40-letnim żukiem o imieniu Perun ruszy w trasę załoga z Tomaszowa Lubelskiego, która bierze udział w 18. edycji charytatywnego rajdu Złombol. W tym roku trasa wiedzie z Chorzowa do Atlantic Road w Norwegii. Start już w sobotę (29.06).
Jak wygląda żuk tomaszowskiej „Drużyny A”?
Pojazd prezentuje Sebastian Wawrzusiszyn. – Z wierzchu żuk wygląda tak, że ktoś by powiedział, że na pewno nie dojedzie do stacji benzynowej. On ma tak wyglądać. Ludzie mają się pukać w głowę, że gdzie wy jedziecie nim do Norwegii, na koło podbiegunowe? Natomiast mechanicznie i od spodu on jest dopracowany – zapewnia Wawrzusiszyn.
– Cały czas coś się dzieje – mówi Marek Uchman. – Najpierw mechaniczne rzeczy, był w kilku warsztatach. Robione było m.in. zawieszenie, oleje i rzeczy techniczne.
– On był rozebrany do najmniejszej śrubki i był czyszczony, składany, uszczelniany. Elementy hamulców, zawieszenia były wymieniane na nowe, opony też są nowe – wylicza Wawrzusiszyn.
– Tak, jak widać w środku, to ma być nasze łóżko. Mamy też namiot. Klimatyzacji nie ma, ale mamy wiatraczki – mówią członkowie Drużyny A.
Kto może jechać w Złombolu?
– Są polonezy, lubliny, duże fiaty, maluszki, trabanty czy też autosany, stary – mówi Martyna Kinderman-Tetzlaff, organizatorka Rajdu Złombol. – Po 18 latach to są klasyki, wcześniej to były auta niedoceniane. Bardziej ich się wstydziliśmy, a teraz to jest po prostu must have dla Złombolowicza.
Jak wygląda trasa?
– Jedziemy przez Niemcy, Danię, mostem do Szwecji, a stamtąd do Norwegii, a wracać będziemy inaczej. Nie będziemy powtarzać tej samej trasy – tłumaczy Uchman.
– Kupiliśmy tego żuka od chłopaka, który w niego sporo zainwestował. Przygotowywał się do rajdu Złombol, ale powiedział, że on niestety nie będzie mógł pojechać na Złombol, bo stan zdrowia mu nie pozwala, a bardzo by chciał, żeby pojechał ten żuk. Robimy to nie tylko dla dzieci, siebie, ale też dla niego – opowiada Sebastian Wawrzusiszyn.
„Tak powinien wyglądać samochód na Złombol”
– Nie wiem, jak on sobie wyobrażał tego żuka, ale jak ja pierwszy raz go zobaczyłem, to pomyślałem, że właśnie tak powinien wyglądać samochód na Złombol. W środku zmieniliśmy, ale na zewnątrz wygląda tak samo jak w dniu zakupu – dodaje Marek Uchman.
– Pomysł był Marka. On wiedział, że ja kolekcjonuję stare pojazdy: samochody i motocykle, a także biorę udział w akcjach charytatywnych. Zadzwonił do mnie, czy jedziemy i się zgodziłem – opowiada Wawrzusiszyn.
Złombol to przede wszystkim wolność
– W Złombolu bardzo sobie cenimy wolność. I zawsze uczestników do tego wręcz namawiamy, żeby podążali swoimi ścieżkami. Najważniejszy cel niezmiennie od tych 18 lat to jest zbiórka pieniędzy na dzieci z domów dziecka. Są mieszkania usamodzielniające w Krakowie, gdzie dzieci zarówno mogą pracować, jak i studiować, dokładać się do czynszu, uczyć się wchodzenia w dorosłość. Mamy pomoc psychologiczną, mamy również „Marzenia szyte na miarę”, czyli można się do nas zgłaszać i zrobić np. prawo jazdy, kursy przygotowujące do matury, kursy językowe. Najważniejszą rzeczą jest to, że 100% środków idzie dla dzieci. My nic z tego nie mamy, uczestnicy nic z tego nie mają. Sami opłacają wyjazd – wyjaśnia organizatorka Rajdu Złombol.
Chodzi o cel, nie o metę.
– W Złombolu nie chodzi o to, żeby dojechać. Chodzi w nim o to, aby wyjechać – to jest cel, czyli zebrać tę kwotę dla dzieciaków. A dojechać to już jest dodatek i jest to w rękach Bożej Opatrzności. Mam nadzieję, że ani ja, ani Marek się nie mylimy i że auto jest dopracowane – dodaje Wawrzusiszyn.
Drużynę A z Tomaszowa Lubelskiego tworzą: Sebastian Wawrzusiszyn, Marek Uchman, Marcin Kowalski i Sylwester Kubecki. W przygotowaniu żuka do rajdu pomogła dyrekcja, nauczyciele i uczniowie z tomaszowskiego Mechanika. Zbiórkę Drużyny A można wspierać za pośrednictwem portalu siepomaga.pl. Cała kwota będzie przeznaczona na cele charytatywne.
W tegorocznym Złombolu bierze udział ponad 700 załóg – wszystkie jadą autami wyprodukowanymi w krajach bloku wschodniego.
JN / opr. AKos
Fot. Joanna Nowicka