– Skala zachorowań na COVID-19 może być nawet kilka-kilkanaście razy większa od oficjalnych statystyk, biorąc pod uwagę odsetek dodatnich testów. W niektórych województwach wynosi on nawet 75 proc. Pokazuje to, iż rzeczywista liczba zakażeń jest znacznie większa – oceniła mikrobiolożka prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
CZYTAJ: COVID znów grożny. Rośnie liczba zachorowań w Lubelskim
Niepokojące wyniki
Profesor odniosła się do oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia, z których wynika, że dziennie wykrywanych jest ponad tysiąc przypadków zakażeń SARS-CoV-2 w Polsce. Dla przykładu, w czwartek poinformowano o 1,3 tys. nowych zachorowaniach.
– Niepokojący jest niezmiernie wysoki odsetek dodatnich testów. W niektórych województwach wynosi on nawet 75 proc. Pokazuje to, iż rzeczywista liczba zakażeń jest znacznie, znacznie większa – podkreśliła ekspertka.
Zapytana o powody takiej sytuacji, wskazała między innymi na brak obowiązku wykonywania testów w przychodniach i szpitalach. – Od 1 kwietnia 2022 roku zmianie uległy zasady zlecania i wykonywania testów antygenowych – przestały być one obowiązkowe, zaś o skierowaniu pacjenta na nieodpłatny test w kierunku koronawirusa zdecyduje lekarz, na podstawie oceny stanu zdrowia, w tym objawów, które mogą wskazywać na COVID-19 – dodała.
CZYTAJ: MZ: pod koniec listopada rekomendacje do szczepienia zaktualizowaną szczepionką przeciw COVID-19
Kłopot z lekiem
Zwróciła uwagę, że testowanie osób ma przede wszystkim dwa cele: zbieranie danych w celu monitorowania stanu epidemiologicznego kraju oraz zalecenie pacjentowi odpowiedniego leku przeciwwirusowego. – Dostępne testy combo pozwalają zdiagnozować, czy jesteśmy zakażeni wirusem grypy, SARS-CoV-2 czy RSV. Co ważne, wynik takiego testu sugeruje też zastosowanie skutecznego sposobu leczenia – zaznaczyła prof. Szuster-Ciesielska.
Przypomniała, że o ile leki na grypę są dostępne, to Paxlovid stosowany w terapii COVID-19 nie jest refundowany przez państwo i cenowo jego dostępność jest bardzo ograniczona. – Lek ten jest bardzo skuteczny w hamowaniu replikacji wirusa – o ile zostanie podany przy pierwszych dniach choroby. Jest szczególnie wskazany dla osób z grup ryzyka – starszych, z wielochorobowością, pacjentów onkologicznych i po przeszczepach. Niestety, jego cena wynosi ok. 6 tys. zł, przez co lek ten nie jest dostępny dla znaczącej liczby potrzebujących – podkreśliła ekspertka.
Dodała również, że część testów w kierunku COVID-19 nie trafia do systemu, bo pacjenci prywatnie sami je kupują i wykonują, aby dowiedzieć się, jaki wirus spowodował infekcję. – Wynik samodzielnie wykonanego testu nie będzie honorowany przez lekarza w gabinecie. Testy powinny być wykonane w przychodni przez wykwalifikowaną osobę, która wie, jak pobrać prawidłowo materiał biologiczny z nosa, a wynik ma trafić od razu do lekarza – przypomniała mikrobiolog.
CZYTAJ: Skany całego ciała pokazały odpowiedź organizmu na COVID-19
Maseczki wracają do szpitali
Zapytana o możliwą skalę zachorowań w Polsce na COVID-19 oszacowała, że „może być nawet kilka-kilkanaście razy większa od oficjalnych statystyk, biorąc pod uwagę odsetek dodatnich testów”. – Na rozpowszechnienie infekcji może wpływać również fakt, że niektóre szpitale ograniczają wizyty i wznawiają obowiązek noszenia maseczek przez personel i odwiedzających – oceniła prof. Szuster-Ciesielska.
Sezon zachorowań w pełni
Odnosząc się do profilaktyki COVID-19, zwróciła uwagę na brak aktualizowanych szczepionek. Jak podała, Polska i Węgry są na dziś jedynymi państwami europejskimi, które nie mają takiej szczepionki. – To jest fatalna sytuacja, gdyż większość osób ostatnie swoje dawki przyjęła ponad rok temu, a jak wiemy po sześciu miesiącach odporność poszczepienna spada na tyle, że istnieje ryzyko ponownej objawowej infekcji – zauważyła ekspertka.
Dodała, że z informacji medialnych wynika, iż Ministerstwo Zdrowia zamówiło około miliona dawek szczepionki białkowej firmy Novavax, a nie szczepionki mRNA Pfizera. – Ta zamówiona szczepionka uzyskała aprobatę Europejskiej Agencji Leków miesiąc po szczepionce Pfizera, wobec czego pojawiają się opóźnienia w dostawach. Obecnie zapowiadany termin to początek grudnia. Tyle, że sezon zachorowań mamy już w pełni – zwróciła uwagę mikrobiolożka.
– Mam bardzo poważne zastrzeżenia do polityki zdrowotnej rządu, bo tak naprawdę nie ma ani szczepionek, ani skutecznego leku przeciwwirusowego i pacjenci w zasadzie zostali pozostawieni sami sobie. Można wręcz powiedzieć o zaniechaniu obowiązku, jaki spoczywa na państwie w zakresie ochrony zdrowia i życia jego obywateli – oceniła prof. Szuster-Ciesielska.
CZYTAJ: Nobel 2023 za prace, które dały szczepionkę na COVID
Ministerstwo Zdrowia zaleca szczepienie
Ministerstwo Zdrowia wydało komunikat w sprawie realizacji szczepień przeciw COVID-19 w sezonie 2023/2024. Chodzi o przyjęcie szczepionki firmy Novavax zaktualizowanej dla dominującego obecnie podwariantu XBB – Kraken jako kolejnej dawki przypominającej szczepionki przeciw COVID-19.
Minister zdrowia zaleca przyjęcie szczepionki szczególnie osobom od 60 roku życia oraz osobom od 12 roku życia z niedoborami odporności lub chorobami współistniejącymi zwiększającymi ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, a także pracownikom ochrony zdrowia, którzy mają bezpośredni kontakt z pacjentem lub materiałem zakaźnym.
– W przypadku osób dotychczas nieszczepionych przeciw COVID-19 powyżej 12 roku życia należy podać 2 dawki w odstępie 3 tygodni. Zalecany odstęp podania kolejnej dawki przypominającej od przyjęcia ostatniej dawki przypominjącej w grupie wiekowej 12plus wynosi co najmniej 6 miesięcy – napisano w komunikacie.
Pacjenci będą mogli zapisać się na szczepienie za pośrednictwem Internetowego Konta Pacjenta lub bezpośrednio w placówce realizującej szczepienie. Skierowania będą wystawione elektronicznie.
Bezpłatne szczepienie będzie można wykonać w punktach szczepień – przychodniach, a także aptekach. Osoby poniżej 12 roku życia mogą przyjmować dostępne szczepionki innych firm przeznaczone dla tej grupy wiekowej.
RL / PAP / IAR / opr. ToMa
Fot. archiwum