Nowy komiks (wyd. Non Stop Comics) Seana Murphy’ego to zasadzka na redaktorów. Już w pierwszej scenie zespół postaci wziętych z kart różnych powieści, komiksów, mang czy filmów dokonuje redakcji książki, mocno ingerując w jej świat przedstawiony i bohaterów. Robią to dosłownie: wkraczają do akcji, rozwalają archetypowe szare ufoludki, krytykują wygląd statku kosmicznego porównując go durszlaka, na jakiego stać byłoby tylko Eda Wooda, po czym wszystko naprawiają i wracają do domu. Wracają statkiem nazywanym przez nich Przypisem.
Grupa nazywa się Plot Holes. Zespołem kieruje nadredaktorka, która lubi ratować przeciętne książki, choć czasem edycja nie idzie zgodnie z planem. Gdybyśmy kiedyś spotkali członków tej elitarnej grupy edytorskiej, to znaczy, że żyjemy w książce. W dodatku słabo napisanej. I Plot Holes, poprzez szereg ingerencji, spróbują tę książkę naprawić, lub też będą starali się nas z niej wyciągnąć, bo fabuła jest nie do uratowania. W ten bardzo ciekawy plot Sean Murphy wrzuca kilka elementów, które uatrakcyjniają tę fabułę: jest więc wrzucony w wir zdarzeń wybraniec, jest tajemnica towarzysząca nadredaktorce i jest wyraźnie zarysowane zagrożenie związane z historią zespołu fikcyjnych redaktorów.
Akcji jest sporo, wszystko narysowane jest tak, jak to Sean Murphy potrafi, czyli znakomicie, a w dodatku eklektycznie, bo na przykład manga spotyka tu komiks prasowy, ale najbardziej przebija tu miłość do różnych form sztuki. Oraz wspomniana zasadzka na redaktorów.
Teoretycznie Murphy docenia pracę edytorów, ukazując ogrom obowiązków, jaki jej towarzyszy, ale z drugiej strony pokazuje, że nadgorliwy redaktor może więcej popsuć niż naprawić. Oraz że niekontrolowany redaktor może zniszczyć sens i wymowę dzieła artysty i wejść w jego buty, realizując własną wizję.
Komiks Seana Murphy’ego ma w sobie dziury fabularne, ale stworzony przez niego zespół, będąc zespołem przecież fikcyjnym, nie mógł tych dziur połatać. Łatał je natomiast istniejący zespół redakcyjny tego komiksu – ciekawe, czy są one zatem efektem dokonanego przez nich łatania pomysłów Murphy’ego czy też raczej protestów autora przed wprowadzeniem tych zmian? Nie jestem pewien, czy jest sens się nad tym zastanawiać, ale bardzo dobrze, że zespół, który przygotował ten komiks, dał czytelnikowi taką furtkę.