Obywatelski projekt nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela dot. wynagrodzeń nauczycieli trafi do dalszych prac w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. W czwartek podczas pierwszego czytania w Sejmie za dalszymi pracami nad projektem opowiedziały się PiS, KO, Polska 2050-TD, PLS-TD i Lewica.
Obywatelski projekt nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela przygotował Związek Nauczycielstwa Polskiego, który zebrał pod nim ponad 250 tys. podpisów obywateli, którzy poparli tę inicjatywę. Celem projektu jest powiązanie wysokości wynagrodzeń nauczycieli z wysokością przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.
CZYTAJ: Ile zarobią nauczyciele? Ministerstwo szykuje podwyżki
„Obecny system jest nieprzejrzysty”
– Obecny system jest nieprzejrzysty, niezrozumiały nie tylko dla opinii publicznej niezwiązanej z edukacją, ale także wielu nauczycieli ma z tym problem (…), ale przede wszystkim jest to system nieskuteczny – podkreślił prezes ZNP Sławomir Broniarz, przedstawiając projekt. Dlatego – jak mówił – obecny system wynagradzania nauczycieli nie uchronił ich przed gwałtowną pauperyzacją w czasach rekordowej inflacji w ostatnich latach, nie zapobiegł też dramatycznemu ich spłaszczeniu wynagrodzeń, niemalże zrównaniu ich z płacą minimalną.
– Dziś zarobki nauczycieli są niekonkurencyjne wobec innych grup zawodowych, a ich poziom lokuje nas na samym końcu Unii Europejskiej, jak pokazują dane OECD czy Komisji Europejskiej, a także raporty fundacji Evidence Institute razem z ZNP” – powiedział. Według niego, obecny system wynagradzania sprawił, że zawód nauczyciela jest po prostu nieatrakcyjny.
CZYTAJ: Wiceminister Katarzyna Lubnauer o podwyżkach dla nauczycieli
– System wynagrodzeń nauczycielskich w obecnym kształcie ma charakter skrajnie arbitralny, jest nietransparentny i niezobiektywizowany – powiedział także prezes ZNP. Wskazał, że to od polityków zależy, czy wynagrodzenia nauczycieli wzrosną, czy pozostaną niezmienione. – My chcemy system uprościć, uczynić bardziej czytelnym i przejrzystym. Chcemy, by system określał realne zarobki nauczycieli, a nie odwoływał się do skomplikowanych konstrukcji prawnych, które są potrzebne księgowym do wypełnienia tabelek w Excelu. Chcemy jednocześnie, by system wynagradzania gwarantował nauczycielom zarobki porównywalne do zarobków w gospodarce – dodał.
Dlatego – jak mówił – punktem odniesienia przy kształtowaniu wysokości płac nauczycieli powinien być obiektywny wskaźnik, niezależny od decyzji polityków z rządzącej w danym momencie ekipy. Wskazał, że dzięki rozwiązaniu zaproponowanemu w projekcie wynagrodzenia nauczycieli będą automatycznie rosły wraz ze wzrostem przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.
Obecnie wysokość wynagrodzenia nauczycieli jest pochodną kwoty bazowej dla nauczycieli, określanej co roku w ustawie budżetowej. Służy ona do wyliczania tzw. średniego wynagrodzenia nauczycieli (określone jest ono w Karcie nauczyciela procentowo dla każdego stopnia awansu zawodowego). Składa się na nie wynagrodzenie zasadnicze i kilkanaście dodatków. Wysokość minimalnego wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego określa w rozporządzeniu minister edukacji.
Większość partii „za”
W debacie, podczas pierwszego czytania projektu, przedstawiając stanowisko Klubu Lewicy Dorota Olko wspomniała o rozmowie ze swoją znajomą nauczycielką języka angielskiego, która zmieniła właśnie pracę i rozpoczęła ją w korporacji. – Pytałam ją o powody takiej decyzji. I wiedzą państwo, o czym głównie mówiła? Mówiła głównie o wstydzie, o tym, że jako dorosła, pracująca osoba czuła, że na nic ją nie stać, ciągle musiała prosić o pomoc. Ma 35 lat i nie stać ją było na wynajem samodzielnie kawalerki w Warszawie. Oczywiście nie ma też zdolności kredytowej i nigdy nie będzie mogła kupić mieszkania. Miała poczucie, że przy nauczycielskiej pensji nigdy nie będzie ją stać na założenie rodziny. I była tym stanem rzeczy zwyczajnie wykończona i pozbawiona nadziei na jakąkolwiek zmianę – powiedziała.
Według posłanki Lewicy ten wstyd i poczucie beznadziei związany z zarobkami nauczycielskimi jest powszechny w szkołach w całej Polsce, a w dużych miastach – jak mówiła – jest pewnie najgorzej. Olko podała, że brakuje prawie 30 tys. nauczycieli, a samej Warszawie jest to ponad 4 tys. – Ludzie odchodzą do pracy w korporacjach, zakładają własne firmy, ale też odchodzą do pracy w Lidlu, czy w Biedronce, bo tam także zarabia się więcej niż zarabia się w szkole – powiedziała. – Polska gospodarka się rozwija, notujemy wzrost gospodarczy, wszystkim się poprawia, tylko nie nauczycielom – zauważyła. Poinformowała, że Lewica opowiada się za dalszymi pracami mad projektem w komisji sejmowej.
Za dalszymi pracami nad projektem opowiedziały się w debacie także kluby: PiS, KO, Polski 2050-TD i PSL-TD.
– Ponieważ KO i koalicji 15 października zależy na dobrej szkole, a część zapisów projektu się zdezaktualizowała, będziemy proponowali skierowanie projektu obywatelskiego do komisji edukacji – powiedziała Elżbieta Gapińska (KO). – W dialogu z nauczycielami chcemy wypracować takie założenia, które będą do przyjęcia dla nas wszystkich i myślę, że to rozwiązanie znajdziemy – podkreśliła.
– Przez wiele lat doszło do zbyt wielu zaniedbań tej grupy zawodowej, a przecież edukacja to jeden z fundamentów nowoczesnych, rozwiniętych państw. Nie ma chyba nikt wątpliwości, że naszym obowiązkiem jest podjęcie wszelkich starań, aby poprawić jakość sprawowania zawodu nauczyciela – powiedział Wiesław Różyński (PSL-TD).
– Dzisiejszy projekt (…) jest rozwiązaniem korzystnym dla środowiska oświatowego. Klub PiS (…) będzie głosował za uchwaleniem niniejszej ustawy – zadeklarował Tomasz Zieliński (PiS).
Minister obiecuje pomoc
Podczas debaty głos zabrał także wiceminister edukacji narodowej Henryk Kiepura. – Na pewno będziemy poważnie traktować naszych partnerów społecznych – zapewnił. Wskazał, że „pozytywnym przykładem otwartości na rozmowę, dialog” jest „dzisiejsza ustawa, która była przez PiS zamrożona w tzw. zamrażarce sejmowej”. Dodał, że projekt został przywrócony bardzo szybko na forum Sejmu.
Kiepura zapewnił, że Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie „mocno uczestniczyć” w pracach nad projektem „przygotowując wszelkie wyliczenia, prognozy, informując posłów”. Zaznaczył jednocześnie, że „ostateczna decyzja należy do polskiego Sejmu”.
Projekt został złożony w Sejmie w listopadzie 2021 r. Pierwsze czytanie projektu przeprowadzono w lutym 2022 r. Następnie projekt został skierowany do dalszych prac w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. W przypadku projektów obywatelskich nie obowiązuje zasada dyskontynuacji wraz z zakończeniem kadencji parlamentu, procedowanie projektu rozpoczyna od początku Sejm kolejnej kadencji.
Ile mogą zarabiać nauczyciele?
Zgodnie z projektem obywatelskim średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty ma wynieść 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w III kwartale poprzedzającym rok budżetowy, nauczyciela kontraktowego – 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, nauczyciela mianowanego – 125 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a nauczyciela dyplomowanego – 155 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Jednocześnie kwota wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela dyplomowanego miałoby wynosić co najmniej 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a nauczyciela stażysty – co najmniej 73 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Na pozostałych stopniach awansu minister edukacji ma ustalić wysokość wynagrodzenia zasadniczego proporcjonalnie w stosunku do tych dwóch stopni.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Marcin Obara