Polscy rolnicy protestujący przy granicy z Ukrainą w Zosinie odcinają się od antyukraińskich haseł, które pojawiły się w trakcie ostatnich blokad rolniczych.
– My się z tymi hasłami nie utożsamiamy – mówi przedstawiciel Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego i Oszukanej Wsi, Wiesław Gryn. – Nie chodzi nam o to, aby budzić antagonizmy, bo rolnicy – szczególnie z tego rejonu – po wybuchu wojny pokazali, że są z Ukraińcami. Ale jeśli przez praktycznie dwa lata nasze zdanie się nie liczy, to do takich rzeczy dochodzi. Jeśli rząd nie będzie brał pod uwagę naszych postulatów, prawdopodobnie będzie się to nawet zaostrzać. Pytam: po co to jest potrzebne? Po co my dzisiaj drugi rok walczymy? Można to było dużo wcześniej ukrócić.
CZYTAJ: „Chcemy zjednoczyć wszystkich”. Spotkanie rolników na przejściu w Zosinie [ZDJĘCIA]
W środowym komunikacie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreśliło, że ”obecna sytuacja polskich rolników jest wynikiem agresji Władymira Putina na Ukrainę i rozchwiania światowej gospodarki, nie zaś tego, że Ukraińcy przed agresją się bronią. (…) Oceniamy, że antyukraińskie hasła, które pojawiły się w trakcie ostatnich blokad rolniczych, to próba przejęcia rolniczego ruchu protestacyjnego przez ugrupowania skrajne, być może będące pod wpływem rosyjskiej agentury – przekazało MSZ.
CZYTAJ: Antyukraińskie hasła na proteście rolników. Jest oświadczenie MSZ
LilKa / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska