„Tango” Sławomira Mrożka wystawili uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego imienia księcia Adama Jerzego Czartoryskiego w Puławach. To szósta sztuka szkolnego teatru działającego w placówce od dziesięciu lat.
CZYTAJ: Pierwsza Dama w puławskim ośrodku wychowawczym [ZDJĘCIA]
I chociaż jest to teatr amatorski, to pasji i zaangażowania uczniom odmówić nie można.
Ponadczasowa sztuka o walce pokoleń
– Zaczęło się to wszystko w roku 2013 – mówi Beata Burecka, nauczyciel w I LO im. ks. Adama Jerzego Czartoryskiego. – Zaproponowałam młodzieży wystawienie spektaklu „Szczęście Frania” (Włodzimierza) Perzyńskiego. Zainteresowanie było ogromne, zdecydowanie przerosło moje oczekiwania. Zaczęliśmy pracować nad pierwszą sztuką, a potem było kolejne 6, łącznie z tą dzisiejszą. Plus słuchowisko radiowe podczas pandemii, kiedy nie mogliśmy wystawiać żadnego spektaklu.
– Moi rodzice poznali się w teatrze „Syrena” – mówi uczennica, Zuzanna Sałek. – I moja mama, będąc w ciąży, była obecna w tym teatrze. Po drodze były różne konkursy recytatorskie. Wygrałam konkurs recytatorski właśnie w teatrze „Syrena”, gdzie oni się poznali, to było dopięcie tego wszystkiego. Tutaj w szkole dołączyłam do teatru początkowo jako suflerka, a teraz jako aktorka, więc trochę się rozwijam. „Tango” jest trudne, bo tak naprawdę każda scena jest tangiem, te postacie non stop „ciągają się za nosy”, dogryzają sobie, przekomarzają się i widać w tym taniec.
– W spektaklu gram Artura – mówi Maciej Łukaszewski. – Jest trudną postacią do oddania emocji. Jest to psychopata, idealista, perfekcjonista, który próbuje zmienić swoich bliskich. Z uwagi na to, że jest to moja druga rola, jest to trochę wymagające.
– Dlaczego Tango? Bo jest to dramat uniwersalny – uważa Beata Burecka. – Co prawda Mrożek napisał tekst sztuki w latach 60. XX wieku, ale wydaje mi się, że problemy tutaj pokazane są problemami również teraźniejszości. Mamy przecież konflikt między pokoleniami pewnej rodziny, bunt młodego człowieka przeciwko „zastałej anarchii”(jak on to wyjaśnia), no i mamy dominację nad rodziną inteligencką człowieka, który jest prostakiem, a jednak potrafi przejąć władzę w tej rodzinie.
Za każdy element spektaklu odpowiadali uczniowie
– Mamy charakteryzatorów spośród uczniów – muszę to podkreślić – i osoby, które zajmują się stricte scenografią – kontynuuje Beata Burecka. – Są też osoby, które zajmują się wyłącznie muzyką. Oczywiście konsultujemy te wszystkie działania. Mamy też osoby, które zajmują się sprawami technicznymi, czyli np. światłem.
– Odpowiadam połowicznie za scenografię, za kostiumy, ale przede wszystkim za muzykę – mówi Andżelika Synowiec. – Dobierałyśmy meble stylizowane na lata 60., co nie było łatwym zadaniem, bo wiadomo, że żyjemy w trochę innych czasach. Szukałyśmy, szperałyśmy w starociach i udało nam się znaleźć różne bibeloty, np. sprowadziłam tutaj radziecki samowar . Była to więc niesamowita przygoda z wyszukiwaniem takich staroci.
– Odpowiadam w spektaklu za stroje i scenografię – mówi Zosia Puzio. – Wszystko wyszło super. Kiedy patrzę na nich teraz, jak stoją na tej scenie, w tej scenografii, jak się wpasowują, to zdecydowanie czuję większą dumę, niż myślałam. Jestem zadowolona.
CZYTAJ: „Mówi obraz”. Dzieci stworzą własną wystawę
Dodajmy, że przygotowanie dwugodzinnego spektaklu trwało ponad rok. W realizację tego przedsięwzięcia zaangażowało się kilkudziesięciu uczniów puławskiej placówki.
ŁuG / opr. LisA