Pod płaszczykiem zwykłej przygody ta seria oferuje szczery humor, znakomite dialogi, fantastyczną kreację świata przedstawionego i powolnie prowadzoną diagnozę gatunku fantastyki heroicznej. To opowieść spod znaku magii i miecza, traktująca o mieszkańcach pewnego donżonu i ich pozadonżonowych eskapadach. Ponoć autorzy mieli aspiracje, by stworzyć 500 tomów tej opowieści, czyniąc z niej najdłużej ukazującą się serię. Na polskim rynku Donżon (wyd. timof comics) doczekał się szóstego tomu, który właśnie trafił na księgarskie półki. Wstęp do tego wydania napisał Wojciech Birek, tłumacz serii, którego zapytałem, czy tłumaczenie komiksu to równie fajna zabawa jak jego czytanie?
– Przede wszystkim muszę się przyznać, że nigdy nie było takiej sytuacji, żebym sobie Donżona po prostu czytał ze względu na to, że zostałem dosyć intensywnie wzięty do galopu przez wydawcę, ponieważ Donżon ukazuje się nie w pojedynczych tomach, które można spokojnie w jakimś rozsądnym tempie tłumaczyć, tylko w grubych, kilkusetstronicowych wydaniach zbiorczych – mówi tłumacz serii, Wojciech Birek. – Kiedy dostaję do pracy następną porcję, to jest tego dużo, ale muszę się przyznać, że tłumaczy się to z dużą frajdą i radością. To jest komiks, który wywołuje uśmiech – nie tylko w czasie lektury, ale także w czasie pracy translatorskiej. Bardzo lubię tłumaczyć Donżona. Jest to dla mnie zawsze wyzwanie związane z różnymi kruczkami, które się tam pojawiają, z używanym tam językiem, z całą specyfiką świata przedstawionego, który z jednej strony udaje te realia średniowieczne, a jednocześnie wprowadza tam elementy totalnie współczesne w zachowaniu, myśleniu postaci, pewnych rozwiązaniach fabularnych. To jest naprawdę piękne doświadczenie dla czytelnika, a ja też, nawet w trakcie tłumaczenia, jestem takim czytelnikiem, który czerpie radość z tego, co tam się dzieje pomiędzy postaciami, co się dzieje w dymkach, jakie kwestie się pojawiają, jakie gry słów są uruchamiane – to wszystko jest dla mnie dużą porcją satysfakcji.
CZYTAJ: „Komiks jest dla mnie filozoficzną refleksją nad rzeczywistością”. Podmuchy weny Katarzyny Bauer
Sfar i Trondheim, pisząc scenariusz do tych albumów, rzeczywiście lubią bawić się słowem, ale też kierują te albumy do różnych odbiorców. I ten szósty album też jest chyba wyjątkowy…
– Tutaj mamy do czynienia z przyjęciem odmiennej formuły od tej, która została ustalona przez autorów w pozostałych seriach mieszczących się w uniwersum Donżona – zaznacza Wojciech Birek. – Mamy tutaj serię krótszych opowieści, co było dla mnie dużym atutem, ponieważ ja tę serię przetłumaczyłem w ciągu zupełnie szaleńczym, w niecały tydzień. Cztery dni, czy pięć tłumaczyłem całą zawartość tego albumu, co oczywiście miało swoje dobre strony, bo nie wypadałem z rytmu, z nastroju i nie musiałem sobie przypominać, co tam się dzieje w tym bardzo skomplikowanym jednak świecie, ponieważ przecież jest to uniwersum, które się rozrasta w różnych kierunkach, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Postaci, które pojawiają się w niektórych cyklach czy albumach epizodycznie, jednoscenowo, stają się bohaterami innych i ja muszę bardzo dbać o to, żeby nie pogubić się w sposobie ich polskiego tłumaczenia. Bo te imiona są często znaczące i muszę się przyznać, że zawsze mam poczucie, że może należałoby to zacząć tłumaczyć od nowa, ponieważ przegapiłem jakiś drobiazg, który fajnie by brzmiał, bo sobie właśnie uświadomiłem, że można to inaczej rozwiązać. Chyba jak do tej pory nie udało się zrobić żadnego superkarkołomnego błędu. A jeżeli tak, to lepiej się do tego głośno nie przyznawać. Pewną spójność w nazewnictwie, w terminologii, w wymyślaniu pewnych rozwiązań też warto tutaj utrzymać. To jest dla mnie główny przedmiot uwagi – żeby się nie pogubić w tym świecie. Natomiast jako opowieść, jako seria historii, jako seria portretów fantastycznych postaci i ich losów bardzo też zakręconych, to dla mnie jest to po prostu niesamowita frajda, jako specjalisty od komiksu i czytelnika.
CZYTAJ: „Perfekcja nie jest ciekawa”. Jakub Topor o „Dziadostwie”
Donżon to seria zapoczątkowana w 1998 roku przez Joanna Sfara i Lewisa Trondheima, która pod przykrywką parodii heroicznego fantasy skrywa bogate i złożone uniwersum porównywalne z dokonaniami wielkich klasyków literatury spod tego samego znaku. Wydawnictwo timof comics w kolekcji wydań zbiorczych publikuje wszystkie odcinki serii. Ten tom zawiera siedem albumów z cyklu Donżon: Monstra, w których występują najzabawniejsze i najbardziej groteskowe postaci drugoplanowe z poprzednich tomów. Sfarowi i Trondheimowi towarzyszy w tym tomie uznany artysta komiksowy Manu Larcenet.
DySzcz
Fot. DySzcz