Zwierzęta kupowane dzieciom pod choinkę bardzo często w okresie poświątecznym są wyrzucane – informują lubelskie fundacje zajmujące się opieką nad porzuconymi psami i zwierzętami egzotycznymi.
Kierownik lubelskiego Egzotarium i prezes fundacji Epicrates, Bartłomiej Gorzkowski podkreśla, że każdego roku interweniują oni około 60-80 razy w sprawie znajdowanych w koszach na śmieci żółwi i jaszczurek. – Okazują się prezentem nietrafionym bądź po prostu szybko się nudzą. Sporo zwierząt odławiamy z terenu Zalewu Zemborzyckiego czy Bystrzycy, ale tutaj mówimy już o żółwiach wodno-lądowych. Żółwie te były kupowane, gdy były wielkości dosłownie monety pięciozłotowej. Gdy rosną, wbrew zapewnieniom sprzedawców (bo sprzedawcy zawsze zapewniają, że taki żółwik będzie wiecznie mały, a one rosną dość duże), stają się kłopotliwe i część ludzi pozbywa się problemu, zamiast przygotować odpowiednie lokum dla zwierzaka. Przykładowo tu w terrarium są dwa żółwie stepowe, które były niedawno znalezione w kartonowym pudle wystawionym do wiaty śmietnikowej. Zwierzęta są z zaawansowanym MBD, tj. metaboliczną chorobą kości. Mamy też część zdeformowanych żółwi właśnie na skutek złych warunków i braku odpowiedniego żywienia u poprzednich właścicieli.
CZYTAJ: Zwierzęta to obowiązek i odpowiedzialność, a nie gwiazdkowy prezent [ZDJĘCIA]
– Nie wiem, czy należy przyjmować zwierzątko akurat pod choinkę – mówi jedna z mieszkanek Lublina. – Jeżeli ktoś kocha zwierzęta, to wydaje mi się, że każda pora roku jest odpowiednia. Uważam, że to zły prezent dla małego dziecka, dlatego że nie będzie angażowało się w opiekowanie. Może to też być niebezpieczne dla małego dziecka. Uważam, że to lepsze dla starszego dziecka, żeby też przyjęło odpowiedzialność na swoje barki. Niech kupią po Nowym Roku, ale do Nowego Roku jest dużo pracy, a jeszcze trzeba opiekować się pieskiem – dodaje kolejny mieszkaniec.
– Nigdy nie ma dobrego momentu, żeby kupować psa dla dziecka – zaznacza zoopsycholog, trener psów Dariusz Ornal. – Kupujemy go czy bierzemy dla całej rodziny. To na nas dorosłych spoczywa obowiązek. Dziecko, owszem, czerpie z tego bardzo duże korzyści, bo inaczej się rozwija, nabiera pewności siebie, jest bardziej otwarte, uczy się wrażliwości, obowiązkowości, ale jednak cały obowiązek spoczywa na rodzicach. W schronisku zajmuję się socjalizacją, resocjalizacją zwierząt, łączeniem w stada i tym, żeby jak najszybciej zminimalizować stres zwierząt, które do nas trafiają. Zdecydowana większość psów jest zagubiona, przestraszona, bo w jednej krótkiej chwili straciły wszystko to, co było dla nich najważniejsze, straciły człowieka, któremu ufały, którego na swój sposób pokochały, ale też straciły poczucie bezpieczeństwa, straciły po prostu dom. Nieraz jest tak, że – jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki – wystarczy po prostu kucnąć koło psa, założyć mu smycz, wyjść z nim na spacer i już wszystkie bóle psychiczne mu przechodzą. Ale nieraz jest tak, że potrzebna jest naprawdę długa praca nad resocjalizacją, żeby zdobyć zaufanie tego zwierzęcia.
W przypadku znalezienia porzuconego psa lub np. żółwia taką sprawę należy zgłosić do Straży Miejskiej, która poinformuje placówki odpowiedzialne za konkretne grupy zwierząt.
W schronisku dla bezdomnych zwierząt przy ul. Metalurgicznej przebywają obecnie psy w liczbie 135 sztuk, ok. 120 kotów i 84 zwierzęta egzotyczne, które zostały porzucone przez swoich właścicieli.
ŁuM / opr. WM
Fot. pixabay.com, pexels.com