W kranach w wielu polskich gminach może zabraknąć wody. Instytut Meteorologii i Gospodarki wodnej apeluje o ograniczenie do minimum wykorzystywania wody do celów gospodarczych. Mimo opadów deszczu wciąż panuje hydrologiczna susza.
Gdzie warto przykręcić kurek?
Do apelu przyłącza się hydrolog Paweł Staniszewski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej: – Warto oszczędzać i racjonalnie wykorzystywać wodę, którą mamy w kranach, ogrodach, miejscach zamieszkania czy pracy. W związku z pogłębiającą się suszą hydrologiczną w najbliższych tygodniach deficyt wody będzie się zwiększał. Należy ograniczyć podlewanie ogródka. Jeśli już podlewamy roślinność, starajmy się magazynować wodę deszczową w zbiornikach czy beczkach.
CZYTAJ: Nawałnice nad regionem. Jak się zachować podczas burzy?
Zużycie rośnie z dnia na dzień
W podlubelskiej gminie Wólka wody jeszcze wystarcza dla wszystkich, ale – jak przyznaje wójt Edwin Gortat – zużycie rośnie z dnia na dzień. – Zagrożenia związane są ze spadkiem ciśnienia. Na pewno nie będzie czegoś takiego, że woda nie poleci z kranu. Przynajmniej mam taką nadzieję. Non stop monitorujemy sytuację. Natomiast jeśli ludzie będą zużywali więcej wody, ciśnienie będzie mniejsze i mogą się nie załączać piecyki czy podobne urządzenia.
Najwięcej wody – i to nie tylko w gminie Wólka – zużywają właściciele domów jednorodzinnych i gospodarstw rolnych. – W terenach zabudowy wielorodzinnej (u nas osiedle Borek) zużycie obecnie jest o połowę wyższe, natomiast na obszarach, gdzie są pola uprawne, zwiększa się ono nawet ponadtrzykrotnie – informuje Edwin Gortat.
CZYTAJ: Młody mężczyzna utonął w stawie [ZDJĘCIA]
Ograniczenia w gminach
I tak np. w gminie Supraśl na Podlasiu od godziny 6.00 rano do 22.00 nie można podlewać ogródków i napełniać basenów wodą z wodociągów.
W gminie Ludwin na Lubelszczyźnie takich ograniczeń nie ma, ale – jak mówi wójt Andrzej Chabros – problem jest coraz większy: – Pamiętajmy, że ktoś, podlewając trawnik, powoduje spadek ciśnienia w sieci. W związku z tym być może ktoś inny, kto mieszka na końcu tego wodociągu, nie może napić się herbaty lub umyć dziecka w ciepłej wodzie. Jest jeszcze początek sezonu i susza nie wywołała tak dużego efektu, ale widzimy, że zużycie wody jest bardzo duże i nasze stacje pracują na maksymalnych obrotach.
Konsekwencje dużego poboru wody są w każdej gminie takie same. – Chodzi o obniżenie poziomu wód gruntowych, co widać m.in. w gminie Jastków – przypomina zastępca wójta tej gminy Andrzej Dec. – Ludzie posiadający studnie wiedzą o tym najlepiej. Studnie głębinowe składają się z kręgów, a kręgi mają po metrze. I kiedyś widzieli, że na przykład na piątym kręgu, czyli 5 metrów niżej, jest woda. A teraz jest już na 6,7,8 metrze. Trzeba kopać studnie coraz niżej, żeby w ogóle dostać się do wody.
Coraz więcej ludzi wodę oszczędza
Mimo wszystko coraz więcej ludzi wodę oszczędza. Potwierdzają to zarówno samorządowcy, jak i mieszkańcy Lublina. – Jak zmywam naczynia, nalewam wodę do komory, myję i później płuczę pod zimną wodą. Jeśli podlewanie kwiatków na zewnątrz, to tylko punktowe, w konkretne rośliny. Biorę prysznic zamiast kąpieli w wannie, a do podlewania roślin na balkonie staram się wykorzystywać deszczówkę; nabieram wody, kiedy pada deszcz.
Jak szacuje IMGW – największej suszy, a tym samym największego poboru wody – należy spodziewać się na Lubelszczyźnie w sierpniu. W ubiegłym roku problem był identyczny, ale poszczególne gminy wprowadzały całkowity zakaz podlewania ogródków wodą z wodociągów.
W niektórych gminach, w tym m.in. w Jastkowie funkcjonują bezpłatne miejsca poboru wody. Przez okres letni i jesienny można czerpać z nich nieuzdatnioną wodę np. na opryski.
FiKar / opr. ToMa
Fot. pixabay.com