Na ziemiach polskich, jeszcze przed przyjęciem chrześcijaństwa, a nawet wieki po, na przełomie października i listopada kultywowano zwyczaj zwany Dziadami. Zmarłym miał zapewnić spokój w zaświatach, żywym przychylność dusz przodków. Pogański obrzęd organizowany ku czci zmarłych opisał w II części „Dziadów” Adam Mickiewicz.
Dziady obchodzono co najmniej dwa razy w roku
– Dziady to nazwa przedchrześcijańskich obrzędów związanych z wiarą w powracanie na ziemie duchów zmarłych. Wierzono, że nawiedzanie „tego świata” przez duchy odbywa się w konkretnych momentach w roku, często podczas przesileń słońca lub zmian pór roku. Słowiańska nazwa obrzędu – Dziady – odnosi się do przodków, którzy powracają w miejsca swojej ziemskiej egzystencji i wchodzą w relację z żyjącymi potomkami. Dziadami nazywano także wędrownych żebraków. W powszechnej opinii wędrowny dziad, człowiek przychodzący nie wiadomo skąd i podążający nie wiadomo dokąd był w szczególnej łączności z zaświatami. Poczęstunek przygotowany dla takiej osoby był traktowany jako poczęstunek dla zmarłego. W czasach chrześcijańskich proszono żebraków o modlitwy za zmarłych w zamian za jedzenie – powiedziała w 2022 r. Małgorzata Kunecka, kustosz z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
CZYTAJ: Kopia części II „Dziadów” jest przechowywana na KUL
Jak dodała, Dziady obchodzono co najmniej dwa razy w roku: na przełomie października i listopada oraz na przełomie kwietnia i maja. Były to tzw. Dziady jesienne i wiosenne, których dokładny termin uzależniano od faz księżyca.
– Odpowiedni obrzęd miał sprawić, że to spotkanie żywych i zmarłych będzie korzystne dla obu stron: zmarłym zapewni spokój w zaświatach, żywym przychylność dusz przodków. Zostawiano uchylone furtki i drzwi do domów oraz poczęstunek dla duchów. Zwykle składał się on z kutii, kaszy, miodu, pieczywa i wódki. Poczęstunek zanoszono także na groby. Palono też ogień, aby dusze mogły się ogrzać i nie błądziły w ciemnościach, szukając drogi do domu. Ognie palone na rozstajnych drogach lub w miejscach czyjejś nagłej, tragicznej śmierci miały odstraszać demony i chronić żyjących przed ich wpływem – wyjaśniła Kunecka.
W czasie Dziadów nie wykonywano wielu codziennych prac
W czasie Dziadów nie wolno było wykonywać wielu codziennych prac. – Przede wszystkim unikano wszelkich nagłych zachowań, podnoszenia głosu, gwałtownych ruchów, które mogłyby przestraszyć przebywające w domu i wokół niego duchy. Nie rąbano drewna, nie cięto sieczki, nie wykonywano innych czynności związanych z użyciem ostrych narzędzi, jak np. szycie czy przędzenie, żeby nie zranić niechcący jakiejś krążącej po domu lub w obejściu duszy – wskazała kustosz.
Pytana o to, ile w obecnym Dniu Zadusznym jest ze słowiańskich obrzędów, odpowiedziała: – Jak większość świąt w naszym kalendarzu zaduszki są składową elementów pogańskich i chrześcijańskich. Mimo wielowiekowych starań Kościoła wiele pogańskich zwyczajów przetrwało i splotło się z obrzędowością chrześcijańską. Przykładem są znicze zapalane na grobach. To kontynuacja pogańskiego zwyczaju zapalania ognia, który jest źródłem ciepła i światła, ale zostało jej też nadane znaczenie chrześcijańskie – światłości wiekuistej.
Dawne obrzędy zastąpione przez święta kościelne
Barbara Ogrodowska w książce „Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce” (2000) przypomniała, że „W Polsce, podobnie jak w innych krajach katolickich, liczne niegdyś, odprawiane wiele razy w ciągu roku obrzędy i uroczystości zaduszone zastąpiły dwa święta kościelne – Wszystkich Świętych (1 listopada), wprowadzone do liturgii Kościoła powszechnego w 935 r. przez papieża Jana XI i Wszystkich Wiernych Zmarłych (2 listopada), które za sprawą św. Odilona (994-1048), opata klasztoru benedyktynów w Cluny, zostało poświęcone pamięci i modłom za wszystkich wiernych zmarłych, znanych i nieznanych”. – Od XIII w. modlitwy za zmarłych 2 listopada były powszechnie odprawiane w całym kościele zachodnim; w XIV w. wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej. Kościół związał swe święta pamięci o zmarłych z terminem tradycyjnych jesiennych zaduszek, pragnąc wykorzenić pogańskie wierzenia i praktyki. Zalecał pamięć o zmarłych, modlitwę za nich, aby skrócić cierpienia dusz przebywających w czyśćcu i zapewnić im wieczny spokój – dodała.
CZYTAJ: Odnowić zabytkowe nagrobki. Kwesta na najstarszej lubelskiej nekropolii [ZDJĘCIA, FILM]
Wyjaśniła, że „z chrześcijańskim kultem zmarłych i wprowadzonymi przez Kościół obrzędami religijnymi związały się liczne zwyczaje i obrzędy ludowe, przeżytki wierzeń o zmarłych i archaicznych praktyk zadusznych”.
Dawne wierzenia związane z 1 i 2 listopada
– W całej Polsce wierzono, że w listopadowe kościelne święta zmarłych zwolnione z czyśćca dusze powracają na ziemię, błąkają się po rozstajnych drogach, uroczyskach, cmentarzach, przychodzą na miejsce swego ziemskiego bytowania i stamtąd wołają o pomoc, modlitwę, ofiary. 1 i 2 listopada, po zapadnięciu zmroku, dusze zmarłych dają znać o swojej obecności np. stukaniem, skrzypieniem podłóg i sprzętów, kołysaniem się furtek i drzwi, szumem wiatru w kominie, iskrami sypiącymi się nad paleniskiem; mogą pozostawić ledwie widoczny odcisk dłoni lub stopy na piasku albo popiele rozsypanym na podłodze; ukazują się ludziom we śnie i na jawie w swej dawnej postaci albo jako cienie, światełka, błędne ogniki; złośliwe duchy wielkich i zatwardziałych grzeszników mogą wodzić ludzi na manowce, wciągać w bagna itp. – czytamy w książce.
Ogrodowska podała, że „z wiary w obecność dusz zmarłych na ziemi brały się różne nakazy i zakazy, zwyczajowo obowiązujące ludzi 1 i 2 listopada”. – W tych dniach starano się np. nie wychodzić z domu po zmroku, nie udawano się w podróż ani w odwiedziny do sąsiadów, ponieważ wierzono, że w opłotkach i na drogach straszą dusze zmarłych. Na Pomorzu w Dzień Zaduszny zamykano karczmy, zabroniona była muzyka, śpiewy, tańce, głośne gwizdanie, aby diabły szukające w tym dniu zabłąkanych dusz nie porwały ludzi do swojego tańca i piekła. Rybacy nie wypływali na połów, ponieważ morze i dusze topielców mogłyby zażądać ofiary z ludzkiego życia. Według znanego w całej Polsce podania w noc zaduszną osoby szczególnie pobożne mogą zobaczyć, z ukrycia, cienie umarłych, o północy idące tłumnie z cmentarza do kościoła na nabożeństwo celebrowane przez zmarłego proboszcza, w asyście nieżyjącego organisty i kościelnego, usłyszeć przytłumioną muzykę organów i dźwięk dzwonów. Dla duchów pozostawiano otwarte na noc drzwi kościelne, a na ołtarzu mszał i stułę. Natomiast nie wolno było wchodzić w nocy do kościoła i przypatrywać się mszy duchów; zmarli nie tolerowali żywych w swych obrzędach i za wtargnięcie do ich świata mogli zabić (udusić, rozszarpać). Według tego samego podania nawet płaszcz czy chustka, pozostawione na noc przez zapomnienie w kościele lub na cmentarzu, następnego dnia znajdowano podarte na strzępy – napisano w książce „Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce”.
CZYTAJ: Dariusz Kopciowski o cmentarzu przy ul. Lipowej: wszystkie nagrobki mają swoją wartość
PAP / RL / opr. WM
Fot. wikipedia.org, domena publiczna