Łęcznianie odnieśli drugie zwycięstwo w drugim spotkaniu obecnego sezonu I ligi. Górnik pokonał na własnym boisku Stal Rzeszów 2:1.
Wszystko dobre, co dobrze się kończy. Górnik wygrał ze Stalą, choć to spotkanie nie było spacerkiem, a momentami można było wręcz oczekiwać, że to goście wywiozą z Łęcznej komplet punktów.
W 19 minucie Górnik rozpoczął od prowadzenia. Gola dla łęcznian zdobył Przemysław Banaszak, korzystając z bardzo dobrej wrzutki Jakuba Bednarczyka. Sytuacja skomplikowała się w 40 minucie, kiedy bramkarz Górnika Branislav Pindroch przed własnym polem karnym sfaulował Andreja Prokicia. Został za to ukarany czerwoną kartką. Na boisko musiał wejść Adrian Kostrzewski, a trener Pavol Stano ściągnął z placu gry Kamila Orlika.
Górnik grał w dziesiątkę, Stal się napędzała i wkrótce po rozpoczęciu II połowy doprowadziła do wyrównania. Strzelcem był rezerwowy Tomasz Bała. Górnik się bronił, bo Stal złapała wiatr w żagle i przygotowywała kolejne groźne sytuacje. Wydawało się, że goście są bliscy tego, żeby zdobyć decydującą bramkę.
Ale Górnik w swoich szeregach ma dżokera, który podobnie jak tydzień temu w spotkaniu ze Stalą Stalowa Wola, rozstrzygnął losy pojedynku. Damian Warchoł wszedł na boisko z ławki rezerwowych i w 84 minucie zdobył gola na wagę zwycięstwa. Akcja zaczęła się od rzutu z autu. Fryderyk Janaszek zagrał w pole karne, głową przedłużył Mateusz Broda, a Warchoł dopełnił formalności.
Strzelec decydującej bramki dla łęcznian Damian Warchoł komplementował postawę rezerwowego bramkarza Adriana Kostrzewskiego: – Strzeliłem gola, ale on zamknął bramkę i gola nie straciliśmy, więc uważam, że obaj odegraliśmy kluczowe role. Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Po dwóch kolejkach mamy 6 punktów. A wiadomo, jak przed sezonem wyglądała nasza sytuacja kadrowa – bardzo dużo zawodników odeszło z zespołu. Ale mamy bardzo dobry sztab szkoleniowy.
– Sytuacja nie jest mi obca, bo też zmieniałem Maćka Gostomskiego w trudnym momencie i to też dobrze wyszło – dodaje Kostrzewski. – Pierwszą połowę próbowaliśmy dotrwać bez straty bramki, a z drugą wyszliśmy z jasnym celem. Wiadomo, że może nie wyglądało to, bo byliśmy blisko siebie, tworzyliśmy kontakt, ale to, co mówiliśmy – będzie jeszcze jedna, dwie sytuacje, to trzeba je wykorzystać i to zrobiliśmy.
W kolejnym spotkaniu w poniedziałek, 5 sierpnia Górnik na wyjeździe zmierzy się z ŁKS-em.
JK / opr. ToMa
Fot. Wojciech Szubartowski