” [ZDJĘCIA]
– Czytałem świadectwo pewnej pani z Chełma, która jako dziecko została przywieziona do lubelskiej katedry – wspomina ks. Krzysztof Kwiatkowski. – Nie potrafiła mówić jako czteroletnie dziecko i była tutaj, w katedrze. Opisuje to co pamięta z tego okresu. Pierwsze słowa wypowiedziała właśnie w katedrze: „Bozia płacze”. Było poruszenie wśród ludzi. Płakali, szlochali. To były pewne znaki, które odczytywano. Trudno mówić o „zatwierdzeniu” tego znaku. Była np. próba badania tego, co pojawiło się na obrazie. Chemik na uniwersytecie badał tę substancję. Ta substancja nie reagowała na normalne odczynniki. Trudno było stwierdzić co to konkretnie jest. Ale faktem jest, że chemik, który tych badań dokonywał, był represjonowany. Musiał opuścić Lublin. Z jednej strony można powiedzieć, że nie mamy oficjalnej reakcji Kościoła. Brakuje też pewnego materiału. Nie mamy podstaw, trudno nam powiedzieć. Ludzie w tych łzach widzą boże działanie.
Kardynał Wojtyła przed obrazem Matki Boskiej
– Trzeba też wziąć pod uwagę, że dla lublinian ten cud będzie punktem odniesienia w kolejnych latach – uważa Robert Derewenda. – Również będzie do niego nawiązywał Jan Paweł II. Chociażby nawet jeśli Kościół nie uznał tej sytuacji za cud, to jednak Jan Paweł II przyznał temu obrazowi właśnie róże papieskie, co świadczyło o tym, że nawiązuje do tego cudu lubelskiego, bo przecież kardynał Wojtyła znał doskonale całą historię cudu lubelskiego. Jako profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego nie tylko wykładał tutaj w Lublinie, ale również modlił się przed obrazem Matki Boskiej i bardzo często odwiedzał katedrę.
CZYTAJ: Gdy Lublin stał się Częstochową. Wszystko o Cudzie Lubelskim
Wydarzenia związane z „cudem lubelskim” są uznawane za początek walki państwa komunistycznego z Kościołem. Według oficjalnych dokumentów aresztowano i osadzono w tamtym czasie kilkaset osób.
Dzisiejsze uroczystości rozpoczną się od odprawienia mszy świętej na placu katedralnym o godzinie 19.00. Później wierni przejdą w procesji ulicami: Królewską, Lubartowską, Świętoduską i deptakiem, a później wrócą do archikatedry.
MaTo / opr. PrzeG
Fot. archiwum