– Jestem pewien, że nie miałem zainstalowanego Pegasusa – powiedział w piątek (15.03) na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił też, że według jego wiedzy, Pegasus nie był stosowany wobec byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
„Pegasus nie był stosowany wobec Morawieckiego”
Komisja śledcza do spraw Pegasusa wykluczyła z dzisiejszych (15.03) obrad dwóch posłów wybranych z listy Prawa i Sprawiedliwości – Mariusza Goska i Jacka Ozdobę – za notoryczne przeszkadzanie w obradach.
Prezes PiS zeznaje w piątek przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Pytany przez szefową komisji Magdalenę Srokę (PSL-TD), czy Pegasus był stosowany wobec byłego premiera Mateusza Morawieckiego, Kaczyński odparł, że według jego wiedzy „tego rodzaju sytuacja nie miała miejsce i nikt jej nie planował”.
Dodał, że informacja ta wynika, z tego, że zapytał o to byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego byłego zastępcę Macieja Wąsika, do których – jak mówił – ma pełne zaufanie. – Sprawdzili się oni jako dobrzy patrioci, bardzo uczciwi ludzie, czasem nawet tacy bardzo sztywni w tej swojej uczciwości, w związku z tym ja im wierzę – powiedział prezes PiS.
Na pytanie, czy – zadając pytanie o Morawieckiego – pytał też o innych polityków PiS lub osoby blisko związane z tą partią, Kaczyński odparł, że pytał o premiera Morawieckiego.
Wiceszef komisji Tomasz Trela (Lewica) chciał wiedzieć, czy prezes PiS zakłada, że w sprawie Pegasusa Kamiński i Wąsik mogli mu wszystkiego nie mówić. – Pan pyta, czy mogli, ja nie miałem żadnego urządzenia, nie jestem jasnowidzem, żeby wiedzieć, czy mi wszystko mówili – podkreślił Kaczyński.
Na pytanie, czy jest pewien, że nie miał zainstalowanego w telefonie Pegasusa, prezes PiS powiedział: – Jestem zupełnie pewien, że nie miałem zainstalowanego Pegasusa. Nawet jeżeli wierzyć, że w takim telefonie jakim ja się posługuję, czyli takim bardzo starym, jest to możliwe.
Na uwagę Treli, że komisja ustaliła w piątek, że jest to możliwe, Kaczyński odparł: – To nie państwo to ustalili, tylko jeden z ekspertów tak powiedział, a to nie jest to samo. Ja też mam takie opinie, że jednak się nie da – dodał.
Na ponowne pytanie, czy nie zakłada, że miał Pegasusa, prezes PiS odpowiedział: „Nie zakładam takiej sytuacji, nawet uważam ją za całkowicie nieprawdopodobną”.
„Nie przywiązywałem większej wagi do sprawy Pegasusa”
– Nie przywiązywałem większej wagi do sprawy Pegasusa, uważałem ją za element kampanii – powiedział w piątek (15.03) na posiedzeniu komisji śledczej ds. Pegasusa prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak dodał, nie przypomina sobie, aby temat Pegasusa był podnoszony na posiedzeniach rządu.
W piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusa stawił się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zeznał, że nie przywiązywał do sprawy Pegasusa większej wagi, ponieważ uważał ją za element kampanii, więc nie pamięta kiedy i od kogo się o niej dowiedział.
Wiceszef komisji Tomasz Trela (Lewica) pytał, czy prezes PiS podjął działania w celu wyjaśnienia sprawy inwigilacji m.in. mec. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek systemem Pegasus – co, jak wskazywał wiceprzewodniczący – Kaczyński zapowiadał w przestrzeni medialnej. – Do kwestii związanych z Giertychem podchodziłem inaczej niż pan podchodzi, był on przedmiotem zainteresowania służb, więc ja nie widziałem powodu, aby specjalnie interesować się tą kwestią – wyjaśnił Kaczyński.
Pytany, kto zaproponował mu objęcie funkcji wiceprezesa Rady Ministrów poinformował, że szef partii rządzącej może decydować o objęciu przez siebie takiej funkcji.
Dopytywany o to, dlaczego w takim razie nie objął funkcji prezesa Rady Ministrów odparł, że wówczas uważał, że Mateusz Morawiecki lepiej sprawdzi się w tej roli. – Taka wrodzona skromność pana posła – skomentował słowa świadka Trela. – Tak, właśnie wrodzona skromność – odpowiedział prezes PiS.
CZYTAJ: Donald Tusk zapowiada korekty Zielonego Ładu
Świadek dodał, że nie przypomina sobie, aby temat Pegasusa był podnoszony na posiedzeniach Rady Ministrów.
Potwierdził również, że wszystkie posiedzenia komitetu ds. bezpieczeństwa były protokołowane, ale – jak mówił – „w sposób, który jest właściwy dla posiedzeń, podczas których omawiane są sprawy, które nie mogą wyjść na jaw, nawet w bardzo szczególnych sytuacjach”.
„Osoby zajmujące wysokie stanowiska państwowe nie były przedmiotem inwigilacji”
Prezes PiS powiedział, że sprawa Pegasusa była, z punktu widzenia wicepremiera ds. bezpieczeństwa, sprawą marginalną. – To sprawa o charakterze czysto technicznym. Ja kwestiami technicznymi zajmować się nie mogłem – oświadczył.
Pytany, czy w czasie kiedy obejmował stanowisko wicepremiera ds. bezpieczeństwa, którykolwiek z wysoko postawionych polityków był inwigilowany, Kaczyński odparł, że decyzję w takich sprawach podejmują sądy. Jak dodał, jest przekonany, że gdyby doszło do takiej sytuacji b. szef MSWiA Mariusz Kamiński, by go o tym poinformował.
Dopytywany o to, czy w takim razie można stwierdzić, że byli szefowie służb: Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mieli „bardzo daleki zakres swobody”, a on sam nie nadzorował ich działań w zakresie kontroli operacyjnej, prezes PiS odparł: „Nie było sytuacji, w której osoby zajmujące wysokie stanowiska państwowe były przedmiotem inwigilacji ze strony służb. Przynajmniej ja o tym nie wiem”.
Kaczyński zeznał też, że nie przywiązywał do sprawy Pegasusa większej wagi, więc nie pamięta ani kiedy, ani od kogo się o niej dowiedział.
Wniosek o ukaranie Kaczyńskiego
Komisja śledcza ds. Pegasusa, przed którą w piątek stanął prezes PiS Jarosław Kaczyński, rozpoczęła się od zamieszania związanego ze złożeniem przez świadka niekompletnego przyrzeczenia. Komisja przegłosowała w związku z tym wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie świadka.
Komisja rozpoczęła się od dużego zamieszania, po tym jak prezes PiS złożył niekompletne przyrzeczenie. Oświadczył, że będzie mówił szczerą prawdę, jednak nie wypowiedział dalszej części formuły: „niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome”. Uzasadnił to brakiem zgody premiera na zwolnienie go od obowiązku zachowania tajemnicy. Powołał się na art. 11e ustawy o sejmowej komisji śledczej.
Witold Zembaczyński i Marcin Bosacki (KO) zgłosili wnioski o wystąpienie do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o zastosowanie wobec świadka kary porządkowej za złożenie niekompletnego przyrzeczenia. Wniosek został przyjęty glosami 6 za, 4 przeciw.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Paweł Supernak