Wszystko wskazuje na to, że frekwencja w tegorocznych wyborach będzie rekordowa. W poprzednich wyborach parlamentarnych wyniosła niespełna 62 proc. – teraz spodziewana jest na poziomie 72 proc.
Zdaniem prof. Andrzeja Podrazy z Katedry Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa KUL na tak wysoką frekwencję miała wpływ głęboka polaryzacja, w której zaciekła walka polityczna powoduje większą motywację wyborców, ale jest to także efekt większej świadomości społecznej o wadze oddanego głosu.
– Jeżeli te sondaże się potwierdzą, będzie to najwyższa frekwencja wyborcza po 1989 roku – mówił gość Radia Lublin. – Determinacja wielu grup społecznych była na tyle duża, że – tak jak słyszeliśmy – we Wrocławiu kończono głosowanie po 3:00 w nocy. To rzecz niebywała. Te osoby czekały więcej niż 6 godzin na oddanie głosu. Cieszy ta większa świadomość podejmowanych decyzji, poczucie, że trzeba pójść do wyborów. To świadczy o rozwoju polskiego społeczeństwa. To objaw jak najbardziej pozytywny.
Cała rozmowa w materiale wideo:
W ocenie prof. Podrazy głównym beneficjentem tej wysokiej frekwencji jest Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga.
Najnowszy sondaż Ipsos late poll wskazuje PiS jako zwycięzcę wyborów do Sejmu z wynikiem 36,6 proc. Inne komitety otrzymały: KO – 31 proc.; Trzecia Droga – 13,5 proc.; Lewica – 8,6 proc.; Konfederacja – 6,4 proc.; Bezpartyjni Samorządowcy – 2,4 proc.
Wyniki uwzględniają 50 proc. oficjalnych wyników komisji.
CZYTAJ: Wybory: PKW podała dane po przeliczeniu 30 proc. głosów
Z sondażu Ipsos, zrealizowanego dla TVP, TVN i Polsat, tzw. late poll, wynika, że rozkład mandatów w Sejmie przy takich wynikach wyglądałby następująco: PiS – 198 mandatów, Koalicja Obywatelska – 161 mandatów, Trzecia Droga – 57 mandatów, Lewica – 30 mandatów, Konfederacja – 14 mandatów.
RCh / opr. WM
Fot. archiwum. Infografika: Maciej Zieliński / PAP