Szesnastu przyszłych kowali z całej Polski przyjechało na Lubelszczyznę, by nauczyć się ginącego fachu. W Wojciechowie rozpoczęły się 29. Ogólnopolskie Warsztaty Kowalskie.
Szkolenie pod okiem mistrzów kowalstwa
Pierwszym praktycznym zadaniem była nauka techniki pracy na kowadle.
– Od dziecka robiłem w drewnie razem z ojcem. Czemu by nie powykrzywiać też metalu? To wszystko jest sztuka kreowania – mówi Wacław Serwa z Łodzi.
– To już 29. edycja Warsztatów Kowalskich – zaznacza Agnieszka Gąska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Wojciechowie. – Jak co roku, gościmy 16 osób, które będą uczyć się tego zawodu pod okiem wykwalifikowanych mistrzów kowalstwa.
– Mam za zadanie szkolić młodych adeptów, żeby umieli zapalić palenisko, zaprojektować pracę i ją zrealizować na kowadle przy palenisku – tłumaczy mistrz kowalstwa Stanisław Wozowicz z Podkarpacia.
Szeroki przekrój zawodowo-społeczny uczestników
– To są osoby, które albo mają jakieś tradycje rodzinne, albo rzeczywiście się tym interesują i robią już coś w swoich przydomowych warsztatach – dodaje Agnieszka Gąska. – Przekrój zawodowo-społeczny jest bardzo różny. Mamy artystów, muzyków, osoby, które wykonują zawody spokrewnione. Są też nauczyciele, osoby, które chcą wyjść z korporacji, bo twierdzą, że mają dosyć – mają swój pomysł na życie, a my im to umożliwiamy.
– Ludzie różnie patrzą na ten zawód, jeszcze trochę przez stary pryzmat – stwierdza Jan Piętos. – To fach w ręku. Podoba mi się wszystko, co tu jest. Bycie złotą rączką i możliwość naprawienia, zrobienia wszystkiego. Będzie mnie ograniczała tylko moja kreatywność.
Solidne podstawy do dalszej pracy w zawodzie
– Stawiamy na kowalstwo ludowe, artystyczne, ręczne – wskazuje Agnieszka Gąska. – Przez dwa tygodnie uczestnicy mogą zapoznać się z podstawami. Nie nauczą się kowalstwa przez dwa tygodnie, ale na pewno dostaną solidne podstawy, które później będą wykorzystywać w swojej pracy. My zapewniamy również koks, metal. Mamy dla nich zaplanowane wykłady teoretyczne. Ta nauka jest rzeczywiście bardzo owocna.
– Każda epoka miała swoje wymogi – zauważa Stanisław Wozowicz. – Dzisiaj może nie robi się tyle broni białej co dawniej, ale dalej są mistrzowie, którzy ją wykonują. Oczywiście bardziej kolekcjonersko niż użytkowo. Natomiast pojawiły się takie zadania jak balkony, których można spotkać coraz więcej. Są tam zawarte elementy sztuki kowalskiej.
– To zawód dochodowy niszowo, ale jest bardzo dużo grup LARP-owych, reprodukcyjnych, ludzi, którzy grają w gry, którzy chcą mieć np. miecz z „Wiedźmina” – mówi Wacław Serwa. – Jest to rynek niszowy, ale jednocześnie bardzo dochodowy. Bo na pewno jak znajdziesz kogoś, kto to chce, w Polsce albo za granicą, można to sprzedać za naprawdę dobre pieniądze.
„Nie każdy może zostać kowalem”
– To ciężka fizyczna praca – podkreśla Stanisław Wozowicz. – Wymaga siły fizycznej, nie będziemy się tu czarować. Nie musi być to mężczyzna, który mierzy dwa metry, ale powinien dysponować określoną siłą. Nie każdy może zostać kowalem. To musi być osoba, która będzie naprawdę kochać ten zawód.
– Wiele zawodów powinno się chronić. Uważam, że to piękny zawód. Nawet jeżeli nie będzie to taki przemysłowy zawód, to powinno to być uznawane za sztukę i na pewno nie powinniśmy o tym zapominać – dodaje Wacław Serwa.
Zakończeniem warsztatów będą Ogólnopolskie Targi Sztuki Kowalskiej, które rozpoczną się w Wojciechowie 7 lipca.
FiKar / opr. WM
Fot. Iwona Burdzanowska