Grant Morrison nie jest w Polsce za bardzo popularny. Podąża własną ścieżką, w związku z czym trafia tylko do nielicznych. Dlatego na wstępie słowo do tych, którzy mogą powiększyć grono nielicznych – jeśli w komiksie szukacie czegoś innego, niż standardowe melodie rozgrywane po raz milionowy, które zeszły ze sprytnej taśmy produkcyjnej – zainteresujcie się komiksami Granta Morrisona. Ale nie tymi, w których wkracza w rewiry potentatów komiksowych i tworzy pozorną superbohaterkę, lecz tymi, w których potrafi autorsko się wyszaleć.
Do takich pozycji można zaliczyć Niewidzialnych (wyd. Egmont) – serial, który przez lata towarzyszył wiernym fanom linii wydawniczej Vertigo. Trzeci tom tej zacnej serii trafił właśnie na księgarskie półki i akcja, której przecież nie brakowało w odcinkach poprzednich, rozkręca się na całego. Morrison podchodzi do sprawy niby typowo, bo oto jest grupa śmiałków, którzy walczą z różnymi zagrożeniami, z których każdy ma swoje tajemnice i między którymi dochodzi do przeróżnych relacji – brzmi jak recepta na superbohaterską operę mydlaną, lecz tak naprawdę scenarzysta superbohaterskiemu biznesowi wbija szpilę. Złoczyńcy w tym komiksie są czasami papierową wersją magnatów wydawniczych i nadredaktorów, którzy robią wszystko od linijki, chcąc stworzyć fermę przemysłową i poustawiać czytelników i artystów na odpowiednich miejscach taśmy produkcyjnej.
Morrison robi wszystko na przekór, nie bawiąc się w tabelkowe wyliczenia i realizując własną wizję. Można odnieść wrażenie, że czasem robi to na granicy czytelności, ale hej, przecież nie wszystko musi być podane na tacy. Można troszkę pogrzebać i zostać przy tym dziele na dłużej.
Jest w tym albumie scena, którą bardzo lubię – rozgrywająca się w barze i polegająca na gadaninie. Punktem wyjścia tej dyskusji jest teza, jakoby sensacyjny film Speed opowiadał o ewolucji człowieka. W Speed główną rolę zagrał Keanu Reeves, aktor odgrywający Neo w filmie Matrix, w którym to obrazie inspiracje Niewidzialnymi były bardzo mocno wyczuwalne. Cała scena jest mocno ennisowska lub tarantinowska. Okazuje się, że niektóre filmy są chyba kręcone przez Niewidzialnych, więc jeśli planujecie w przyszłości seans Speed – pamiętajcie, że autobus to świat, a wyrwa w estakadzie to apokalipsa. A jeśli planujecie czytać Niewidzialnych – pamiętajcie, że nie jest to łatwa lektura, ale za to bogata w smaczki, odniesienia oraz zupełnie nowe pomysły, które warto zgłębić.