O budowaniu silnej polskiej armii i roli Lotniczej Akademii Wojskowej w kształceniu przyszłych pilotów mówił w Dęblinie premier Mateusz Morawiecki.
– Tu szkolili się najlepsi adepci sztuki lotniczej; ci, którzy zasilali szeregi Dywizjonu 303. To nasza chluba – mówił na terenie dęblińskiego garnizonu Prezes Rady Ministrów. – To jest miejsce, w którym szkoleni są piloci również pod kątem przyszłego obsługiwania maszyn takich jak F-35. To najnowocześniejsze myśliwce amerykańskie, które już wkrótce będziemy mieli w całkiem pokaźnej liczbie. To także piloci, którzy mogą po przeszkoleniu na tych maszynach, które tutaj widziałem, bardzo szybko latać na F-16, czyli również bardzo nowoczesnych maszynach. Mamy takich dzisiaj już 48.
– Polska musi przewagą techniczną, przewagą technologiczną nadrobić dysproporcje ludnościowe między nami a Rosją. To jest możliwe. Na świecie jest dzisiaj kilka takich miejsc, gdzie mniejszy kraj, ale odpowiednio uzbrojony, zapewnia sobie bezpieczeństwo przed potencjalnymi agresorami, którzy są dużo bardziej liczni – dodał Morawiecki.
– Dlatego inwestujemy potężne środki w polską armię. Jakie to środki? Z poziomu 37 mld zł za czasów PO ten wzrost w tym roku sięgnął 137 mld zł. (…) A w przyszłym roku będzie to ponad 150 mld zł. Ta skala jest przeogromna – podkreślił premier.
Według Morawieckiego rząd PO-PSL „nie wierzył w polską armię”. – Dlatego likwidowali jednostki wojskowe, tutaj, na wschodzie Polski w szczególności. Po drugie, nie stać ich było na to – przez ich budżet przeciekały pieniądze jak przez durszlak – wskazywał.
– My rozpoczęliśmy naszą wielką reformę państwa od reformy budżetu, pogonienia mafii vatowskich – i to stamtąd czerpiemy dzisiaj pieniądze właśnie na jednostkę taką, jak ta w Dęblinie – podkreślił.
Według Morawieckiego „to, co robił (Donald) Tusk z polską armią to była jedna wielka kpina”. – Również dlatego, że przygotowali specjalną doktrynę obronną – tylko to jest jedyna doktryna obronna chyba w historii świata, która od razu zakłada kapitulację. Ta linia, na której oni chcieli się bronić, to była linia Wisły; Dęblin leży po wschodniej strony Wisły – też miał paść ofiarą, podobnie jak całe województwo lubelskie, znaczna ogromna część Polski miała paść ofiarą ruskiego ataku – dlatego, że nie mieli pieniędzy, nie wierzyli w polskie siły, nie wierzyli w polską armię. Dlatego linia Wisły była linią śmierci w czasach Donalda Tuska – powiedział premier.
PAP / ŁuG / opr. WM
Fot. Piotr Michalski / KPRM Twitter