„Autoportret. Józef Czechowicz” to wystawa otwarta w Muzeum Czechowicza z okazji 121. rocznicy urodzin poety. „Z twórczości literackiej Czechowicza wyłania się wyraźny obraz Poety, który poświęcił wiele uwagi kwestiom związanym z indywidualnym doświadczeniami i na różny sposób tworzył różne warianty swojego autoportretu” mówi kierownik muzeum, Aleksander Wójtowicz. Na wystawie prezentowane są zapiski autobiograficzne, materiały związane z życiem i twórczością Józefa Czechowicza, dokumenty i fotografie rodzinne. Są także zerwane przez poetę ponad sto lat temu w Słobódce i zasuszone w książce kwiaty. O nich i nie tylko porozmawiamy z Aleksandrem Wójtowiczem.
„Witold Gombrowicz należy dziś nie tylko do najważniejszych twórców rodzimej literatury, ale pozostaje również jednym z czołowych inspiratorów współczesnej europejskiej myśli filozoficznej, społecznej i artystycznej. Jego dorobek od dziesięcioleci stanowi wizytówkę nowoczesnej polskiej kultury, jej uniwersalnego wymiaru i awangardowego potencjału. (…) Uznając zasługi autora „Ferdydurke” w kształtowaniu polskiej literatury, języka, niezależności intelektualnej i kulturowej otwartości, Senat Rzeczypospolitej Polskiej ustanawia – w sto dwudziestą rocznicę urodzin pisarza – rok 2024 rokiem Witolda Gombrowicza”. Kim był Witold Gombrowicz? „Ja, geniusz” Klementyny Suchanow to portret pisarza rozpisany na ponad tysiąc stron. Jak opisać twórcę? Jakie ślady zostawia? Czy często myli tropy? Czy znajomość biografii ma wpływ na lekturę dzieł? – tego m.in. dotyczyła rozmowa, jaka odbyła się w Teatrze Starym w Lublinie przy okazji wydanie książki.
Czy obrazy z pierwszego tomu „Trylogii siedmiogrodzkiej” Miklósa Bánffy’ego (wyd. Officyna) pasują tylko do Węgier początku XX wieku? Dlaczego pisarz nie był znany ani na Węgrzech, ani w Polsce? W Teatrze Starym Grażyna Lutosławska rozmawiała z tłumaczką Bánffy’ego. W programie przywołamy fragmenty drugiej części tego wieczoru.
W 400 odcinku słuchowiska „Bazarek” Stanisław jest głodny a śniadanie w proszku, chociaż będzie pasta, a Wiesława musi się marszczyć, bo inaczej musiałaby się afiszować z pogardą.
Fot. Na zdjęciu jeden z eksponatów na wystawie „Autoportret. Józef Czechowicz” w Muzeum Czechowicza w Lublinie /fot. Kinga Kołodziej