Do ponad 30 obwodowych komisji wyborczych w Lublinie trzeba było dowozić karty do głosowania. Wszystko z powodu wysokiej frekwencji.
– Karty staraliśmy się dostarczać na bieżąco – mówi pełnomocnik prezydenta Lublina ds. wyborów, Łukasz Mazur. – Pierwszy raz mieliśmy taką sytuację, aby do tak dużej liczby obwodów na terenie miasta musieliśmy uruchamiać rezerwę kart do głosowania. Miało to miejsce w obwodach, gdzie głosują osoby dopisane do spisów, które głosowały na podstawie zaświadczenia, miasteczko akademickie, Śródmieście, Wieniawa. To pokazuje bardzo duże zainteresowanie, frekwencję.
W niektórych przypadkach w Lublinie, ze względu na duże kolejki, lokale wyborcze zamknięto dopiero około godziny 23.00.
Frekwencja w wyborach do Sejmu, według sondażu IPSOS, wyniosła niemal 73 procent uprawnionych do głosowania.
MaTo / opr. PrzeG
Fot. RL