Pies z głową w dole czy pies z głową w górze – to jedne z najpopularniejszych asan w jodze. Jednak joga i psy od niedawna łączą się też w inny sposób – to nowy trend w branży fitness, polegający na praktyce jogi w towarzystwie szczeniaków. Organizatorzy takich spotkań reklamują je jako wyjątkową formę relaksu i odprężenia, jednak to, co przyjemne dla człowieka, może nie być dobre dla szczeniąt – tłumaczy psia behawiorystka Angelika Trześniewska w rozmowie z reporterką Radia Lublin Magdaleną Kowalską.
CZYTAJ: Nowe domy dla nietoperzy. „Chcemy odczarować wizerunek tych zwierząt” [ZDJĘCIA]
Na plakatach reklamujących jogę ze szczeniętami widzimy uśmiechniętych ludzi wykonujących różne asany i urocze szczeniaki, które towarzyszą im w tej praktyce. Organizatorzy takich spotkań przekonują, że to świetna forma spędzania czasu zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt. Jednak o ile dla ćwiczących kontakt z małymi pieskami może być przyjemny, to już niekoniecznie jest to relaks dla zwierząt.
Jakie są zagrożenia takiej praktyki?
– Myślę, że pierwsza taka rzecz, jaka nasuwa się ludziom na myśl, to psychika tych szczeniaków. Chociaż ja uważam, że dałoby się przeprowadzić takie zajęcia, zachowując dobrostan psychiczny szczeniaków. Ale mamy tutaj też inne zagrożenia, bo przede wszystkim chodzi o przenoszenie chorób. Generalnie szczeniaki wciąż mają obniżoną odporność. Nie są jeszcze tak bardzo odporne na choroby zakaźne i ludzie, przychodząc na zajęcia, mogą przenieść od swoich zwierząt, czy od zwierząt z zewnątrz bakterie i wirusy, które zagrażają tym szczeniakom. Wykonując ćwiczenia, trzeba by było również bardzo uważać, żeby nie uszkodzić fizycznie tych szczeniąt, szczególnie jeśli mamy na ćwiczeniach szczenięta małych ras. Przy takich małych rasach to ryzyko jest bardzo duże, bo wystarczy, że człowiek gdzieś przypadkowo się osunie, uderzy tego szczeniaka i naprawdę może mu zrobić poważną krzywdę.
Często w opisie korzyści, które według organizatorów przynoszą psom takie zajęcia, czytamy o socjalizacji. Czy w takiej formie podczas tego typu zajęć socjalizacja jest możliwa?
– Jeśli chodzi o socjalizację, to tutaj największą rolę odgrywałby hodowca, który powinien być na zajęciach, a także behawiorysta, który powinien czuwać nad tym, jak to wszystko wygląda. Bo wyobrażam sobie, że jesteśmy w stanie przeprowadzić takie zajęcia, które będą dla szczeniaków może nawet pod względem psychiki dobre. Tylko musieliby tam być odpowiedni ludzie, powinna być jakaś selekcja osób, które tam wchodzą, przeszkoleni z tego, jak odnosić się do tych szczeniaków. Jeśli szczeniak przestraszy się jakiegoś człowieka, to może to rzutować na całe jego przyszłe życie.
Podczas takich zajęć te psy pracują i pojawia się pytanie o to, czy te szczenięta są przystosowane do takiej formy pracy, bo zdarza się, że biorą udział w więcej niż jednym spotkaniu, a te zajęcia też niekoniecznie trwają godzinę – często jest to półtorej godziny albo nawet dwie godziny. Jak wygląda realizacja potrzeb tego zwierzęcia?
– Generalnie z socjalizacją i liczbą bodźców można przesadzić. Jeśli mamy szczeniaka, który przebywa faktycznie kilka godzin w takich warunkach, to nie będzie to dla niego nic dobrego, a wręcz przeciwnie, bo wtedy pies będzie przebodźcowany. Musimy wziąć pod uwagę praktyczne aspekty, pamiętać, że szczeniaki mają swoje potrzeby fizjologiczne i załatwiają się dużo częściej niż dorosłe psy. Ja, szczerze mówiąc, nie do końca to sobie wyobrażam – miejsce, gdzie mamy stado szczeniąt, które muszą co chwilę jeść, pić, załatwiają się. Tutaj mamy osoby, które mają ćwiczyć i w związku z tym mamy kolejny aspekt. Ja nie ćwiczę jogi, ale z tego, co słyszałam od znajomych, to jest forma ćwiczeń, która wymaga skupienia na oddechu, na dokładnym wykonywaniu ćwiczeń i myślę, że bardzo ciężko jest to zrobić w momencie, gdy mamy tutaj biegające szczeniaki, załatwiające się, podgryzające, zachęcające do zabawy. Mija się to więc trochę z celem, kiedy mamy ćwiczenia, na których powinniśmy się skupić i dodatkowo bodziec, który nas totalnie rozprasza.
CZYTAJ: 112 dla zwierząt. Specjalna aplikacja rusza wkrótce w pierwszym województwie
Jak podkreślają behawioryści, lepszą formą kontaktu ze zwierzętami, która też może przynieść wiele satysfakcji, jest zaangażowanie się w wolontariat w fundacji lub stowarzyszeniu, które zajmują się pomocą psom, kotom i innym zwierzętom.
MaK / opr. LisA
Fot. Karolina Grabowska/pexels.com