Niedziela (11.02) to kolejny dzień protestu rolników na polsko-ukraińskich przejściach granicznych w województwie lubelskim. Protestujący zablokowali granicę w Dorohusku oraz Hrebennym.
– Dla nas to nie jest przyjemność, ale nie mamy innego wyjścia – mówi jeden z rolników. – Ukraińcom trzeba pomagać, tylko należy to robić mądrze i tak, żeby sobie nie szkodzić. Kiedy zaczęła się wojna, do mojego domu przyjechało 20 osób. Przyjechali w nocy, z dziećmi. Przyjęliśmy ich. Nie jestem przeciwko pomocy. Tylko to jest nie w porządku, jeśli ktoś na tym zarabia. I w dodatku nie została jeszcze opublikowana lista tych krętaczy, którzy na tym zarobili pieniądze, jakich ja jako rolnik przez ileś lat nie zarobię.
CZYTAJ: Krzysztof Hetman o protestach rolników: Komisja Europejska zaczyna reagować na sytuację [WIDEO]
Na przejściach granicznych w Dorohusku oraz Hrebennym protest ma potrwać 30 dni. Jednak rolnicy nie wykluczają zawieszenia go przed terminem. Protestujący sprzeciwiają się niekontrolowanemu napływowi produktów z Ukrainy, takich jak zboże, rzepak czy cukier, ale również restrykcjom i ograniczeniom środowiskowym w unijnej Wspólnej Polityce Rolnej i zapisach Europejskiego Zielonego Ładu.
CZYTAJ: Trudne warunki drogowe w Dorohusku. Trwają protesty rolników [ZDJĘCIA]
Komisja Europejska przedłużyła do 5 czerwca 2025 r. zawieszenie ceł, które stosowano przed wojną w imporcie produktów z Ukrainy do Unii Europejskiej. Komisja wprowadziła jednocześnie mechanizm ochronny na wypadek znaczących zakłóceń na unijnych rynkach. Dla najbardziej wrażliwych produktów – drobiu, jaj i cukru – przewidziany jest „hamulec bezpieczeństwa”, czyli obłożenie cłami ukraińskiego importu na teren UE po przekroczeniu określonego limitu. Ma to ustabilizować import na średnim poziomie z lat 2022 i 2023.
InYa / opr. ToMa
Fot. Piotr Janiak