Dziś potrzebne nam jest poczucie zjednoczenia w sprawie Ukrainy; stanowisko premiera Węgier Viktora Orbana jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa – powiedział premier Donald Tusk w Brukseli, przed rozpoczęciem Rady Europejskiej.
Szef polskiego rządu wchodząc na obrady unijnego szczytu powiedział zagranicznym dziennikarzom, że jest bardzo dużo rzeczy do omówienia: – To, co potrzebne nam dzisiaj, to poczucie zjednoczenia w sprawie Ukrainy i rosyjskiej agresji i nie jestem w stanie zrozumieć, nie jestem w stanie tolerować tej niezwykle dziwnej i egoistycznej gry Viktora Orbana. Nie ma miejsca na kompromis (…), nie ma też kompromisu w sprawie Ukrainy – oświadczył Tusk.
Odpowiadając na kolejne pytania dziennikarzy, premier Tusk ocenił, że nie ma planu „B” i dodał, że Orban musi zdecydować, czy Węgry „to część naszej społeczności, czy nie”.
Tusk zaznaczył jednocześnie, że uda się znaleźć silne argumenty, żeby ostatecznie przekonać węgierskiego przywódcę.
Zdaniem polskiego premiera, kwestia Ukrainy „to jest kwestia egzystencjalna, nie tylko dla Polski, ale dla nas wszystkich”.
– Stanowisko Viktora Orbana jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa i myślę, że jest to nie do przyjęcia, dlatego myślę, że musimy pomyśleć o wszystkich możliwych środkach i konsekwencjach na przyszłość, ale może nie dziś – mówił.
Premier Tusk zaznaczył też, że jeśli stanowisko Orbana zacznie dominować, to wówczas Ukraina przegra. – Chciałbym przekonać partnerów, w tym Viktora Orbana, że nadal jest możliwe by ochronić Ukrainę skutecznie przed agresją. Jestem absolutnie przekonany, że mamy szansę to zrobić skutecznie. W tym celu potrzebna jest nam jedność, dlatego Viktor Orban musi mieć świadomość, że to on będzie odpowiedzialny za czarny scenariusz ze względu na jego gierki- powiedział polski premier.
Tusk w rozmowie z polskimi dziennikarzami zaznaczył z kolei, że nie ma drogi „po środku” i albo jest się po stronie Ukrainy przeciw Rosji w tym konflikcie, albo po stronie Rosji. – I Viktor Orban musi dokonać tego wyboru – mówił.
– Na marginesie jestem bardzo poruszony i trochę zawstydzony faktem, że mój poprzednik, premier (Mateusz) Morawiecki przyjechał do Brukseli po to, żeby z Viktorem Orbanem uczestniczyć w tej dwuznacznej grze. To jest ostatnia rzecz, jakiej potrzeba, by jakikolwiek polski polityk wspierał Viktora Orbana w tej rozgrywce, która w przypadku Budapesztu jest ewidentnie przeciwko Ukrainie – powiedział Donald Tusk.
Były premier Mateusz Morawiecki przyjechał do Brukseli w przeddzień nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej poświęconego zmianie wieloletnich ram budżetowych UE, w tym pomocy dla Ukrainy.
Przywódcy Unii Europejskiej mają zaproponować w czwartek zorganizowanie corocznej debaty na temat planowanego pakietu pomocowego dla Ukrainy o wartości 50 miliardów euro do 2027 roku – wynika z najnowszego projektu konkluzji szczytu UE. To krok w stronię przełamania weta Węgier.
Węgry domagają się corocznego przeglądu pomocy udzielanej przez UE Ukrainie z możliwością skorzystania z prawa weta. Sprzeciwiają się temu pozostałe państwa członkowskie UE.
CZYTAJ: Jest decyzja prezydenta Andrzeja Dudy ws. ustawy budżetowej
Premier: jeśli prezydent będzie przeszkadzał, jeśli będą chcieli wcześniejszych wyborów, to je dostaną
Jeśli nie da się rządzić, bo prezydent Andrzej Duda będzie przeszkadzał i jeśli będą chcieli wcześniejszych wyborów, to je dostaną. Ale nie sądzę, by w PiS był entuzjazm do idei rozwiązania parlamentu i wcześniejszych wyborów – powiedział w czwartek w Brukseli premier Donald Tusk.
Tusk był pytany m.in. o to, czy podtrzymuje wtorkową wypowiedź o ewentualnym skróceniu kadencji Sejmu. – Prezydent decyzję podjął – podpisał budżet, więc z mojego punktu widzenia jako premiera nie ma większych problemów – mamy budżet, państwo będzie normalnie funkcjonowało – odpowiedział premier.
Podkreślił, że nie chce kilka miesięcy po wygranych wyborach ponownie rozpoczynać „wielkiej kampanii”. – Mamy za dużo roboty – dodał.
– Ja tylko bardzo wyraźnie chciałem podkreślić, bo tak jest naprawdę – jeśli nie da się rządzić, bo prezydent będzie przeszkadzał i jeśli będą chcieli wcześniejszych wyborów, to je dostaną. Ale nie sądzę, żeby tam był jakiś entuzjazm po stronie PiS do idei rozwiązania parlamentu i wcześniejszych wyborów – powiedział szef rządu. – Na koniec dnia – tak mi się wydaje – dadzą Polsce spokój z tymi dziwnymi pomysłami – dodał.
– Natomiast martwi mnie to, że prezydent zapowiada de facto, że ma zamiar do końca swojej kadencji przeszkadzać – powiedział Tusk. Według Tuska, Andrzej Duda „źle zaczął prezydenturę – od zdewastowania systemu prawa w Polsce i niestety źle kończy prezydenturę”.
Na wtorkowej konferencji prasowej premier Donald Tusk, pytany o ewentualne skierowanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy budżetowej do TK, powiedział: – Jeśli prezydent Duda naprawdę na polecenie prezesa (PiS Jarosława) Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów.
W środę Kancelaria Prezydenta przekazała, że Andrzej Duda podjął decyzję o podpisaniu m.in. ustawy budżetowej na 2024 r. i zdecydował o skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego. Duda wskazał na wątpliwości dotyczące uchwalenia ustawy bez możliwości udziału Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Zgodnie z konstytucją Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów, czyli potrzebnych jest do tego 307 głosów. Skrócenie kadencji Sejmu oznacza też skrócenie kadencji Senatu. Projekt uchwały ws. skrócenia kadencji może złożyć: prezydium Sejmu, komisja sejmowa lub grupa 15 posłów.
PAP/ RL/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Leszek Szymański