Wicekonsul RP w Mumbaju Mateusz Reszczyk powiedział, że starania grupy tak zwanych filmowców o uzyskanie polskich wiz mogły stanowić próbę stworzenia kanału przerzutowego do Stanów Zjednoczonych. Jak wyjaśnił przed komisją badającą kulisy afery wizowej, taką możliwość zasugerował mu amerykański funkcjonariusz służb bezpieczeństwa.
– Agent federalny Stanów Zjednoczonych poinformował mnie, że znane im są przypadki nie tylko filmowców, ale również artystów, i że są to próby stworzenia kanału przerzutowego – powiedział Mateusz Reszczyk.
CZYTAJ: Minister edukacji: podwyżki powinny być na kontach większości nauczycieli w marcu
Jak dodał, „to była rozmowa teoretyczna” między nim a agentem federalnym i „dotyczyła ona sposobów przekraczania granicy czy sposobów migracji zwłaszcza z Gudźaratu do Stanów Zjednoczonych”.
„Wcześniej nie zdarzało się, by w ciągu pół roku pojawiało się kilka grup filmowych”
Podczas przesłuchania wicekonsul potwierdził, że ówczesny wiceszef MSZ odpowiedzialny za sprawy konsularne, Piotr Wawrzyk wysłał – pod koniec 2022 r. – maila ws. pilnego rozpatrzenia wniosków o przyznanie wiz dla ekipy filmowej, jak zacytował „sprawnie i poza limitem”. Chodziło o grupę 35 osób.
Wyjaśnił, że gdy wpłynął kolejny wniosek o wizy dla kolejnej ekipy filmowej (83 osób), razem z ówczesnym konsulem generalnym Damianem Irzykiem zdecydował o przeprowadzeniu wywiadów wizowych. Wskazał, że o wizy starali się mieszkańcy stanu Gudźarat, jak powiedział – jednego z najbardziej migracyjnych stanów, które podlegają pod konsulat RP w Mumbaju. – Zdołaliśmy przesłuchać kilka osób. Kosmetyczka pracowała na stacji benzynowej od pół roku. Nie wiedziała, w jaki sposób dostała się do obsługi filmowej. Twierdziła, że załatwił to jej ojciec. Choreograf nie potrafił tańczyć. Aktor nie był w stanie pokazać żadnego dorobku filmowego. Pokazał nam jakiś film na YouTubie. Przewinęliśmy do końca, do listy płac i nie było go wśród aktorów. Był również rozwoziciel warzyw” – zrelacjonował Reszczyk. Jak dodał, ta osoba przyznała się, że za uzyskanie wizy miała zapłacić – w przeliczeniu na złote – ok. 60-70 tys.
Podkreślił, że każda z tych osób chciała dostać się do Europy, ale żadna nie była w stanie podać poprawnie tytułu filmu, przy którym miałaby pracować. Reszczyk zeznał, że wątpliwości jego i ówczesnego konsula Damiana Irzyka wzbudziły też paszporty 35 „filmowców”, którym zostały wydane wizy. Zwrócił uwagę, że najczęściej były w nich trzy pieczęci: wyjazdowa z Indii, wjazdowa do strefy Schengen w Paryżu i wyjazdowe najczęściej z Madrytu lub Lizbony. Poinformował, że w tym czasie dostał z konsulem Irzykiem informacje, że może istnieć kanał przerzutowy migrantów z użyciem wiz Schengen wielokrotnego wjazdu. W konsulacie Stanów Zjednoczonych w Mumbaju dowiedział się, że Amerykanie są świadomi istnienia tego kanału przerzutowego.
Podkreślił, że dla mieszkańców stanu Gudźarat są dwa miejsca, do których chcą emigrować: Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Przyznał, że w jego ocenie wizy dla „filmowców” mogły być próbą sprawdzenia, czy można kanałem poprzez Polskę przerzucać ludzi do Stanów Zjednoczonych.
Zapytany, w których konsulatach RP – według informacji wymienianych pomiędzy placówkami – mogło dochodzić do wywierania nacisków, by przyspieszyć procedury wizowe, wyliczył Arabię Saudyjską, Singapur, Hongkong, Tajwan, Tanzanię, Pakistan i Filipiny, „wszystkie kraje, z których przybywa do nas tania siła robocza”.
Na pytanie, czy możliwy był handel polskimi wizami na straganach w krajach afrykańskich, odparł, że taka sytuacja nie jest możliwa, a stragany wynikają ze zdjęć w Google Street View, które pokazują kolejkę.
Zaznaczył, że pracuje w konsulacie RP w Mumbaju od listopada 2020 r. Jak powiedział, wcześniej nie zdarzało się, by w ciągu nawet pół roku pojawiało się kilka grup filmowych, które nagle chcą produkować filmy w Polsce. – Mówimy tu o skali miesiąca – dodał.
„Wywierano na nas presję w sprawie wydawania wiz”
Mateusz Reszczyk zeznał przed sejmową komisją, że był poddawany naciskom związanym z przyjęciem wniosków wizowych. Dyplomata dodał, że nie zgłaszał tego faktu, bo nie miał zaufania do prokuratury w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie mam zaufania do pana Wawrzyka, tak jak nie mam zaufania do prokuratury w czasie ostatnich 8 lat – powiedział Mateusz Reszczyk. Wicekonsul RP w Mumbaju dodał, że czekał „z tą informacją (…), uznał, że będzie zbierał materiał dowodowy i w odpowiednim czasie uda się do prokuratury”.
Były konsul generalny RP w Mumbaju Damian Irzyk zeznał wcześniej, że dwukrotnie otrzymał prośby o pomoc w szybszym uzyskaniu wiz przez członków tak zwanej grupy filmowców z Indii, którzy chcieli uzyskać zgodę na przyjazd do Polski.
Ostatecznie, z grupy 131 obywateli Indii, przedstawianych przez Edgara Kobosa jako filmowcy, wizy otrzymała pierwsza grupa – 35 osób.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Marcin Obara