Lawinowo wzrasta liczba osób – szczególnie nastolatków, u których diagnozuje się zaburzenia odżywiania. Chodzi przede wszystkim o hospitalizacje związane z anoreksją. Młodzi ludzie stosują ekstremalne metody, żeby się odchudzić.
Wzrost liczby zaburzeń odżywiania
– Na wzrost liczby zaburzeń odżywiania ma wpływ bardzo wiele czynników, między innymi pandemia – mówi kierownik 1. Kliniki Psychiatrii, Psychoterapii i Wczesnej Interwencji Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii, profesor Hanna Karakuła-Juchnowicz. – Dzieci pozostały samotne, bez możliwości kontaktu z rówieśnikami. Jest też chęć sprostania wymogom dzisiejszego ideału piękna, który jest daleko posunięty od takiego normalnego dojrzewania, szczególnie dziewcząt w okresie nastoletnim, kiedy to ciało w sposób naturalny się zaokrągla, to jest nieakceptowane. Dziewczynka, kiedy leży, to między kolcami biodrowymi majteczki muszą być tak napięte, a pod spodem musi być pustka – i to w tym języku młodzieżowym nazywa się „bikini bridge”. Także poluzowanie się relacji w rodzinie, wzajemnego zrozumienia, wysłuchania sprawia, że rodzice przestają być autorytetem, a stają się nim koledzy i koleżanki z Internetu. Internet to też cyberprzestępczość, to jest też ośmieszanie.
CZYTAJ: „To prawidłowość działania państwa”. Służba cywilna ma swoje święto [ZDJĘCIA]
– Osoba z anoreksją często postrzega siebie inaczej niż inni ją widzą – mówi Gabriela Gutowska, dietetyk i psychodietetyk. – Dlatego, gdy spojrzy w lustro, widzi osobę otyłą, a tak naprawdę inni z zewnątrz widzą osobę bardzo szczupłą. I to jest właśnie ten zły obraz postrzegania swojego ciała. Takie osoby są często perfekcjonistami. Muszą mieć wszystko od linijki, idealnie wyliczone. Ważą nawet każdego chipsa, każdy płatek. Jak są płatki owsiane, to każdy osobno mogą też ważyć. Słyszałam o takich przypadkach z innych gabinetów dietetycznych, że pacjentka zjadała w ciągu dnia kilka cukinii, bo są niskokaloryczne, ale pod różnymi postaciami – czy to makaron spaghetti z cukinii, jakieś placki, ale to tak naprawdę była głównie cukinia, bo zawiera dużo wody, a woda nie jest kaloryczna.
Pierwsze sygnały
– Pierwszym sygnałem, który powtarza się w historiach naszych pacjentek, jest moment, w którym te dzieci idą do pokoju jeść same – mówi prof. Hanna Karakuła-Juchnowicz. – To jest zakupienie wagi, ważenie się codziennie, teoretycznie zabieranie jakichś posiłków do szkoły, ale nie zjadanie ich, to też zamykanie się w łazience po każdym posiłku. Część z tych osób prowokuje wymioty, część idzie w formę restrykcyjnego podejścia do swojego odżywiania – tzn. ograniczenia zarówno ilościowego, jak i jakościowego. Te pomysły na redukcję wagi są bardzo różne – od środków przeczyszczających do kupienia tasiemca w Internecie. To podawanie insuliny u osób, które mają do niej dostęp. Pomysłowość jest bardzo duża. Co ciekawe, często nadal te osoby wykonują bardzo dużo ćwiczeń fizycznych. To stoi w dysproporcji z tym wychudzeniem, z tymi różnymi zaburzeniami, aczkolwiek od pewnego momentu one słabną. Zdarzało się, że pacjentka była do nas przywożona na noszach, bo nie była w stanie sama ustać, sama chodzić.
CZYTAJ: Myślała, że ma „mniej ważny” zakaz. Pijana 54-latka za kółkiem
– Takie drastyczne odchudzanie niesie ze sobą długofalowe konsekwencje – mówi Gabriela Gutowska. – Obniżenie tłuszczu o wiele procent będzie się też przyczyniać do tego, że mogą się tworzyć na przykład kamienie żółciowe. Warto też zwrócić uwagę na masę mięśniową, ponieważ przy tak drastycznych dietach mamy też mniejsze dostarczanie białka i ubywa nam więcej masy mięśniowej, a mięśniem też jest serce, dlatego mogą też wystąpić problemy kardiologiczne.
Praca z całą rodziną
– Praca z osobą, która przejawia zaburzenia odżywiania w okresie nastoletnim, to zawsze praca z całą rodziną – mówi prof. Hanna Karakuła-Juchnowicz. – To, co rodzice mogą dać najcenniejszego swoim dzieciom, to nie jest najnowszy iPhone, a czas – czas, słuchanie, bycie z tymi dziećmi. Często trafiają do nas dzieci, o których rodzice nie wiedzą nic: jakiej muzyki słuchają, jakie filmy oglądają, ile spędzają czasu w Internecie, jak wyglądają ich przyjaźnie. Tak, jakby mówili o dziecku z sąsiedztwa. Dopiero w trakcie rozmów u nas odkrywamy różne wzajemne tajemnice, bo rodzice ukrywają coś przed dzieckiem, dziecko coś przed rodzicami – i nie ma porozumienia.
Pobyty w szpitalu osób, które mają zaburzenia odżywiania, trwają od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com