Według ekspertów, cytowanych w czwartek (22.06) przez „The Guardian”, tlen na pokładzie zaginionej łodzi podwodnej Titan skończy się o godzinie 13.08 czasu polskiego.
Glen Singleman, specjalista od medycyny ekstremalnej, powiedział dziennikarzom „The Guardian”, że wyliczenia dotyczące 96-godzinnego zapasu tlenu, o którym mówi się od czasu utraty kontaktu z łodzią, oparte są na zużyciu tlenu przez przeciętne osoby o średnim metabolizmie. W sytuacji stresowej ludzie mogą – w zależności od osobowości – zużywać tlen szybciej lub wolniej. Do tego, zauważa Singleman: „Trzeba kontrolować przepływ tlenu, usuwać dwutlenek węgla i parę wodną. Są to trzy rzeczy w środowisku wewnętrznym, które trzeba kontrolować. Czwartą rzeczą jest temperatura … temperatura wody tam na dole wynosi od 0 do 1 st. Celsjusza”.
Aby zapobiec gromadzeniu się dwutlenku węgla, statki podwodne są wyposażone w „płuczki”, które usuwają dwutlenek węgla z powietrza. „Problem polega na tym, że po pewnym czasie dochodzi się do punktu nasycenia i trzeba wymienić wapno sodowane służące do usuwania CO2” – powiedział Singleman. Spadek tlenu w powietrzu poniżej standardowego poziomu wynoszącego 21 proc. może skutkować niedotlenieniem, w którym tkanki ciała zostają pozbawione odpowiedniego zaopatrzenia. Stężenie tlenu na poziomie 10 proc. i niższym może skutkować utratą przytomności i śmiercią.
Titan, mała komercyjna łódź podwodna firmy OceanGate, poszukiwana jest od niedzieli, kiedy straciła łączność 105 minut po rozpoczęciu 4-kilometrowej podróży na dno Atlantyku, by zwiedzić wrak Titanica. Na jej pokładzie znajdują się brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding, pochodzący z jednej z najbogatszych pakistańskich rodzin Shahzada Dawood i jego syn Suleman, współzałożyciel OceanGate Stockton Rush oraz francuski nurek Paul-Henry Nargeolet.
CZYTAJ: Płynęli do wraku Titanica. Łódź podwodna zaginęła
W obszar poszukiwań wysłano zaawansowany sprzęt ratunkowy. We wtorek i środę słyszano odgłosy uderzeń. Jak powiedział podczas środowej konferencji prasowej kapitan Jamie Frederick z amerykańskiej Straży Wybrzeża (USGC), poszukiwania na obszarze, z którego dobiegały odgłosy nie przyniosły dotąd rezultatów, ale wciąż trwają. Oceanograf Carl Hartsfield opisał odgłosy jako „walenie”, jednak analiza dźwięków nie przyniosła definitywnych rezultatów, by określić ich źródło.
PAP / RL / opr. WM
Fot. EPA/US COAST GUARD HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA. Infografika: Maciej Zieliński / PAP