– Nie da się wymazać tego z pamięci – mówią mieszkańcy ukraińskiego miasta Bucza. 45-tysięczne miasto znajdowało się pod rosyjską okupacją przez ponad miesiąc. W tym czasie wojska rosyjskiej popełniły serię zbrodni wojennych. Bucza stała się symbolem drastyczności rosyjsko-ukraińskiej wojny.
CZYTAJ: „To wyczerpujące, ale nie mamy wyjścia”. Wolontariat w czasach wojny [ZDJĘCIA]
– Chcemy opowiedzieć historię każdej osoby, która zginęła w tych tragicznych okolicznościach – mówi kierownik w Urzędzie Miasta Bucza Dmytro Gabczenko. – Każdej osoby, która zginęła, została ranna, lub nad którą znęcał się okupant. Takich osób jest u nas bardzo dużo. Dziś już wiemy o prawie wszystkich, ale nadal jest duża liczba osób, które po prostu zniknęły. Część z nich znajduje się w niewoli, część nie wiadomo gdzie. W tym zakresie cały czas współpracujemy z bliskimi. Prawie każdy mieszkaniec naszego miasta stracił kogoś bliskiego w tej tragedii. Wydarzenia sprzed roku dotknęły niemal każdą rodzinę.
– Przez dłuższy czas nie mogłam wrócić do pracy – mówi jedna z mieszkanek. – Nadal, gdy wchodzę do budynku, w którym przebywałam podczas okupacji miasta, zalewają mnie łzy. Kiedy wchodzę na to podwórko odczuwam niepokój i cała się trzęsę.
– Każda pojedyncza tragedia pokazuje nam, jak nieludzkie było zachowanie okupantów, jak często mordowali zupełnie bez powodu – mówi Dmytro Gabczenko. – Chcę podkreślić, że tak się działo od pierwszych dni wojny. Pierwsze masowe morderstwa miały miejsce 25 lutego. Wtedy przy wyjeździe z miasta ostrzelano u nas mnóstwo samochodów bez wyraźnego powodu.
CZYTAJ: Zniszczony rosyjski sprzęt stanął w centrum Kijowa [ZDJĘCIA, FILM]
– W okupacji w Buczy byliśmy do 13 marca, także widzieliśmy prawie wszystko. Widzieliśmy, jak rozstrzeliwano ludzi. Tu niedaleko jest takie miejsce – tam wszędzie były ciała – mówi mieszkanka Buczy.
– Mamy już potwierdzoną informację, że 507 osób w czasie okupacji zginęło. Poza tym los 88 osób jest w dalszym ciągu nieznany – mówi Dmytro Gabczenko. – Musimy jeszcze ustalić, co się stało z tymi osobami. Mamy 74 niezidentyfikowane groby na naszym cmentarzu. Ok. 60 osób zaginęło.
– Ludzie odczuwają ciągły niepokój, stracili wewnętrzną równowagę, niektórzy chorują na depresję – mówi Igor Donec, psychoterapeuta. – Wielu z nich ma flashbacki, w ich głowach są pewne obrazy, które widzieli i które zrobiły na nich duże wrażenie. Te obrazy odtwarzają się cały czas i oni nie mogą się z tego wydostać.
– Nie wiem, jak młode pokolenie, ale u mnie wspomnienia z tego okresu pozostaną, chociaż pewnie u dzieci też zostaną. Te strzały, eksplozje – to był horror – wspomina mieszkaniec Buczy.
CZYTAJ: Kijów w czasach wojny. Jak wygląda życie w mieście? [ZDJĘCIA]
– Priorytetem dla nas jest wsparcie naszych mieszkańców – mówi Dmytro Gabczenko. – Wielu z nich zostało samych. Na przykład jest u nas matka, która straciła wszystkich swoich synów. Często jest jej potrzebna najzwyklejsza pomoc w domu czy w ogrodzie. Takim ludziom staramy się zapewniać pomoc psychologiczną, ale jeśli trzeba, możemy przyjechać ze zwykłą pomocą. Jest wiele takich osób w mieście. Staramy się z nimi kontaktować, dopytywać o szczegóły, a przy okazji być czujnym na ich słowa. Dla nich bardzo ważnym jest, żeby nie być samym.
– Nasze pokolenie, nasze dzieci na pewno będą pamiętać to, co się wydarzyło – mówi mieszkanka. – Ich te wydarzenia również dotknęły. Moje dziecko unika rozmów na ten temat. Ona chyba stara się to wyprzeć. Nie chce o tym wspominać.
– Jest taka statystyka, że na 100 procent osób, które przeszły traumę, około 50,60 poradzi sobie ze wszystkim samemu. Około 30 procent dzięki pomocy psychologicznej wyjdzie z tego stanu, a ok. 20-10 procent nawet przy pomocy specjalisty nie poradzi sobie z tym nigdy – mówi Igor Donec. – Ludzie potrzebują normalnego życia, ale nie będzie go, dopóki nie skończy się wojna. Ale jedno jest pewne – ludzie potrzebują normalnego życia.
Wojska rosyjskie wycofały się z Buczy 29 marca 2022 roku. Wtedy do wiadomości publicznej podano szczegóły rosyjskich zbrodni. W mieście znaleziono m.in. masowe groby ludności cywilnej czy specjalnie przeznaczone miejsca do katowania.
CZYTAJ: „Nasze życie bardzo się zmieniło”. Codzienność mieszkańców Kijowa [ZDJĘCIA, FILM]
InYa/ opr. DySzcz
Fot. Inna Yasnitska