Siatkarze Projektu pokonali na wyjeździe Mint Vero Volley Monza 3:1 (27:25, 25:16, 17:25, 25:22) w rewanżowym meczu finałowym Pucharu Challenge. Warszawianie pierwsze spotkanie u siebie również wygrali 3:1, więc już dwa sety im wystarczyły, by cieszyć się z trofeum.
Warszawianie udali się do Włoch z pokaźną zaliczką – pierwsze spotkanie u siebie wygrali 3:1, więc by wznieść w górę puchar w Monzie potrzebowali tylko dwóch wygranych setów.
Mecz nieco lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy mocną zagrywką odrzucali warszawian od siatki i skutecznie grali blokiem (8:6). Gdy w polu serwisowym pojawił się Gianluca Galassi odskoczyli na cztery punkty (11:7), ale akcje Kevina Tilliego pozwoliły ekipie gości odrobić straty (12:12). W końcówce inicjatywę przejęli podopieczni trenera Piotra Grabana, chociaż pomocną dłoń wyciągnął do nich atakujący Vero Volley Arthur Szwarc za sprawą swoich błędów (20:18). Wydawało się, że efektowny blok Bartłomieja Bołądzia zakończył seta, wideoweryfikacja wykazała jednak, że atakujący dotknął siatki. Chwilę później Tillie skutecznie zatrzymał rywali i tym samym ostatecznie zamknął tę partię (27:25).
Warszawianie mocno nakręceni końcówką premierowej odsłony bardzo dobrze otworzyli drugiego seta (9:2). Przyjezdni całkowicie zdominowali boisko, każda akcja im wychodziła i przy zagrywce Jurija Semeniuka powiększyli przewagę (11:3). Im dłużej trwała ta partia, tym więcej błędów popełniali gospodarze, siatkarze ze stolicy Polski natomiast nie wstrzymywali ręki w ataku i zagrywce (20:11). Wygrywając 25:16 mogli się już cieszyć z wywalczenia trofeum.
Trener Graban na trzeciego seta wystawił drugą szóstkę, jedynie Semeniuk pozostał na boisku z wyjściowego składu. Zmiennicy nie radzili sobie aż tak dobrze jak ich poprzednicy, co poskutkowało znacznym obniżeniem poziomu (5:10). Gospodarze wciąż popełniali sporo błędów, co wyrównało grę, jednak w końcówce wiele pomyłek zanotowali warszawianie. Atak Petara Visica dał zwycięstwo Vero Volley (25:17).
Czwartą partię ponownie minimalnie lepiej rozpoczęli siatkarze z Włoch, głównie za sprawą akcji Rana Takahashiego (7:4). As serwisowy Igora Grobelnego zmniejszył jednak różnicę (6:7) i chociaż inicjatywa pozostała po stronie gospodarzy, to warszawianie nawiązali z nimi wyrównaną walkę. Seria skutecznych zagrań Grobelnego, w połączeniu z błędami rywali pozwoliły Projektowi doprowadzić do remisu, a następnie objąć prowadzenie (17:14). Nie wypuścili już zwycięstwa z rąk – mecz zakończył atak Karola Borkowskiego.
W tym najmniej prestiżowym europejskim pucharze triumfował dotychczas jeden polski zespół – w 2012 roku Tytan AZS Częstochowa, który w finale okazał się lepszy od… drużyny z Warszawy, ale jeszcze pod szyldem AZS Politechnika.
Projekt został czwartym męskim zespołem z Polski, który wywalczył puchar w europejskich rozgrywkach. Wcześniej, poza drużyną z Częstochowy, dokonały tego także Płomień Milowice w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych i Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w Lidze Mistrzów.
RL / PAP / opr. ToMa