Ostatnia akcja meczu przesądziła o zwycięstwie Motoru Lublin nad Stalą Rzeszów 3:2 w 7. kolejce Fortuna 1. ligi. Bramkę na wagę trzech punktów dla gospodarzy zdobył Michał Król. Wcześniej lubelska drużyna dwukrotnie obejmowała prowadzenie po golach Bartosza Wolskiego i Piotra Ceglarza, ale przeciwnicy za każdym razem zdołali doprowadzić do remisu.
– Rywal wysoko zawiesił poprzeczkę – przyznał pomocnik Motoru Dariusz Kamiński. – Na pewno ciężkie spotkanie. Stal Rzeszów ma jakościowych zawodników. Trener uczulał, że to może być mecz faz przejściowych i to się potwierdziło. Było tego bardzo dużo, szczególnie w drugiej połowie, kiedy ja biłem na boisku. Cieszymy się, że wygraliśmy u siebie. Wiadomo, że moglibyśmy to sobie zapewnić troszeczkę szybciej, bo tego stresu na koniec trochę było. Na pewno jesteśmy szczęśliwi, że w takich okolicznościach zdobyliśmy bramkę i smakuje to wybornie.
Inny z pomocników Jakub Lis podkreślał, że jego drużyna gra do ostatniego gwizdka.
– Zrealizowaliśmy swój plan. Graliśmy jak zawsze do końca. Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty i teraz skupiamy się na kolejnym meczu, na Tychach.
Wyjazdowy mecz z GKS-em Tychy dopiero 17 września. To w związku z przerwą reprezentacyjną.
Po siedmiu kolejkach 1. ligi liderem jest Odra Opole, ale drugi Motor ma tyle samo punktów. O jeden punkt mniej zgromadziły drużyny Miedzi Legnica i Górnika Łęczna.
JK
Fot. Iwona Burdzanowska