W listopadowe noce można obserwować najszybsze ze „spadających gwiazd” – Leonidy. W atmosferę ziemską wpadają z rekordową prędkością ponad 70 km/s. Szczyt ich aktywności wypada w nocy z 17 na 18 listopada.
CZYTAJ: Łysa Góra jest też w Lubelskiem [ZDJĘCIA]
„Spadające gwiazdy” to meteory, małe ziarenka pędzące z ogromnymi kosmicznymi prędkościami, rzędu kilkudziesięciu kilometrów na sekundę. Ich źródłem są komety, które przemieszczają się wśród planet, okrążając Słońce. Każda z komet pozostawia po sobie sporo meteorów, które poruszają się po tej samej orbicie, po której krąży kometa. Gdy Ziemia wpadnie w taki rój, możemy obserwować „spadające gwiazdy”.
Najbardziej znanym listopadowym rojem meteorów są Leonidy, których źródłem jest kometa 55P/Tempel-Tuttle. Na niebie są widoczne między 10 a 23 listopada. Jednak maksimum aktywności spodziewane jest w nocy z 17 na 18 dnia miesiąca.
W tym czasie można się spodziewać około 15 spadających gwiazd na godzinę. Choć nie jest to najbardziej obfity rój meteorów, dla porównania sierpniowe Perseidy to około 100 meteorów na godzinę, ale za to najszybszy.
CZYTAJ: Niezwykłe zjawisko na niebie. Zorza polarna nad Polską [ZDJĘCIA]
– Ich prędkość to ok. 70 km/s. To wynika z kształtu orbity, po której porusza się kometa 55P/Tempel-Tuttle. Jest ona tak położona, że pozostawiona przez kometę materia zderza się z naszą ziemską atmosferą przy największych prędkościach – mówi Nauce w Polsce wicedyrektor Planetarium Śląskiego, Damian Jabłeka.
Mimo zwykle średniej aktywności, zdarzają się lata, w których Leonidy oznaczają prawdziwy deszcz meteorów. – W przypadku tego roju najbardziej znany jest 1833 rok. Wtedy, jak możemy znaleźć w niektórych wiktoriańskich przekazach, w ciągu 9 godzin naliczono 240 tys. spadających gwiazd – opisuje Jabłeka. – Kiedy kometa 55P/Tempel-Tuttle co 33 lata wraca w okolice Słońca, pozostawia na swojej orbicie więcej materii kometarnej. To oznacza więcej meteorów wpadających w naszą atmosferę. Dodatkowo materia ta nie rozkłada się równomiernie na orbicie komety, ale oddziaływanie grawitacyjne Jowisza i Saturna powoduje, że skupia się w określonych miejscach.
CZYTAJ: Budowali go 5 lat. Polski satelita wzleci w kosmos
Niestety Leonidy to rój dla prawdziwych pasjonatów lub rannych ptaszków. Jego radiant, czyli miejsce, z którego zdają się wyłaniać meteory, znajduje się w gwiazdozbiorze Lwa.
– To wiosenny gwiazdozbiór więc obecnie przez całe noce jest pod horyzontem. Można go obserwować nad ranem, przed wschodem Słońca. I właśnie na wschodzie Leonidy są widoczne, obejmując niemal połowę nieba – opisuje rozmówca Nauki w Polsce.
To jednak niejedyny rój meteorów, który można oglądać w listopadzie. Kolejnym są Taurydy, a zwłaszcza Taurydy Północne. Jest to jednak rój o niewielkiej aktywności, dający zaledwie około 5 meteorów na godzinę, za to bardzo jasnych. Można wypatrywać ich do 25 listopada.
CZYTAJ: Planety-olbrzymy mogą szkodzić życiu
– Właściwie każdej nocy, kiedy spojrzymy w niebo, mamy szansę na zobaczenie drobinek, które wpadają w ziemską atmosferę. Taurydy to rój, który można pomylić z takimi sporadycznymi meteorami. Jednak jeśli przez dłuższy czas się je obserwuje, to wtedy widać, że smugi swój początek mają w okolicach gwiazdozbioru Byka. Stąd wiemy, że mamy do czynienia z Taurydami – opisuje Jabłeka.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. Navicore, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons